ŚWIĄTECZNE S.O.S!
ŚWIĄTECZNE S.O.S!
Wzajemna współpraca i wspieranie się w wykonywaniu codziennych obowiązków jest istotnym elementem rodzinnego życia. Jednak wyjątkowego wymiaru nabiera w okresie przedświątecznym.
Dodatkowe prace związane z domowymi porządkami, zakupami, dekoracją i przyrządzaniem wykwintnych dań sprawia, że każda para rąk staje się na wagę złota.
Cóż jednak, gdy nasi najbliżsi sprawiają wrażenie, jakby nie widzieli i nie słyszeli naszych zmagań i wołania o pomoc?
W niektórych domach jest to niestety częsty scenariusz przedświątecznego okresu. Przyjrzyjmy się kilku wybranym źródłom takiego stanu rzeczy.
Jednym z nich jest istniejący (chyba nadal) w naszej słowiańskiej kulturze obraz osoby NIEZASTĄPIONEJ, najczęściej kobiety/matki, która wszystkiemu jakoś jest w stanie podołać i unieść na tzw. własnych barkach. Nawet, jeżeli złości się i skarży, to jednak w końcowym efekcie wszystko jest dopięte na przysłowiowy „ostatni guzik”.
Innym powodem braku rodzinnej kooperacji jest PERFEKCJONIZM osoby, która oczekuje pomocy. Z tą sytuacją spotykamy się nie tylko w naszych domach, ale i w miejscach pracy. Bywają wśród nas osoby, które bardzo trudno jest zadowolić. Same one również stawiają sobie wysokie wymagania i najczęściej, jeżeli bywają zadowolone, to tylko z własnego wykonania. Osoby pomagające bardzo szybko zniechęcają się lub wręcz świadomie odmawiają pomocy, traktując to, jako mniejsze zło w porównaniu do prawdopodobnych negatywnych uwag pod swoim adresem.
Ciekawym powodem trudności ze wzajemną współpracą jest zjawisko tzw. CZYTANIA W MYŚLACH (ang. mindreading). W skrócie polega ono na głębokim przeświadczeniu, że otaczający nas ludzie posiadają nadprzyrodzone zdolności czytania naszych myśli, oczekiwań, potrzeb. Niestety oprócz baśniowych bohaterów nikt ze zwykłych ludzi nie ma takich predyspozycji, wiec znacznie bezpieczniej byłoby jasno określić – poprosić o pomoc. Tutaj jednak pojawia się następny problem polegający na tym, że to często my sami PRZYZWYCZAILIŚMY naszych najbliższych do tego, że musimy nasze prośby powtarzać trzy, trzydzieści lub sto trzydzieści razy – aż w końcu ogarnie nas wściekłość lub bezsilność i… robimy to sami!!!!!
Są jednak sposoby (oczywiście tylko kilka przykładów) zapobiegania takim sytuacjom.
Po pierwsze pozwólmy doświadczać KONSEKWENCJI wynikających z braku kooperacji. Żadna awantura, kazanie czy tez groźby nie zdołają z taką precyzją dotrzeć do wyobraźni drugiej osoby jak doświadczanie stanu, który jest logiczną lub naturalną konsekwencją wyborów. Sugeruje jednak, aby rozpocząć używanie tej metody w sytuacjach drobnych i dopiero wtedy jest duża gwarancja, że w obliczu istotnego „wyzwania” każdy będzie skłonny do pomocy. Ważne i pomocne jest ZAPLANOWANIE wspólnych przygotowań i to najlepiej na tzw. kartce papieru. Dobrze, gdy w planowaniu uczestniczą wszyscy domownicy, bez względu na wiek, oraz gdy jest ono robione z wyprzedzeniem. Nikt nie lubi być informowany w ostatniej chwili o dodatkowych obowiązkach i z reguły prowadzi to do niepotrzebnych stresów.
A co w przypadku powtarzania prośby sto lub więcej razy?
Oczywiście ten problem nie dotyczy tylko dzieci. Jeżeli taka sytuacja ma miejsce w naszej rodzinie to sugeruję jak najszybszą ZMIANĘ TEJ DYNAMIKI. Należy poważnie, ale bez nadmiernych emocji, zakomunikować najbliższym, że zaniepokojeni jesteśmy faktem ignorowania naszych próśb bądź poleceń i że ta sytuacja musi ulec zmianie. Jest to pierwszy krok do zmiany dynamiki zachowaǹ.
Następnie określmy jasno, jakie będą pozytywne i negatywne konsekwencje każdego z wyborów. Jedne i drugie konsekwencje muszą być jasne i dotyczyć spraw/sytuacji, nad którymi my mamy pełną kontrolę. Na przykład dziecku, które notorycznie ociąga się z wyprowadzeniem ulubionego pieska proponuję WYBÓR: „Czy sam wyprowadzisz Reksia na spacer, czy wolisz abym poprosiła syna sąsiadów, a kwota za tą przysługę zostanie potrącona z twojej najbliższej tygodniówki? W tym wypadku rodzic ma pełną kontrolę nad tą sytuacją niezależnie od decyzji dziecka. Przypuszczam, że w przypadku większości dzieci tak postawiona sprawa uruchomi ich logiczne myślenie.
Bądźmy również gotowi, zwłaszcza, gdy dotąd zdarzało nam się być mało konsekwentnymi, że otaczający nas ludzie będą początkowo wybierali stare schematy, licząc nadal na nasze „miękkie serce”. Jednak dla wspólnego dobra i przyszłości naszych wzajemnych relacji musimy zdobyć się na pełną konsekwencję. Pomocnym bywa też informowanie o potrzebie pomocy z WYPRZEDZENIEM (ang. time frame). Czyli zamiast przysłowiowego: Natychmiast wynieś śmieci (no chyba, że sytuacja jest wyjątkowa) o wiele efektywniej i bezpieczniej jest powiedzieć: Proszę, żebyś wyniósł śmieci do godz. 5, lub przed wyjściem z domu itp.
Pamiętajmy również o jasnym przedstawieniu swoich oczekiwań wobec drugiej osoby. Jest bardzo prawdopodobne, że to jak ja wyobrażam sobie posprzątanie pokoju może znacznie różnić się od wyobrażeń moich domowników. Dopóki nie ustalimy wspólnych kryteriów tej czynności to trudno nam będzie ze sobą kooperować.
Nie zapominajmy również o POCHWAŁACH. Nic tak efektywnie nie motywuje i nie zachęca do dalszej współpracy niż wyrazy uznania ze strony drugiej osoby. Pamiętajmy przy tym, że nawet w niedoskonałości bywają drobne elementy, które są nieco lepsze od całej reszty. Warto też czasami obniżyć poprzeczkę perfekcjonizmu, a może nawet odwołać się do HUMORU oraz do ZDROWEGO ROZSĄDKU w tym napiętym, przedświątecznym okresie. Natomiast na co dzień i od święta w ramach programu konsultacyjnego – Młodzieżowy Punkt Startu – oferujemy wszechstronną pomoc terapeutyczną w najróżniejszych rodzinnych sytuacjach. Szczegółowe informacje znajdziecie Państwo na stronie internetowej www.polish.org lub dzwoniąc pod 773-427-6345.
Małgorzata Olczak - Terapeuta przy Zrzeszeniu Amerykańsko-Polskim email: malgorzata.olczak@polish.org, tel: 773-427-6345