Przekręt „Na wnuczka”
Przekręt „Na wnuczka”
Niedawno zadzwonił mój znajomy, który jest detektywem w chicagowskiej policji. Pracuje w wydziale przestępstw finansowych. Jest Polakiem z pochodzenia, więc dostaje wszystkie sprawy związane z naszymi rodakami. Powiedział mi, że od paru miesięcy nastąpił niesamowity wzrost ilości przestępstw finansowych wobec osób starszych, od których wyłudzane są poważne sumy pieniędzy pod pozorem uratowania członka rodziny przed odpowiedzialnością karną lub dla zapewnienia prawidłowej opieki zdrowotnej. Jest to tak zwany przekręt „na wnuczka”.
Nie jest to nowa sprawa. De facto, pisałem o tym i mówiłem w moich audycjach wielokrotnie. Tym niemniej, proceder jak widać kwitnie całkiem nieźle. Udało nam się z moim kolegą ustalić najbardziej prawdopodobny sposób działania tych przestępców. W policji nazywamy to M.O., od modus operandi. Nie będę tu podawał wszystkich szczegółów, bo nie chcę, żeby ten artykuł stał się inspiracją dla jakiegoś rzezimieszka, który by chciał ten system wypróbować, ale w zarysie wygląda to tak.
Obiektem przestępstwa są zazwyczaj starsze osoby, w większości kobiety. Zaczyna się od tego, że przestępcy obserwują lokalne banki i wyszukują starszych klientów. Następnie śledzą ich drogę powrotną do domu. Wyszukują takich, którzy mieszkają w odległości krótkiego spaceru od banku. Posiadając adres zamieszkania, przeszukują Internet w poszukiwaniu danych na temat tej osoby. Starsze osoby zazwyczaj nie istnieją na Facebook’u, ale są inne strony, na których (często za opłatą) można zdobyć wszelkie istniejące informacje. Na przykład imiona i adresy członków rodziny… Teraz pozostaje już tylko przygotować pułapkę i zadzwonić do ofiary przekrętu w odpowiednim momencie.
Najczęściej telefon taki będzie miał miejsce w godzinach pracy banku. W wersji policyjnej, będzie to osoba podająca się za stróża prawa. Na początku będzie mówiła po angielsku, ale prędko przejdzie na polski. Na początku może zaznaczyć, że ryzykuje tym telefonem swoją pracę, ale chce pomóc rodakowi. Potem następuje opis tego, co niby się stało (na przykład wnuczka miała wypadek samochodowy, drugi kierowca ma poważne obrażenia, grozi jej więzienie), a następnie sposób na rozwiązanie problemu (jeżeli rodzina rannego kierowcy dostanie 20 tysięcy dolarów, to nic nie zrobią). Oczywiście trzeba to zrobić już, natychmiast, bo inaczej będzie za późno. Za pięć minut “kolega policjanta” pojawia się pod domem ofiary tej manipulacji i eskortuje ją do banku. Tam następuje wypłata pieniędzy z banku i „kolega” znika za rogiem.
Jak wynika z dotychczasowych dochodzeń, ta szajka oszustów to polscy Cyganie. Nie bez przypadku większość wróżek to też Cyganki. Chodzi o to, że podczas rozmowy telefonicznej z ofiarami tego przekrętu, nawet przy minimalnej ilości informacji, oszuści są w stanie wyciągnąć od starszej osoby wiele informacji na temat ch samych i ich rodziny. Podobnie, jak to robią wróżki. No chyba że państwo naprawdę wierzycie w te kryształowe kule. Tak na marginesie – kiedyś, kiedy pracowałem właśnie z tym kolegą, zanim został detektywem, dostaliśmy zgłoszenie o osobie zaginionej. Po przyjeździe na miejsce, okazało się, że to właśnie wróżka – welwetowe kotary, świece, kryształowe kule, itd. Histeryczna Cyganka zaczęła opowiadać, że jej trzynastoletnia córka gdzieś zniknęła. Nie mogłem sobie tego odmówić i zapytałem się jej, że skoro jest wróżką, to po co dzwoni na 911? Przecież może użyć swojej mocy i odnaleźć własną córkę. Usłyszałem na to “Stop playing!”, i cała moja wiara w moc wróżek runęła w gruzach.
Zanim opowiem państwu, jak można zminimalizować możliwość stania się ofiarą tego typu oszustwa, pragnę zapewnić, że takie scenariusze, jakie przedstawiają ci oszuści, są nierealne. Nie ma takich sytuacji, że policja będzie pośredniczyła w łapówkarstwie, czy lekarz będzie żądał pieniędzy na operację. Tak samo, z resztą, jak IRS nie wystawia nakazów rewizji i nie dzwoni do kogoś, żeby go o tym poinformować.
Co zatem robi? Zacznijmy od tego, czego nie robić. Po pierwsze, dobrą zasadą jest nie odbierać telefonów od osób, których nie znamy. Ja rozumiem, że starsi ludzi, siedząc całymi dniami w domu, korzystają z każdej okazji kontaktu z innymi. Ale tu gra nie warta jest świeczki. Jeśli ktoś naprawdę chce coś ważnego od państwa, to zawsze skontaktuje się z Wami listownie. Nieoczekiwane telefony to z reguły próba sprzedaży czegoś – ubezpieczenia, odkurzacza, pożyczki… Skoro jednak już odebraliśmy telefon – słuchajmy, a nie zadawajmy pytania. Pamiętajcie o wróżkach – tak właśnie wyciągają od Was informacje. Jeszcze raz zapewniam – nikt prawdziwie reprezentujący policję czy szpital nie będzie nalegał na natychmiastowe wyciąganie pieniędzy z banku. Jeżeli coś Wam nie pasuje – rozłączcie się.
Przestrzegam przed odgrywaniem domorosłego detektywa. Umawianie się z takimi oszustami na dostawę pieniędzy i zwołanie paru znajomych, żeby tam pojechali z nami, może skończyć się tragicznie. Ci oszuści są na takie warianty przygotowani i w najlepszym razie zmarnujecie czas. W najgorszym – możecie zostać zastrzeleni.
Dzieci i wnuki, które mają starszych już rodziców lub dziadków – porozmawiajcie z nimi o tych oszustwach. Pójdźcie również z nimi do ich banku i poproście, że przy wypłacie od, na przykład, 5 tysięcy w górę, bank ma Was (dzieci lub wnuki) o tam powiadomić. Banki chętnie na to się zgodzą, bo nie chcą przecież, żeby ich klienci byli ofiarami oszustw.
I sprawa ostatnia. Jeżeli już tak się stało i zostaliście ofiarami takiego oszustwa – zgłoście to na policję. Wiem, że często jesteście zawstydzeni, że daliście się tak oszukać. Trudno, stało się. Pieniądze raczej nie będą odzyskane, ale jest szansa, że prędzej czy później ta szajka zostanie schwytana.
Marcin Vogel