Polacy to gbury i nic więcej
Polacy to gbury i nic więcej
Polacy to gbury i nic więcej
Taki tytuł jednego z artykułów na temat Polaków w Polsce znalazłam w sieci. Pierwsza moja reakcja to były zaciśnięte piąstki i sprawdzanie komu tu wirtualnie dokopać i pokrzyczeć do monitora.
Emocje przeszły po kilku minutach, rozum wrócił na swoje miejsce i kolejną myślą było: Taka prawda, autor nie zmyślał. Jedyne co zapomniał dodać to podział na pokolenia. Polacy i ich zachowanie drastycznie się różni jeśli podzielimy ich na pokolenia. Nie pokolenia baby boomers, X, Y i tak dalej.
My mamy nasz, polski podział. Wojenne, powojenne, zmarnowane (to ci, którzy mieli po 18-22 lata kiedy komuna upadła) i przyszłość Polski. To najstarsze, urodzone podczas wojny, to prawdziwi patrioci, odbudowali Polskę ciężko pracując licząc na lepsze jutro. Od nich możemy nauczyć się dobrych manier i posłuchać ciekawej lekcji historii. Niestety w tej grupie już nieliczni pozostali.
Kolejna grupa to powojenni – ci, co nie tylko wychowali się, ale również wyrośli i pozakładali rodziny w komunie. W nich tkwi problem. To wśród nich znajdziemy największy odsetek gburów ziejących zawiścią do innych. To ich „syczenie” słychać na Jackowie czy “Belmoncie”. To oni są opryskliwi i chamscy. To oni dają nam złe świadectwo na świecie, również w Ameryce. Nieuśmiechnięci, przypychający się, gwałtowni i nachalni. Ich już nie zmienimy. Ich możemy tylko rozgrzeszyć. Bo tak naprawdę to nie ich wina. Ganiani, zastraszani, wygnani, walczący o lepsze jutro przez całe życie. Urodzeni w komunie, bez żadnej perspektywy na wspaniałą przyszłość. Do dzisiaj pamiętam niektóre slogany: po co uczyć się języków obcych skoro i tak nie można wyjechać; studia nic ci nie dadzą tylko przedłużą ci młodość; jak do partii się nie zapiszesz to nic nie osiągniesz… Po co dążyć do czegokolwiek skoro to i tak nie zmieni jutra. Przyszłość to buty Relaksy. Urodzeni bez perspektyw na lepsze jutro, na światłą przyszłość. Wychowani w zastraszeniu i negatywizmie. W życiu dorosłym walcząc o lepszy byt dla siebie i swojej rodziny. Ci, do których została doczepiona nalepka „powiodło się im” to osobniki, którym udało się za komuny wyjechać za ocean. Paradoks polega na tym, że oprócz dolarów w kieszeni są tymi samymi ludźmi, których PRL z nich zrobił. Nawet po latach, ba! dekadach spędzonych w USA ich charakter nie uległ zmianie. Nadal są gburowaci, niemili, nieuśmiechnięci, nadęci i zawistni. Dlaczego? Bo nadal są zastraszeni. Co z tego, że uciekli z komunistycznego szamba skoro wdepneli w świat dla nich zupełnie niezrozumiały. Inna kultura, język, obyczaje, zasady, prawa, wolność. Przyjechali by zarabiać. By jak nawięcej wysyłać dla rodziny w Polsce. Na utrzymanie. Na lepsze jutro dla swoich dzieci. Nie mieli czasu na naukę języka, pójście do szkoły, poznanie kraju, w którym mieszkają. Bez znajomości kraju i jego obyczajów oraz możliwości porozumienia się w jego ojczystym języku na nowo poczuli się osaczeni. Na każdej polonijnej imprezie, w każdym polonijnym sklepie można spotkać gbury, które zioną nienawiścią i syczą na osoby wokół siebie. Wybaczmy im, bo to nie ich wina a skoncentrujmy się na najmłodszych i nastolatkach, na przyszłości Polski. To oni będą naszą wizytówką. Wychowani w normalnych realiach, gdzie świat stoi przed nimi otworem i nie ma dla nich rzeczy niemożliwych. Oni będą świadectwem wspaniałości naszej ojczyzny i nas Polaków.
Ewa Kalisz
Comments (0)