Mężczyzna Idealny czyli o tajemnicach związku.
Mężczyzna Idealny czyli o tajemnicach związku.
Sobotni wieczór i niedzielne popołudnie Teatr Chopina wypełniła publiczność spragniona odpowiedzi na pytanie, jaki jest idealny mężczyzna. Skąd to zainteresowanie?
Otóż Kinga Modjeska wraz z aktorami Teatru Scena Polonia zaprezentowała sztukę opartą na farsie “Wytresowany mężczyzna” (“Ein dressierter Mann”) niemieckiego dramaturga, pisarza, recenzenta oraz wykładowcy akademickiego uczącego scenopisarstwa Johna von Düffela.
Jest to stosunkowo nowa sztuka, gdyż jej niemiecka premiera miała miejsce w 2011 roku na deskach komediowego teatru Theater an der Kö w Düsseldorfie. Jednak jak przyznał w wywiadzie sam autor nie był to jego autorski pomysł, inspiracji szukał w skandalicznej, obrazoburczej, głośnej w latach 70. powieści Esther Vilar “Der dressierte Mann”.
Prowokacyjny tekst Esther wydany w nakładzie ponad miliona egzemplarzy w czasach wojującego w Niemczech feminizmu z jednej strony zrobił furorę i zapewnił autorce światowy rozgłos i grono gorących zwolenników, z drugiej zaś skazał ją na banicję, posądzenia o seksizm i faszyzm oraz konieczność ucieczki z kraju.
Dlatego też wprawny literat, jakim jest John von Düffel nie mógł przejść obok niego obojętnie. Wziął go na warsztat nie tylko ze względu na sensacyjny odbiór, ale także, by sprawdzić czy sytuacje opisane dekady temu nadal są aktualne, czy podział ról i typy zdewaluowały się, czy ostrość i trafność spostrzeżeń nadal nas zadziwia, a nawet rozśmiesza czy jednak mimo upływu czasu tkwimy w swych przypisanych stereotypach. Wyzwanie to zaowocowało więc wspomnianą już wcześniej farsą, która dziś nie wywołuje wojen i prostestów, ale bawi do łez. I zapewne to, komizm połączony z celną obserwacją związków damsko-męskich przekonało Kingę Modjeską do zaprezentowania jej wersji zatytuowanej “Idelany mężczyzna” na polonijnej scenie w cyklu pięciu spektakli na pięciolatkę Sceny Polonia.
Zacznijmy więc od przedstawienia postaci. Młoda para żyjąca na tzw. “kocią łapę” lub jak się dziś poprawnie mówi w związku partnerskim to Helenka i Sebek. Helenka jest wytworem czasów współczesnych silną, samodzielną kobietą pracującą zawodowo na własne utrzymanie, wspinającą się po szczebalch kariery i odkładającą założenie rodziny w bliżej nieokreśloną przyszłość, a raczej można powiedzieć w niebyt. Tak trywialne zajęcia jak gotowanie czy spędzanie czasu na zakupach nie mieszczą się w jej nowoczesnym wyzwolonym światopoglądzie. Z kolei Sebek to taka ciapa, jak powiedziałaby zapewne niejedna pani. Lubi gotować, dba o dom, o porządek, jest uczuciowy, wrażliwy, wprawdzie liczy na awans w pracy, ale nie jest tak drapieżny jak jego partnerka. Jedyną osobą przed, którą czuje respekt, a może nawet strach jest jego mamusia. Jeżeli mielibyśmy się pokusić o przypięcie mu etykietki to jest po prostu taką panią domu w wersji męskiej. I tak można po krótce scharakteryzować młodych, ale w farsie występują jeszcze dwie mamy.
Mama Helenki to typowa kobietka-kokietka. Jej karierę stanowią kolejne związki małżeńskie z dobrze ustawionymi finansowo panami. Aktualnie jest po raz trzeci mężatką, panią doktorową. Zaś jej dni wypełniają zakupy, dbanie o siebie i po prostu wygodne życie “dobrze ustawionej kobiety”. Jej największą tragedią życiową jest córka, która nie ma w sobie nic z kobiety, a ona przeciez tak się starała odpowiednio ją wychować. Druga mama to rodzicielka Sebka, prezentująca wszelkie cliché związane z naszymi wyobrażeniami o wojującej feministce np. jej stwierdzenie, że Bóg jest kobietą itp. (tutaj nie mogę po prostu podarować sobie, żeby nie wspomnieć podobieństwa do popularnej polskiej komedii z lat 80. “Seksmisji” i poglądów bohaterek zrzeszonych w Lidze). Z kolei jej życiowym dramatem było to, że zamiast dziewczynki urodziła syna, ale pragnąc naprawić ten niefortunny przypadek losu postarała się o odpowiednie jego wychowanie.
Punktem wyjścia komedii jest wieczór podczas, którego Sebek przygotowuje uroczystą kolację, gdyż planuje oświadczyny. Helenka jak zwykle wpada do domu spóźniona i informuje go, że właśnie dostała awans, na który on liczył, będzie zarabiać pięciokrotnie więcej niż on, a o dzieciach może zapomnieć przynajmniej na kolejne pięć lat.
