W gąszczu przedwyborczych refleksji
W gąszczu przedwyborczych refleksji
Kalendarz wyborczy w tym roku wskazuje, że przygotowania do wyboru na stanowiska władz miejskich, stanowych, federalnych idą pełną parą. Wśród kandydatów dostrzegamy przedstawicieli naszej społeczności polonijnej.
Jak im pomóc, aby wygrali i mogli pomóc nam? Na jakie stanowiska kandydują? Zaczynamy od rozwoju miejskich usług. Każdemu marzy się dobre, świeże powietrze, woda, energia i oczyszczanie. Nad poprawą porządku i bezpieczeństwa pracują sztaby. Wiele wskazuje na to, że z naszej społeczności polonijnej wyłoni się kandydat na jeden ze wspomnianych urzędów. Przygotowania do startu, a więc do udziału w wyborach dyktuje kalendarz wyborczy. I tak z dniem 13 stycznia rozpoczęto zbieranie podpisów osób popierających kandydata. Jeśli zwycięży we wstępnym etapie, to jego nazwisko będzie umieszczone na listach wyborczych.
W procedurze “biegu na urzędy” trzeba wykazać dużo dokładności, wręcz precyzji w zbieraniu informacji, aby uzyskać prawdziwe dane od osób deklarujących poparcie kandydata. Ilość podpisów zależy od kilku czynników, między innymi od okręgu, z którego zamierza startować, a także od stanowiska po spełnieniu bazowych warunków. Listy z podpisami poparcia w ilości kilkudziesięciu tysięcy podlegają weryfikacji przez specjalne komisje. Najdrobniejsza nieścisłość powoduje odrzucenie całej listy, a nawet dyskwalifikacje kandydata. Porównywane są podpisy obywateli amerykańskich, podane przez nich adresy zamieszkania, itp. W kolejnym etapie kandydat może spodziewać się przeglądu swojego życiorysu przez konkurencję. Co to oznacza? Przede wszystkim koszty.
Zainteresowanie ze strony uprawnionych realizuje się w rozmaity sposób. Słychać o zaletach niewiele, ale o wadach kandydata, najwięcej. Pod lupą będą jego nałogi, sposoby zdobywania finansów na kampanię wyborczą i szczególnie wrażliwe dane o osobistych preferencjach, także z zakresu intymnego życia. Wiele z tych ustaleń wpływa na postrzeganie osoby kandydata przez wyborców. I chociaż często nie ma to nic wspólnego z prawdą to elektorat patrzy, słucha, notuje i powiedzmy, decyduje świadomie. Mało kogo interesuje program wyborczy.
W starciu z doświadczoną, kompetentną, lecz fizycznie mało atrakcyjną osobą zwycięża kandydatura osoby młodszej, z lepszą prezencją, najczęściej z większym zasobem finansowego poparcia. Skoro znamy osobę kandydata z naszej społeczności w Wietrznym Mieście, bo nie ukrywa, że podjął się tego ogromu społecznej pracy, to spróbujmy nasze poparcie przekształcić w bardziej wymierny finansowy aspekt. Krótko: pomoc finansowa jest niezbędna.
Wciąż chwalimy się ilością obywateli amerykańskich polskiego pochodzenia w Wietrznym Mieście, uprawnionych do głosowania, a jakże! Jednak siła sprawcza, nasz udział w wyborach wskazuje z roku na rok niepokojąco niski potencjał. Czyżby nas było coraz mniej? A może nie udzielamy poparcia naszym, preferując kandydatów spoza naszej społeczności w Wietrznym Mieście? Jeśli tak jest, to ten stan rzeczy przekłada się na minimalizowanie naszych potrzeb przez tych, którzy wygrywają. Zwycięzca bierze wszystko.
Adres do korespondencji:
bmz669@juno.com
Comments (0)