Menu pierwszej uczty dziękczynnej
Menu pierwszej uczty dziękczynnej
Dzisiejsza „tradycyjna” kolacja dziękczynna składa się z pieczonego na różne sposoby indyka, nadzienia, tłuczonych ziemniaków, zapiekanki ze słodkich ziemniaków, sosu żurawinowego i oczywiście ciasta dyniowego. Ale jak się okazuje wcale nie są to tradycyjne potrawy jakie serwowano podczas pierwszej uczty kolonistów przybyłych ze starego kontynentu oraz rdzennych mieszkańców Ameryki.
Dwa dokumenty jakie zachowały się z tamtych czasów potwierdzają, że serwowano płody rolne zebrane przez kolonistów. Należała do nich głównie kukurydza w postaci mączki, z której pieczono świąteczny chleb lub ziarna, z którego przygotowywano coś na kształt owsianki. Jedzono także mięso, dużo mięsa z upolowanej zwierzyny.
Edward Winslow, brytyjski lider obecny na uczcie opisuje, że trwała trzy dni i podczas niej bawiono się i jedzono dziczyznę, ptactwo wodne i dzikie indyki. Poza tym na stołach znalazły się wspomniane już ziarna.
Według naukowców zajmujących się badaniem menu pierwszych kolonistów to nie indyk, ale kaczka lub gęś były głównym daniem – ptakiem serwowanym biesiadnikom. Poza tym oczywiście na stole były dzikie indyki. Ale odkryto także, że być może podawano też gołębie i łabędzie. Jeżeli chodzi o sposób przygotowania to małe ptaki mogły być prażone, a dopiero potem gotowane, choć najpopularniejszą metodą było najpierw ugotowanie ich, a dopiero potem upiecznie. Prawdopodobnie ptaki były nadziewane, ale nie chlebem tak jak dziś, lecz faszerowano je cebulą i ziołami. W tym czasie popularnym nadzieniem były także łuskane kasztany. Chleb robiono z mieszanki ziaren kukurydzy i pszenicy, zaś resztki ptaków wykorzystywane były do ugotowania bulionu, który zagęszczano ziarnami zbóż i tak powstawała swoistego rodzaju owsianka.
Oprócz dzikiego ptactwa i jeleni jedzono w tym czasie prawdopodobnie węgorze i skorupiaki takie jak homary i małże, przygotowywane w wysuszonych muszelkach. W diecie pierwszych osadników można także znaleźć kasztany oraz orzechy z pobliskich lasów oraz uprawianą przez nich na polach fasolę, dynię i kabaczek. Więc, kto wie może któryś z tych składników znalazł się na stole dziękczynnej uczty.
Żródła historyczne mówią, że to Indianie uczyli przybyłych Europejczyków zakładać ogrody, ale jak się okazuje angielscy koloniści sami je zakładali i według informacji hodowali w nich rzepę, marchew, cebulę, czosnek i dynię.
Co wiemy na pewno to, to, że podczas posiłku nie serwowano ani zwykłych ani słodkich ziemniaków. Nie były jeszcze znane w tym rejonie. Również żurawina nie była obecna na stole, sos wymyślono dopiero 50 lat później. Jeżeli serwowano alkohol to na pewno było to kilka galonów piwa na około 150 osób biesiadujących przez 3 dni.
Tak więc rodzi się pytanie skąd wzięła się dzisiejsza tradycja?
Prawdopodobnie zawdzięczamy to kobiecie zwanej Sarah Jospeh Hale, dzięki której zabiegom prezydent Abraham Lincoln zatwierdził święto. To ona była redaktorką popularnego magazynu dla kobiet „Godey’s Lady’s Book”, w którym prezentowała nowoczesne trendy związane z prowadzeniem gospodarstwa domowego. To ona była wiodącym głosem w nadaniu Świętu Dziękczynienia narodowego dorocznego charakteru. Podczas kampanii Hale drukowała dziesiątki przepisów kulinarnych jakie panie domu mogłyby przygotować na świąteczną kolację. Sama była autorką tuzina książek kucharskich. Czyli to do niej należy także „kulinarne przygotowanie świątecznego menu” składającego się min. z pieczonego indyka w sosie szałwiowym, cebuli w sosie kremowym, a nawet egzotycznego puree z ziemniaków.
Nie ma zgodności co do miejsca i daty pierwszych obchodów. Poświadczone celebracje odbyły się 8 września 1565 roku w Saint Augustine na Florydzie. Wbrew dowodom naukowym tradycyjnie uważa się, że miało to miejsce w 1621 r. w Plymouth. Ze strony europejskiej w uczcie wzięli udział koloniści z Angielskiego Kościoła Separatystycznego, zaś Indian reprezentowało plemię Wampanoagów pod wodzą Massasoita.
IB