I tu zaczyna się pełen humoru i trafnych spostrzeżeń trening młodego pokolenia przez nestorki (zwłaszcza proklamacje wygłaszane przez panie wywoływały salwy śmiechu dobiegające z rozbawionej widowni np. ” Nie o to chodzi co facet robi ze swoją spermą, tylko o to, czy regularnie płaci”, “Mężczyzna nie chce być wolny, chyba że w filmie, bo tak mu nakazuje scenariusz”. “W takim razie musimy ich wyemancypować”). I jak się okazało „stare mądrości” wcale się nie zdewaluowały. Pomimo, że przerysowane i podane w humorystycznej formie nadal są popularne. Każdy lubi być doceniany i zdobywany, a w związku chodzi o to by, znaleźć swoje miejsce, a przy tym być rozumianym i docenianym przez tę drugą stronę, która pozwala nam się realizować.
Przejdźmy teraz do samej realizacji. W postacie mam wcieliły się dwie znane Polonusom aktorki. Mamę Helenki odtwarzała Julitta Mroczkowska, a mamusię Sebka Elżbieta Kochanowska-Michalik. Zacznijmy od pani Julitty. To była perełka, pokuszę się nawet o stwierdzenie idealnie obsadzona i zagrana rola życiowa. Nie wyobrażam sobie żadnej innej aktorki, która miałaby w sobie tyle kobiecości i tak świetnie odsłaniała tajniki kobiecej manipulacji. Jej gesty, sposób poruszania się, nawet mimika twarzy były kwintesencją naszych wyobrażeń o pani doktorowej, której życiową karierą jest wyjście odpowiednio za mąż, aby zapewnić sobie stateczne życie. Poza tym była świetnym kontrastem dla postaci granej przez panią Elżbietę. Elżbietę Kochanowską-Michalik znamy jako świetną pełną ciepła i uroku gawędziarkę, tutaj zaprezentowała swoje inne oblicze, zimnej, wyrachowanej, wzorowanej chyba na działaczkach radyklanej feministki. Grając tę rolę nie tylko wzbudzała nasze zdziwienie tym jak świetnie potrafi zagrać kogoś tak odbiegającego od naszych o niej woybrażeń, ale także zachwycała swoim pomysłem na postać Ale na tym polega kunszt aktorski.
Młode pokolenie to Edyta Luckos w roli Helenki. Powiem jedno, nikt z taką werwą nie wygłaszał wszystkich tych mądrósci powtarzanych po mamusiach jak pani Edyta, poza tym to uwodzicielskie kręcenie biodrami, tego nie da się opisać to trzeba było zobaczyć! Świetnie sprawdziła się w roli XXI wiecznej karierowiczki oraz niezdarnej, przerysowanej w swych gestach i zachowaniach kokietki uwodzącej wątpiącego w sens stałego związku Sebka. I tak dotarliśmy od naszego Sebka, czyli Grzegorza Chilińskiego. On miał chyba najtrudniejszą rolę w całym tym rozgardiaszu, gdyż jak się tak głębiej zastanowić grał “jedyną kobietę z krwi i kości”. Ale żarty na bok. Gratualcje panie Grzegorzu po pierwsze za dzielne dotrzymywanie kroku zfeminizowanej obsadzie (łącznie z panią reżyser), a po drugie za świetne skomlikowanych odegranie stanów emocjonalnych wątłego współczesnego mężczyzy, przeciwieństwa dominującego zdobywcy i macho. Oczywiscie, jak to w zabawnych farsach bywa, wszystko dobrze się kończy, a nasi twórcy na zakończenie otrzymali gromkie brawa, szczere gratualcje i kwiaty od zachwyconej i rozbawionej publiczności. Poza tym pan Grzegorz obchodził w tym dniu swoje urodziny, więc my także przyłączamy się z gratulacjami urodzinowymi i życzymy kolejnych wspaniałych sukcesów scenicznych.
Na koniec jeszcze słów kilka o rozwiązanich scenicznych. Kinga Modjeska po raz kolejny wykorzystała mulitmedia jako część scenografii przedstawienia. Oprawę muzyczną stanowiły amerykańskie standary i szlagiery z nieśmiertelnym przebojem Franka Sinatry “Love and marriage”, który był bardzo dobrym komenatrzem do odgrywanych na scenie perypetii. Jeżeli chodzi o ruch sceniczny to warunki Teatru Chopina pani reżyser wykorzystała maksymalnie, zwłaszcza dzieląc scenę. Nie pozostaje nam więc nic jak pogratulować ciekawego dobru repertuaru i z niecierpliwością czekać na kolejne równie udane spekatakle wieńczące obchody pięciolecia.
IB
Zdjecia autorstwa Zuzanny Mendez (zuzapixphotography.com) dzięki uprzejmości Kingi Modjeskiej.