Kukułcze Jajo
Kukułcze Jajo
W Polsce na początku lutego odbyła się konferencja na temat Bliskiego Wschodu.
Od początku było wiadomo, że to spotkanie narzucone siłą Warszawie nie przyniesie
nic dobrego dla naszego kraju. Jednak negatywne reperkusje okazały się gorsze niż najczarniejsze scenariusze pisane przez sceptycznych obserwatorów sceny politycznej. Konferencje na
temat innych państw bez ich udziału mają w historii swoją złą tradycję. Przypomnijmy choćby Konferencje w
Monachium w 1939 roku, kiedy sprzedano Niemcom Czechosłowację, czy spotkanie Rosji, USA i Anglii w Jałcie w 1944 podczas której oddano pół Europy łącznie z Polską Rosji Radzieckiej.
Najprawdopodobniej o planowanym spotkaniu Polacy dowiedzieli
się dopiero w styczniu z konferencji prasowej sekretarza
stanu USA Mika Pompeo w Egipcie. Można było odnieść
wrażenie, że nie pytał Warszawy o zgodę. Przecież, gdyby było
inaczej to by ogłosiła to najpierw Warszawa.
Inicjatywa była wspólnym dziełem amerykańsko-izraelskim i
miała początkowo bardzo jasne przesłanie. Planowano dyskutować o rozwiązaniu „kwestii irańskiej”. Natychmiast przeciw temu zaprotestowali sami Irańczycy. Minister spraw zagranicznych Iranu wprost na Twitterze zagroził, że to jest bardzo zły ruch ze strony Polaków. Odniósł się do tego, że Iran pomagał nam w trakcie II wojny światowej, a teraz my stajemy się gospodarzem wydarzenia antyirańskiego i połączył to z tym, że wszyscy atakujący Iran w ostatnich latach zapłacili za to wysoką cenę.
Rosja, Chiny i niektóre państwa europejskie skrytykowały
planowane spotkanie. Pozarządowa opinia publiczna w Polsce
odniosła się negatywnie do samej idei spotkania. – „Iran to jest
państwo, które w żaden sposób nam nie zagraża, z którym powinniśmy mieć dobre relacje, bo jest potencjalnie potężnym rynkiem zbytu dla naszego rolnictwa, przemysłu, dla współpracy
handlowej i pozyskiwania stamtąd surowców i ropy naftowej.
Także bardzo źle się stało, że ta konferencja odbędzie się w
Polsce” – zaznaczył poseł Robert Winnicki.
Warszawa zrozumiała poniewczasie, że konferencja zaszkodzi Polsce.
Delegacja polskiego MSZ pojechała do Iranu łagodzić
sytuację. Media zaczęły spekulować czy w ogóle się odbędzie.
Ostatecznie jednak zmieniono tylko jej nazwę unikając
nazywania po imieniu „wroga”, na którego szykowano kolację.
Politycy polscy zaczęli mówić o konferencji na temat „bezpieczeństwa” na Bliskim Wschodzie. To była wersja propagandowa i tzw. pobożnych życzeń.
Do Warszawy przybyli ministrowie z 11 państw bliskowschodnich,
przedstawiciele wszystkich krajów Unii Europejskiej.
Nie było natomiast polityków z Rosji, Turcji, Iranu, Autonomii
palestyńskiej.
Dwudniowe obrady przebiegały pod dyktando USA i Izraela,
które mało mówiły o Bliskim Wschodzie jako całości natomiast
dużo o konfrontacji z Iranem. Czyli pierwotne założenie spotkania
zostało zrealizowane. Premier Izraela ogłosił sukces i punkt
zwrotny w stosunku do polityki wobec Iranu, który w jego pojęciu
ma się skończyć wojną z tym krajem.
Już na drugi dzień okazało się, że próby nakłonienia państw
europejskich do przywrócenia sankcji wobec Iranu, o które zabiegał wiceprezydent Mike Pence spełzły na niczym. Niemcy
powiedziały stanowczo nie, a to oznacza stanowisko całej zachodniej Europy.
