Krakowskie Zaduszki Jazzowe
Krakowskie Zaduszki Jazzowe
All Souls’ Day Jazz Festival
To była kolejna wyjątkowa zaduszkowa noc. Już po raz 19. Tadeusz Żaczek zaprosił nas w gościnne progi Chopin Theatre na listopadową ucztę jazzową rozgrywającą się symultanicznie na dwóch scenach. Jak na Krakowskie Zaduszki przystało było sentymentalnie, nastrojowo, ale w całość wkradały się też elementy humoru, zwłaszcza w zabawnych komentarzach znakomitych wykonawców czy to wprowadzających nas w świat jazzu i bluesa czy też przygotowujących nas na to, co za chwilę usłyszymy ze sceny. Imprezę, można już zapewne powiedzieć tradycjynie, zaczął Włodek Zuterek.
W tym roku jego muzyczne opowieści odsłoniły przed nami początki i tajemnice bluesa. Włodkowi towarzyszył zespół młodych amerykańskich muzyków, o których zapewne jeszcze usłyszymy, a którzy zaprezentowali świetne umiejętności i talenty. Następnie na górnej scenie mogliśmy usłyszeć Tada “TeeMaca” Janika, pianistę, klawiszowca, kompozytora i producenta muzycznego, którego twórczość obejmuje wiele gatunków muzycznych. Gościł już bodajże po raz siódmy na Zaduszkach, więc stali bywalcy znają jego energię, ekspresję i wrażliwość muzyczną, którą w niepretensjonalny sposób dzieli się z publicznością. Gościem Tada była Pamela Fernandez z Ambient Funk. Wokalistka zaskarbiła sobie sympatię publiczności nie tylko wspaniałymi wykonaniami, jazzowymi, ale także zaprezentowała własną kompozycję, do której wplotła fragmenty, jak to ujęła znanego przeboju (o ile się nie mylimy był to utwór “Happy” Pharrella Williamsa). A skoro wszystko działo się w Chopin Theatre nie mogło zabraknąć fragmentów utworów Chopina wkomponowanych we wspólny występ Pameli i Tada. Kolejny punkt programu był ściśle powiązany z ideą listopadowego święta. Mini koncert poświęcony wspaniałemu artyście, który tak niedawno od nas odszedł, Wojciechowi Młynarskiemu. Zygmunt Dyrkacz, właściciel Chopin Theatre osobiście na scenę zaprosił młodych, utalentowanych wykonawców: Ewę Prus i Huberta Zapiora z towarzyszącym im J. Jabłoński Trio do przypomnienia zebranej publiczności kilku utworów nieodżałowanego poety, satyryka, autora tekstów i librett. Ponieważ były to ogólnie znane i rozpoznawalne utwory publiczność od razu zaczęła nucić słowa piosenek. A kiedy na sam koniec artyści brawurowo zaśpiewali “Jesteśmy na wczasach…” nie trzeba było specjalnie namawiać wszystkich do wspólnego śpiewania. Cóż można powiedzieć o Ewie i Hubercie. Po prostu talenty na miarę wielkich scen. To była orgomna niespodzianka i przyjemność usłyszeć ich wspaniałe głosy oraz interpretacje piosenek mistrza tzw. piosenki autorskiej. I tak wręcz tanecznym krokiem przeszliśmy do kolejnego punktu koncertu zaduszkowego występu znanej w Chicago i nie tylko grupy Antykwariat Jazz Group Sławomira Bielawca z towarzyszącą im utalentowaną wokalistką Agnieszką Iwańską. Utwory jakie zaprezentowali to odświeżone, na nowo zaaranżowane standardy, takie jak piękna ballada z tekstem Magdy Umer “Pamiętasz, była jesień” lub popularna piosenka dla dzieci “Panie Janie”, która diametralnie zmieniła jesienno-rzewny nastrój. A dalej było jeszcze lepiej. Po Antykwariacie prowadzący Piotr Michalak zaprosił Adama Palmę, wirtuoza gitary akustycznej, jednego z najlepszych polskich gitarzystów, którego klasę podkreślają liczne występy i wspólne koncertowanie ze światowej sławy muzykami. W tym roku Adam w jednym z prezentowanych utworów dzielił scenę z obsypanym wieloma nagrodami wybornym muzykiem, kompozytorem i dyrygentem Krzesimirem Dębskim (o którym za chwilę). Adam Palma W 2014 roku zdobył tytuł “Najlepszego Polskiego Gitarzysty Akustycznego” i co ten tytuł oznacza mogliśmy usłyszeć poniedziałkowej nocy. Zaprezentował utwory ze swoich płyt, które pokazywały spektrum gatunków muzycznych, ale to co ich łączyło to oczywiście mistrzowskie wykonanie. Mogliśmy min. usłyszeć interpretacje Adama utworów jego mistrzów (Jimi Hendrix) i osób, które go inspirowały, jak i znane tematy muzyczne w jego aranżach. Wszystko okraszone było zabawnymi komentarzami artysty, który zjednał sobie taką sympatię słuchaczy, że wielu liczy na to, że w następnym roku znajdzie miejsce w swoim grafiku i także odwiedzi Chicago.
I tak doszliśmy do niekwestionowanej gwiazdy wieczoru, a raczej listopadowej nocy Krzesimira Dębskiego, któremu towarzyszył Adam Czerwiński Band. Zacznijmy od tego, że Krzesimir Dębski rozbawił publiczność swoim poczuciem humoru i żartami jakie opowiadał ze sceny, zwłaszcza te połączone z prezentacją, jak łatwo komponuje się hity i przeboje. Zaś zachwyt publiczności wywołały jego aranżacje i interpretacje własnych utworów lub kompozycji Adama Czerwińskiego. W ogóle zaznaczyć należy, że ostatni z koncertów jaki był grany na głównej scenie to po prostu perełka. Muzycy reprezentujący mistrzowski poziom wykonania, czyli obok wspomnianego już Dębskiego, Adam Czerwiński stały bywalec Zaduszek, niezwykły perkusista i kompozytor, wspierany przez Boba Lizika na gitarze, oraz Vijaya Tellis-Nayaka wirtuoza instrumentów klawiszowych. Zafascywnowana, a może wręcz zahipnotyzowana publiczność nagradzała gromkimi brawami nie tylko genialne wykonania, ale także poddawała się energii płynącej ze sceny.
Ale Zaduszki Jazzowe w Chopin Theratre to dwie sceny. Na dolnej mogliśmy posłuchać Jacek Mroczka & Lemon Blues formację grającą covery bluesowych i jazzowych standardów oraz własne kompozycje. Justyna Biała Band oraz znanego dziennikarza i muzyka Sergiusza Zgrzębskiego z NeoTrio prezentujących soul, jazz, r’n’b i funk.
Jak zwykle była to magiczna noc. Tegoroczne Zaduszki już za nami, choć wciąż w uszach dźwięczą nam mistrzowskie wykoniana jazzowe. Z niecierpliwością czekamy więc na przyszłoroczne jubileuszowe.
Zdjecia Janusz Karwowski