Sprawiedliwość
Sprawiedliwość
Wracał do domu z pracy, patrząc przed siebie pustym wzrokiem. Czuł się jakby wisiał w próżni, a jednak przygnieciony ogromem tego, co się wydarzyło parę godzin wcześniej. W progu czekała na niego żona i ośmioletnia córeczka. Bez słowa przytulił się do żony i pocałował córkę w czoło. Opadł na fotel. Żona z córką usiadły na kanapie i w milczeniu wpatrywały się w jego ręce. Po chwili wyciągnął pistolet. Żona wydała stłumiony okrzyk, który zabrzmiał jak jęk przerażenia, ale on położył broń na stoliku i schował twarz w dłoniach. Córka pierwsza zauważyła krople łez spływające ojcu po nadgarstkach, podeszła do niego i objęła go jak mocno tylko mogła…
Tak prawdopodobnie wyglądał powrót do domu policjanta, który zastrzelił 13-letniego gangstera, Adama Toledo. Adam był nowo przyjętym członkiem gangu, patrolował o drugiej nad ranem teren wraz z 21-letnim „mentorem”, który właśnie strzelił osiem razy do przypadkowo przejeżdżającego auta. Kiedy specjalne mikrofony zlokalizowały miejsce strzelaniny, policja została tam wysłana i natknęła się na obu członków gangu, którzy rzucili się do ucieczki. Starszy został natychmiast prawie zatrzymany, ale Adam Toledo liczył zapewne na to, że będzie szybszy od policjanta. Policjant jednak dogonił go, a wtedy Adam zatrzymał się i obracając się nagle w jego stronę, jednocześnie szybkim machnięciem ręki rzucił pistolet za płot, koło którego stał.
Policjant widział, jak młody gangster trzyma pistolet w ręku. Widział, jak Adam zaczyna się odwracać do niego. Policjant musiał podjąć najtrudniejszą decyzję w życiu zawodowym – strzelać, czy nie strzelać. W obliczu grożącej mu śmierci zdecydował się oddać strzał. Od momentu decyzji do chwili, kiedy kula wylatuje z lufy, mija średnio koło sekundy. Adam Toledo został trafiony raz, w klatkę piersiową i zmarł na miejscu.
Burmistrz Chicago postanowiła pokazać film z kamery policyjnej najpierw rodzinie zmarłego. Rodzina miała też zadecydować, czy film zostanie ujawniony publicznie. Rodzina poprosiła, żeby filmu nie upubliczniać, tym niemniej, już następnego dnia film został udostępniony mediom. Dlaczego? Albowiem przeglądając ten film klatka po klatce odkryto, że jest moment, w którym Adam Toledo ma podniesione obie ręce, ale kula jeszcze nie wyleciała w jego kierunku… Fakt, że ten moment trwał osiem dziesiątych sekundy nie jest już istotny dla tych, którzy za wszelką cenę chcą nakręcać spiralę nienawiści instytucjonalnej czy rasowej (policjant był biały, gangster – Latynosem). Logika też nie może wtedy stać na przeszkodzie. Nikt, nawet robot, nie byłby w stanie szybciej zareagować lub poprzestać reagowania ze względu na zmieniające się okoliczności, niż ten policjant.
Oczywiście w myśl zasady, że żadna tragedia nie może się zmarnować, zaczęły podnosić łby różnego rodzaju hieny, które typowo zbierają się nad nieżywymi ciałami. Tak zwani “działacze społeczni”, którzy żyją z dramatów swoich środowisk zaczęli organizować pochody i wiece. Politycy, którzy za nasze pieniądze praktycznie nie robią nic cały rok, prześcigają się w wyrazach współczucia dla rodziny “ofiary”, insynuując, że policjant popełnił przestępstwo. Administracja miasta apeluje o reformy szkolenia policji.
I wszyscy domagają się “sprawiedliwości”… Niosą transparenty, skandują, domagają się, wyją. Sprawiedliwość dla Tego, Sprawiedliwość dla Tamtego, Sprawiedliwość Tu i Teraz. A ja nigdy nie mogłem zrozumieć, o co tak naprawdę chodzi. No bo jeżeli domagamy się sprawiedliwości, to znaczy, że jej nie ma, tak? Czyli co – policja nie pracuje, sądy nie działają, więzienia nie przyjmują nowych klientów?
A może to jest tak, jak w tej słynnej scenie z Sami Swoi: “Sąd sądem, ale sprawiedliwość musi być po naszej stronie”? Może tak naprawdę nie chodzi nam o to, żeby ktoś obiektywnie przeanalizował zdarzenie, zebrał wszystkie dowody, zastosował odpowiednie paragrafy kodeksu karnego i w efekcie wydał rzeczowy, oparty na faktach werdykt. To ma być po prostu tak, jak my uważamy, że ma być. A wola tłumu jest ważniejsza niż fakty i prawa. Przekonał się już o tym pewien mieszkaniec Nazaretu…
Nikt nie wspomina nawet jednym słowem horroru, w jakim żyje teraz ten policjant. A szkoda. Bo takie wydarzenia nie odchodzą nigdy ze świadomości. Ja – dzięki Bogu! – nikogo nie zabiłem. Ale nigdy nie zapomnę, jak wezwano nas kiedyś do Szpitala Shriners. Akurat tej nocy jeździłem tak zwaną “budą”, czyli policyjną furgonetką. Zapewne szpital chciał zaoszczędzić na kosztach przewozu, więc zamiast karateki wezwali policję, żeby zawieźć zwłoki do kostnicy. Zwłoki pięcioletniego dziecka. Bez rąk. I bez nóg. Taki kadłubek, zawinięty w plastikowe worki na śmieci. Nie mieliśmy sumienia wkładać tego ciałka do furgonetki z tyłu, więc mój kolega trzymał je na kolanach całą drogę od szpitala do kostnicy. Widziałem, jak kapały mu łzy na te worki od śmieci okręcone srebrną taśmą. I nie wstydziłem się swoich…
Adam Toledo odszedł, jak wielu innych bandziorków. Do nieba, do piekła – kto wie? Ale ten policjant pozostał. Będzie żył ze świadomością, że musiał zabić dziecko. Jest to horror bez względu na to, czy zrobił to zgodnie z prawem, czy nie. Będzie dochodzenie. Mam nadzieję, że rzetelne, a nie uzależnione od opinii publicznej. I zapewne postępowanie policjanta zostanie uznane za zgodne z prawem. Tylko kto podejdzie i obetrze mu te łzy…?
Marcin Vogel
Comments (1)