Niewinny!!!
Niewinny!!!
Zabić gliniarzy! Takie okrzyki wznosili uczestnicy zamieszek, które wybuchły w Minneapolis po śmierci niejakiego George Floyd’a, którego zatrzymała policja. W wyniku interwencji, Floyd zmarł.
Po ukazaniu się filmików z zatrzymania, okolica zajścia – biedna, czarna dzielnica Minneapolis – stanęła w płomieniach. Fala gniewu rozlała się szybko po całych Stanach. Derek Chauvin, policjant z Minneapolis, został natychmiast wyrzucony z pracy, a dzień później postawiono mu zarzut morderstwa. Problem jest tylko taki, że policjant nie złamał żadnego prawa…
Policjant składając przysięgę, ślubuje bronić konstytucji USA i konstytucji swojego stanu. Zasadniczym elementem obu są prawa obywatelskie, a między innymi równa ochrona prawna wszystkich obywateli. Bez względu na kolor ich skóry. Ta ochrona to między innymi prawo do wolności i adekwatnego procesu prawnego. Innymi słowy – jest się niewinnym do momentu udowodnienia winy. Czy oznacza to, że policja nie może nikogo zatrzymać? Absolutnie nie. Ale musi to być na podstawie zarzutu dokonania wykroczenia lub przestępstwa oraz w sposób zapewniający tym oskarżonym godność i bezpieczeństwo.
To bezpieczeństwo zatrzymanych jest określane przez spisane zasady postępowania, a policjanci przechodzą zasadnicze i okresowe szkolenia ze stosowania tychże zasad. Jak się okazuje, bez względu na to jak makabrycznie wyglądało zajście w Minneapolis, policjant postępował absolutnie zgodnie z otrzymanym szkoleniem. Nie mieści się to w głowie? Oto link do rozporządzeń odnośnie form używania siły przez Departament Policji w Minneapolis: www.minneapolismn.gov/police/policy. Volume Five – Code of Conduct and Use of Force, 5-300.00 Use of Force…
Nie będę tłumaczył całego rozdziału, ale polecam zwrócić uwagę na ustęp 5-311, Use of Neck Restraints and Choke Holds, opisujący dopuszczalne techniki. Z tego co widziałem w filmikach i co przeczytałem w akcie oskarżenia oficer Chauvin nie zrobił nic innego, niż to, czego go nauczyli na szkoleniach. Jeżeli można być na kogoś wściekłym, to jedynie na tych, którzy takie szkolenie zatwierdzili…
Jakim sposobem zatem wykonujący przykładnie swoje obowiązki policjant jest wyrzucany z pracy z dnia na dzień, a potem oskarżany w majestacie prawa o morderstwo? Ano takim, że decydenci nie mają już żadnego kręgosłupa moralnego, są zwykłymi tchórzami i koniunkturalistami politycznymi i bez zastanowienia rzucą na pożarcie politycznym wilkom każdego, aby tylko ratować swój stołek. Nie dotyczy to jedynie policji. Im mniej liczebna i wynaturzona “mniejszość”, tym bardziej politycy trzęsą się ze strachu. Homoseksualiści, pedofile, gender, ateiści, czarnoskórzy rasiści – to liczebnie znikome grupki społeczne przed którymi padają na twarz nasi liderzy.
Od początku czułem, że coś jest tu nie tak. Dałem temu wyraz publicznie i od razu spotkała mnie fala hejtu. Już mnie to nie dziwi ani nie bulwersuje. Samodzielne myślenie, logika i inteligencja stają się coraz rzadsze. Nic nie obrazuje tego lepiej niż kretyńskie noszenie maseczek, które niczemu nie zapobiegają, a ich noszenie zasadniczo przestało być obowiązkowe. A jednak duża grupa społeczeństwa nadal je nosi, jakby upajała się swoją intelektualną czy etyczną wyższością. Podobnie ma się z reakcją na sprawy typu śmierć Floyd’a. Zamiast sprawdzić, co tak naprawdę miało miejsce, społeczeństwo masowo łyka jak młode pelikany śmierdzącą na kilometr papkę podawaną przez media. Media, których zadaniem zawsze było, jest i będzie sianie fermentu społecznego i skłócanie ludzi. Najchętniej według linii rasowych.
Napięcia między policją a czarnoskórymi mieszkańcami USA nie są niczym nowym.
Reakcja środowiska pozostawia jednak wiele do życzenia. Bunt społeczny, w szczególności w czarnym środowisku, ma bardzo nobliwe i długie tradycje. Martin Luther King walczył o równouprawnienie wszystkich ras. Jego marsze i demonstracje doprowadziły do końca segregacji i równych uprawnień dla wszystkich obywateli USA. To co dzieje się obecnie w Minneapolis i innych miastach nie jest jednak walką o prawa człowieka i obywateli. To zwyczajny rozbój dokonywany przez urbanistycznych dzikusów. A szkoda. Bo mógł to być moment pojednania społecznego przeciwko dyktaturze mniejszości i szansa na lepsze jutro. A tak pozostaną tylko zgliszcza, zrujnowane i zabrane życia i coraz większa nienawiść pomiędzy obywatelami a policją…
Marcin Vogel