Lekarze – szaleńcy, mordercy.
Lekarze – szaleńcy, mordercy.
Bycie lekarzem to jedna z najbardziej odpowiedzialnych profesji na świecie, w końcu w ich rękach jest często życie drugiego człowieka. Także prowadzenie badań medycznych i publikacja wyników. Jak uczą nas przykłady wielu lekarzy popełnia błędy lub myli się, a to może być przyczyną śmierci nawet milionów. Inni z kolei „dla dobra nauki i sławy” doprowadzają do cierpień i śmierci pacjentów.
Jednak jak pokazują poniższe historie niektórzy z nich zamiast przynosić ulgę pacjentom stali się istnymi obłąkanymi demonami śmierci.
• H.H. Holmes
Ten XIX-wieczny lekarz urodzony jako Herman Webster Mudgett znany jest jako jeden z pierwszych seryjnych morderców, a to za sprawą swego przerażającego hotelu. W 1893 roku dr Holmes otworzył w Chicago hotel zaprojektowany jako zabójcza pułapka dla jego gości (plan znał tylko Holmes). Na parterze budynku mieściła się apteka i inne sklepy, natomiast od 1 piętra począwszy budynek krył ponad setkę dźwiękoszczelnych pokoi pozbawionych okien, pełnych ślepych drzwi prowadzących donikąd, które można było otworzyć tylko z zewnątrz, a schody znajdujące się w budynku nie łączyły się z żadnymi pomieszczeniami. Goście, jak i pracownicy zabójczego hotelu ginęli na wymyślnie opracowane przez jego właściciela sposoby np. zagazowani, uduszeni lub spaleni. Martwe ciała lądowały w piwnicy, gdzie lekarz-potwór oczyszczał kości i sprzedawał je jako pomoce naukowe studentom medycyny i szkołom medycznym, a to co pozostało rozpuszczał w żrących kwasach. W 1894 roku zatrzymano go. Udowodniono mu tylko 9 morderstw, on przyznał się do 27, ale według przypuszczeń ofiar było ponad 200.
• Henry Cotton
Henry Andrew Cotton był głównym lekarzem w Trenton Psychiatric Hospital pomiędzy 1907 a 1930 rokiem. Według jego chorej teorii przyczyną szaleństwa pacjentów są nieleczone infekcje, jakie trawią ich ciała, a remedium na to jest usunięcie „zainfekowanego” organu. I tak doktor-szaleniec zaczął od wyrywania pacjentom zębów, gdy to nie pomogło wyrywał migdałki i zatoki. Gdy to nadal nie działało usuwał jądra, macicę, okrężnicę, żołądek, pęcherz moczowy, jajniki, śledzionę, itd. Oczywiście operacje nie odbywały się w sterylnych warunkach, nie używał antybiotyków, a śmiertelność była bardzo wysoka z powodu infekcji pooperacyjnych. Według danych jakie publikował, skuteczność jego metod sięgała aż 85% wyzdrowień i dopiero w 1925 roku rozpoczęto dochodzenie w sprawie jego morderczych praktyk.
• Shiro Ishii
Zainteresowania i fascynacje głównego chirurga Imperial Japanese Army oscylowały wokół bakterii, które hodował niczym zwierzątka domowe. Około 1920 roku doprowadziło to do opracowania programu zastosowania broni biologicznej popartego licznymi eksperymentami Ishii z bombami i inną bronią na chińskich więźniach wojennych. Podobno ponad 10 tys. ludzi zginęło podczas rozpylania zarazków dżumy, cholery i wąglika. Poza tym japoński doktor był ogromnym zwolennikiem eksperymentów na ludziach, dlatego symulował udary i zawały serca, przeprowadzał przymusowe aborcje, „usuwał” odmrożenia i eksperymentował z hipotermią. Wyniki jego eksperymentów były pilnie strzeżoną tajemnicą japońskiej armii, a pod koniec wojny na Pacyfiku laboratorium zostało wysadzone w powietrze, by zatrzeć ślady jego działalności, a około 150 osób, które były przedmiotem jego badań zabito. Kiedy aresztowano tego zbrodniarza wojennego niestety nie poniósł on należytej kary. Nałożono na niego immunitet w zamian za informacje na temat jego badań i armii japońskiej.
• Josef Mengele
Anioł Śmierci jak go popularnie nazywano uznawany jest za jednego z najokrutniejszych eksperymentatorów z czasów II wojny światowej. Swoje zbrodnicze praktyki uprawiał w obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu. Podczas wysyłania niewinnych ludzi do komór gazowych Mengele był zawsze w bardzo dobrym humorze, uśmiechał się i gwizdał. To co go interesowało to wszelkiego rodzaju odstępstwa od normy np. ludzie z różnymi kolorami oczu, zaś ulubionym przedmiotem badań były identyczne bliźnięta. Jego eksperymenty mające zwiększyć populację aryjską (reprodukcję) polegały na wstrzykiwaniu zarazków chorobotwórczych, amputacjach kończyn, itp. Kiedy jedno z bliźniąt zmarło „doktor” zabijał drugie, aby mieć materiał do pośmiertnej analizy.
• Farid Fata
Współczesnym demonem śmierci był dr Fata, który dla korzyści finansowych posunął się do kłamstw i malwersacji. Otóż ponad 500 swoim zdrowym pacjentom powiedział, że cierpią na śmiertelne choroby (przeważnie były to różne odmiany raka), zalecał im chemioterapie i naświetlania. Wielu z nich cierpiało z powodu efektów ubocznych tych drastycznych terapii, tracili zęby, włosy, siłę i chęci do życia, nie mogli opanować drżenia ciała, popadali w alkoholizm, depresję lub narkomanię, tracili swoje majątki lub wydawali oszczędności życia na zbędne terapie. A co w tym czasie robił doktor? Pławił się w bogactwie, wydawał miliony na rezydencje i inne dobra. Ale na tym nie koniec. „Doktorek” zajmował się także pacjentami, którzy rzeczywiście byli nieuleczalnie chorzy. Im z kolei dawał fałszywą nadzieję. Nie przepisywał koniecznych terapii, kłamał, że wszystko jest dobrze tylko po to, by płacili mu łapówki. Kiedy prawda o niecnym procederze wyszła na jaw wielu pacjentów było rzeczywiście chorych i było bankrutami. A co stało się z lekarzem? W 2015 roku domagano się dla niego 175 lat więzienia, ostatecznie zbrodniarz dostał tylko 45 lat.
IB