Być lepszym Człowiekiem…
Być lepszym Człowiekiem…
Dziś wielu z nas nie ma pojęcia, czym jest Droga Krzyżowa. Mało kto rozważa męki Jezusa na krzyżu jako karę za promocję poglądów królestwa nie z tego świata.
Wiemy natomiast, czym są wydarzenia ekstremalne. Ekstremalnie trudne są biczowania, udręczenia, przeciwstawianie swoim przyzwyczajeniom, nałogom, aby zaprzeczyć niepokojom u samego siebie. Wystarczy pójść na całość, nie oszczędzać sił, padać ze zmęczenia, podnosić się i robić swoje. W jakim celu? Przez trudy, do gwiazd, per aspera ad astra.
Chodzi o zdobycie osobistego doświadczenia. Ale nie tego zwykłego. Tylko innego. Tak, żeby zabolało i żeby ten zapał nie ostygł. Ktoś chce doświadczyć wyjątkowego doznania, jak na filmach albo podobnego do przekazu tych, którzy już wiedzą, bo doświadczyli. Ekstremalna droga krzyżowa nie jest spacerem dla wygodnych, komfortowo urządzonych, zadowolonych z siebie. Jest wyzwaniem podjęcia próby, aby pokonać coś, kogoś… a najczęściej samego siebie. Dzięki trudom otworzy się szansa na zmianę. Ale nie taką zwykłą.
Ekstremum, pierwiastek drogi krzyżowej zaczyna się od decyzji; pójdę nocą, po pracy, nieważne zmęczenie, deszcz, wiatr, chłód. Skąd ten pomysł? Z nadmiaru, czy z niedosytu? Za dużo piję, nie mam impetu do działania. Coś muszę zrobić. Dlaczego poprzez drogę krzyżową? Dla zdezorientowanych życiowo, dla zagubionych, dla tych po kilku próbach, odwykach. Albo dla oszukanych, zapomnianych i niekochanych. A też dla tych, którzy wiedzą, że wyrządzają więcej zła niż dobra. Ta droga jest dla każdego, kto chce popracować nad odmianą. Dlatego raz jest to tylko – droga, innym razem Droga Krzyżowa.
Nasza polonijna młodzież najczęściej przeżywa tę drogę z ciekawości. Dorośli podobnie, jeśli ktoś startuje po raz pierwszy. Od kilkunastu lat pewna grupa mieszkańców naszej Polonii pokonuje ponad 40-kilometrowy odcinek trasy. Taki spacer w pojedynkę albo w grupie odbywa się nocą. Wyjście spod bram jednego z kościołów do kolejnego, trasa prowadzi nocą ulicami Wietrznego Miasta. Tym razem jedna z trzech, trasa zwana Białą, im. św. Józefa wytyczona była od Jezuickiego Milenijnego Ośrodka przy Irving Park do Sanktuarium im. Św. Maksymiliana Kolbe w Libertyville. Trasa Niebieska, im. św. Jana Pawła II do Lombard. Można tę wędrówkę przerwać, odpocząć, dołączyć potem. Gdy spojrzymy na mapę miasta, widać niemałe odległości do pokonania.
Czy walka ze zmęczeniem, z własną słabością fizyczną, może być bazą przeżyć duchowych, ile razy w ciągu życia trzeba pokonać tę lub podobną drogę, aby stać się lepszym człowiekiem? Czy nowe wyzwania życiowe, ewentualne potknięcia, niepowodzenia w przyszłości uda się opanować, pokonując kolejną, ekstremalną drogę? Odpowiedź na te i inne pytania zależą od możliwości, od indywidualnych doświadczeń, od osobistego przeżycia. Ktoś swoim życiem pokazuje, że przeszedł, przeżył i żyje inaczej. Reasumując, przejść drogę krzyżową ekstremalną to zmierzyć się z samym sobą, ale nie byle jak, nie szybko, z przerwami na piwo czy kanapkę albo rozmowę o biznesie. To droga w skupieniu, wyciszeniu, ale z największą uwagą, poświęconą własnej osobie. Taki prezent od siebie dla siebie. Dać sobie więcej niż oczekujemy od innych. Dzięki Temu, który za Nas cierpiał.
Alleluja, znaczy „chwalcie Pana”.
B.M. Zmudka
Adres do korespondencji:
barmez@gmail.com
Comments (0)