Sprawy Bliskiego Wschodu i Iranu dla Polaków zeszły na dalszy
plan po tym jak Mike Pompeo wrócił do wałkowanych od lat
fikcyjnych żądań żydowskich: – „Doceniamy wagę rozwiązywania
nierozstrzygniętych kwestii z przeszłości i namawiam moich polskich kolegów, aby poczynili postępy w zakresie kompleksowego ustawodawstwa dotyczącego restytucji mienia prywatnego dla osób, które utraciły nieruchomości w dobie Holocaustu”. Oliwy do ognia dolała wypowiedź: „Żydzi podczas powstania w getcie walczyli przeciwko polskiemu i nazistowskiemu reżimowi” – przekonywała amerykańska dziennikarka Andrea Mitchell z telewizji MSNBC oraz CNN.
W końcu sam premier Izraela Benjamin Netanyahu bardzo
jasno stwierdził, że „Polacy pomagali Niemcom zabijać Żydów
w czasie Holokaustu”.
Tak oto konferencja na temat Bliskiego Wschodu stała się
polem do ataku na Polskę.
W Polsce zawrzało i wszyscy zaczęli wskazywać jako winnych
klęski rząd PiS, który pochopnie zgodził się być gospodarzem
spotkania. Ta sytuacja zaalarmowała PiS i prezydenta
RP. Po dwóch dniach premier Morawiecki powiedział na temat
tzw. roszczeń żydowskich. – „Do tej sprawy podchodzimy bardzo
konsekwentnie i jednoznacznie, uwzględniając cały kontekst
historyczny. Tłumaczymy, że oczekiwania, aby Polska zadośćuczyniła za niemieckie zbrodnie oparte są na fundamentalnym nieporozumieniu. Polska była ofiarą i Niemiec, i Związku Radzieckiego. Niemcy zniszczyli nasz kraj, chcieli wymordować niemal cały polski naród, a pozostałą część zamienić w niewolników. To my mamy prawo do tego, aby żądać odszkodowań”. Jak podkreślił „sprawa zwrotu mienia obywatelom amerykańskim pochodzenia żydowskiego jest zresztą całkowicie
uregulowana – od lat mamy podpisaną w tej sprawie z Amerykanami umowę indemnizacyjną, która zwalnia nasz kraj z tej odpowiedzialności”. Odpowiednią umowę na ten temat zawarł
rząd PRL w latach 60.
– Chcę to jasno podkreślić: nie ma obecnie tego tematu.
Polska jest pod tym względem całkowicie bezpieczna. Polska
była ofiarą, a nie katem. I przede wszystkim to Niemcy nigdy nie
zrekompensowały Polsce strat, które spowodowała zbrodnicza
polityka III Rzeszy – oświadczył szef rządu.
Ostatecznie po tym jak pełniący obowiązki szefa izraelskiego
MSZ Israel Katz znów powtórzył atak na Polskę i Polaków
pisząc na Twitterze, że „Polacy wyssali antysemityzm z mlekiem
matki” premier Morawiecki odwołał swoją wizytę w Izraelu, która
miała się odbyć w związku ze spotkaniem Grupy Wyszehradzkiej.
Jaki jest interes Polski w mieszaniu się w sprawy Bliskiego
Wschodu? Odpowiedź jest prosta: żaden. Jakie są możliwości
kształtowania polityki na Bliskim Wschodzie? Żadne.
W obozie Prawo i Sprawiedliwość zapanowało przekonanie,
że bliskowschodni szczyt w sprawie Iranu w Warszawie
przyniósł same straty. Oficjalnie nikt z polityków PiS, ani koalicji
rządzącej nie chce tego głośno przyznać. Pewnie trwa poszukiwanie winnych za zaniedbania i brak politycznej wyobraźni.
Ukaranie ich nie zmieni faktu, że Polska w wyniku całego tego
zamieszania poniosła straty polityczne.
Andrzej Rogalski