Polowanie na dyktatora czy Wenezuelę?
Polowanie na dyktatora czy Wenezuelę?
Prezydent Wenezueli Nicolas Maduro
5 sierpnia ubiegłego roku podczas
przemówienia w Caracas został
zaatakowany przy użyciu dwóch
dronów wypełnionych materiałami
wybuchowymi. Nadleciały w pobliże
trybuny i eksplodowały. Uroczystości
były poświęcone 81. rocznicy powstania
Gwardii Narodowej Wenezueli. Obrażenia
odniosło siedmiu żołnierzy. Maduro
wyszedł z zamachu bez szwanku.
Wenezuela jest obok Boliwii i Nikaragui jedynym krajem,
który nie jest pod ścisłą kontrolą międzynarodowych
banków i korporacji. Od lat próbują one przejąć władzę w
tym kraju stosując różne sposoby: od nakręcania protestów
społecznych, przez międzynarodowe sankcje gospodarcze,
do bezpośrednich zamachów tak jak to było w przypadku
dronów zaopatrzonych w ładunki wybuchowe.
Z punktu widzenia interesów zarówno korporacji jak i
Stanów Zjednoczonych stawka jest olbrzymia. Wenezuela
posiada największe znane złoża ropy naftowej na świecie!
Są one bogatsze niż Arabii Saudyjskiej czy Rosji razem
wzięte. Według Statistical World Energy Review 2014 Wenezuela,
która jest członkiem OPEC, ma przy obecnym poziomie
wydobycia zasoby na następne 311 lat. Tymczasem
zabezpieczenie USA w ropę wystarczy na zaledwie kilkanaście
lat.
Ropa jest najważniejszym celem ataku na
obecny rząd i prezydenta Wenezueli. Ten sam powód
był w przypadku inwazji na Irak, czy zniszczenia Libii.
Najnowsza próba obalenia prezydenta Maduro rozpoczęła
się 23 stycznia. Lider opozycji Juan Guaido na oczach
tysięcy ludzi ogłosił się „tymczasowym prezydentem”. Poparcie
dla niego zadeklarował prawie od razu Donald Trump.
Później podobnie zachowała się spora część głów państw
Ameryki Łacińskiej. W ślad za tymi krajami poszła Unia Europejska
(bez Włoch), Kanada, Australia, Izrael i parę innych
państw. Przeciw tej uzurpacji wystąpiła Rosja, Chiny i Turcja.
Ta koalicja ma dostatecznie silną wymowę, aby powstrzymać
Stany Zjednoczone od bezpośredniej interwencji. Studzi
zapałały innych krajów, a właściwie gigantów naftowych
przed udziałem bezpośrednim w przewrocie.
Wenezuela od lat boryka się z ogromnymi problemami
gospodarczymi, które wynikają głównie z nędznej, niewydolnej
gospodarki, która bazuje głównie na dochodzie z ropy
naftowej. Drugim czynnikiem są sankcje, które ten kraj spychają
na boczne tory gospodarki światowej,
Jak tym razem potoczą się losy przewrotu, który
odbywa się na naszych oczach?
Wenezuelska ropa do tej pory trafiała w znacznej części
do amerykańskich rafinerii ulokowanych na wybrzeżu Zatoki
Meksykańskiej. Oficjalne dane pokazują, że przez 10 miesięcy
2018 r. Amerykanie w Wenezueli kupowali dziennie
ok. 580 tys. baryłek ropy. To tyle, ile każdego dnia zużywa
Polska.
Największe złoża wenezuelskiej ropy naftowej są w
delcie rzeki Orinoko. Wadą tego surowca jest bardzo duża
gęstość, która uniemożliwia transport i eksport. Aby ropa
nadawała się do przerobu i sprzedaży za granicę, lepkość
i gęstość muszą zostać zmniejszone. Do tego używana jest
nafta. Tę Wenezuela kupuje głównie… w rafineriach amerykańskich.
Zakaz importu ropy z Wenezueli przez amerykańskie
rafinerie oraz brak dostępności rozpuszczalników nieuchronnie
zmniejszą przychody Wenezueli. Jednak poza kosztami
dla przemysłu naftowego generuje on również inne ryzyka.
Wenezuelska firma państwowa jest właścicielem Citgo, koncernu
naftowego działającego na terenie USA, posiadającego
rafinerie, rurociągi i sieć stacji paliw. Aktywa tego koncernu
zostały zastawione pod pożyczkę finansowaną przez
rosyjski Rosnieft.
Ostatnią sprawą o jaką chodzi w tej walce o Wenezuelę
to jest los szarych mieszkańców. Oni dla kapitału międzynarodowego
się nie liczą wbrew temu co mają ich politycy na
ustach. Wenezuela powinna sama określić swój los, a nie
przyjąć scenariusz, który został napisany za granicą. Ograniczenie
suwerenności krajów to proces ogólnoświatowy i
poza mocarstwami inne kraje muszą się podporządkować
coraz bardziej drapieżnym siłom międzynarodowym.
Są trzy możliwe scenariusze wydarzeń. Maduro przetrwa
kryzys i z czasem znów umocni władzę. Kierowanie
Wenezuelą przejmie opozycja wspierana przez USA. Trzeci
to wojna domowa, która skończy się tym czym interwencje w
Iraku, Afganistanie, Libii czy Syrii: Przejęciem przez kapitał
międzynarodowy bazy surowców Wenezueli z jednoczesną
dewastacją kraju i tysiącami, jeśli nie setkami tysięcy, ofiar.
Andrzej Rogalski