Co może przydarzyć się osobom z żylakami nóg
Co może przydarzyć się osobom z żylakami nóg
– czyli ciekawe przypadki z praktyki dra A. Gorodeckiego.
Dzień dobry, drodzy czytelnicy!
Bardzo się cieszę, że mogę dziś kontynuować opowiadanie prawdziwych historii moich pacjentów. Każdy nowy przypadek jest interesujący i pouczający. Gdybym mógł, napisałbym o wiele więcej, ale musiałbym wtedy zająć wszystkie strony w gazecie. Uważam, że prawdziwe przypadki tych osób, które do nas przychodzą, są najlepszym i najbardziej zrozumiałym sposobem na to, aby dotrzeć do innych ludzi z informacją, dać im możliwość porównania swojej sytuacji z podanym przykładem, zaczerpnięcia czegoś nowego i zauważenia jakie błędy popełniają inni w leczeniu chorych żył, żeby potem samemu ich uniknąć.
1. Przypadek pierwszy – czyli o mistrzach w stawianiu diagnozy „na oko”.
Przyszła do nas kobieta, która odczuwała ból w nogach, ciężkość i niekiedy skurcze. Zauważyła też, że dużo ciężej jest jej chodzić. Oczywiście, na początek wybrała się do swojego lekarza rodzinnego. On doradził jej, aby poszła do innego „specjalnego lekarza od żył” w tym samym centrum, który wszystkim się zajmie. Zacząłem dopytywać: „Co pokazało badanie?”, na co pacjentka odpowiedziała, że nie zrobili jej żadnego USG, tylko bardzo uważnie obejrzeli jej nogi (zwrócę waszą uwagę na słowo „obejrzeli”),trochę podotykali i powiedzieli: „Tak, to żyły. Trzeba zrobić zabieg”. Dodała jeszcze, że ten człowiek (czy to lekarz, czy technolog) był bardzo uprzejmy i uważny. Taka to historia. Zgadam się, że to wspaniale, kiedy lekarz jest życzliwy dla pacjenta, ale czemu nie zrobił prawdziwego badania, które rzeczywiście potwierdziłoby lub obaliło zakładaną diagnozę?! Stwierdzenie, że „bardzo bolą nogi – to musi być z powodu żył” nie może opierać się tylko na obejrzeniu nóg, nawet najbardziej dokładnym. Trzeba sprawdzić, co dzieje się wewnątrz. Trzeba też wiedzieć dokładnie, jakie są objawy i wszystkie inne czynniki towarzyszące. Dla mnie przypadek tej kobiety jest po prostu nie do uwierzenia, dlatego opowiadam o niej na początku. Tyle razy już wyjaśniałem i w artykułach i w radiu jak ważna jest prawidłowa diagnostyka i jak potrzebne są dokładne badania, a tu taki kazus – diagnoza dosłownie „na oko”. Ale to jeszcze nie koniec tej historii. Na szczęście pacjentka ta pod wpływem nalegań rodziny przyszła do nas. Zrobiłem jej USG, wypytałem szczegółowo o objawy i wszystko to porównałem. Rzeczywiście miała chore żyły, ale przyczyna bólu leżała gdzie indziej i nie trzeba było wykonywać żadnych zabiegów na żylaki. Gdyby ona nie przyszła do nas sprawdzić, co może jej dolegać i zgodziłaby się na to niepotrzebne leczenie nóg po takiej diagnozie „na oko”, myślę, że nieuchronnie czekałoby ją pogorszenie stanu zdrowia, ponieważ nieprawidłowe rozpoznanie prowadzi za sobą niewłaściwe i nieuzasadnione leczenie. Unikajcie tak stawianych diagnoz, zwłaszcza jeśli sami widzicie, że nie do końca was zbadano i niczego nie wyjaśniono o chorobie. A i tak bywa, co pokazuje powyższy przykład.
2. Przypadek drugi – czyli o tym, jak niektórzy obiecują, że w ciągu 20 minut wyleczą chorobę trwającą wiele lat.
Przyszedł do nas pewien mężczyzna w średnim wieku, który też czytał mój artykuł o tym, jak ważna jest prawidłowa diagnostyka i o tym, że jeśli nie odpowiada wam lekarz, do którego przyszliście, macie wątpliwości co do słuszności jego diagnozy albo do konieczności leczenia, które proponuje, to koniecznie powinniście uzyskać inną opinię i to najlepiej u doktora, który jest, jak to się mówi, „specjalistą w tych sprawach”. Pacjent ten przyszedł do nas właśnie z powodu swoich wątpliwości po wizycie w jednej z klinik, zajmujących się leczeniem żył. Powiedział nam, że jest wojskowym i lubi, jak „wszystko jest logiczne”. A tu taka sytuacja: dokucza mu ból w nogach, zmęczenie, uczucie ciężkości, trudno mu stawiać nogi przy chodzeniu, ma też obrzęki i widoczne już żylaki. Wszystko więc wskazywało na rozwiniętą chorobę żył, z leczeniem której nie można zwlekać – pacjent sam dobrze zdawał sobie sprawę. W tej klinice po tym, jak go obejrzeli, powiedzieli mu, że ma chore żyły i (teraz zacytuję dokładne ich słowa) „wszystko to można wyleczyć w 20 minut i już będzie po problemie”. Mężczyzna ten sam pomyślał wtedy:
„Przecież to przeczy zdrowemu rozsądkowi! To niemożliwe, aby moje nogi były wyleczone w ciągu 20 minut”.
I oczywiście, miał całkowitą rację. Jak wspominałem już wiele wiele razy w swoich artykułach, żylaki to cicha choroba, która skrada się niepostrzeżenie, żeby w pewnym momencie bardzo boleśnie zaatakować. Rozwija się ona nie przez rok czy dwa, a przez całe lata czy nawet dziesiątki lat. I to naturalne, że aby pomóc takiemu choremu, trzeba wielu starań, wiedzy, doświadczenia, podejścia i oczywiście czasu – wtedy można osiągnąć sukces. Nie można wyleczyć żył w 20 minut – nie wierzcie w takie hasła i dobrze pomyślcie, zanim powierzycie swoje zdrowie w takie ręce.
Na dziś skończę. Mam nadzieję, że przeczytaliście w tym artykule coś nowego, ciekawego i pożytecznego. Zapraszam do mnie na wizytę, podczas której odpowiem na wszystkie pytania dotyczące waszych dolegliwości w nogach. Nasz telefon 847-298-2200.