Porady lekarza Gorodeckiego
Porady lekarza Gorodeckiego
O ważności prawidłowego wyboru lekarza i o tym,
co może się stać, jeśli się to zbagatelizuje cz.1
W jednym z pierwszych artykułów przygotowanych dla was wyjaśniałem, w jaki sposób należy szukać dobrego lekarza. I chociaż mówiłem wtedy o leczeniu żył, zasady, które podawałem, dotyczą każdego problemy zdrowotnego.
Całkiem niedawno w naszej klinice mogliśmy poznać historię pewnego pacjenta, w której żadna z tych zasad nie była zastosowana. I dziś będziecie mogli przeczytać, do czego to doprowadziło. Mam nadzieję, że to opowiadanie będzie szczególnie interesujące, ponieważ takiego przypadku, jaki miał miejsce u nas w tym tygodniu, jeszcze nie było tak naprawdę. Nie chciałbym, żeby wam i waszym bliskim przydarzyło się coś podobnego, dlatego polecam dokładne przeczytanie tej opowieści.
Do naszego centrum w południowej części miasta przyszedł mężczyzna w średnim wieku. Po samej jego krępej budowie można było się domyślić, że pracuje fizycznie. Przyszedł na własny koszt, bo nie miał ubezpieczenia i prosił o pilną konsultację, bo jak mówił, dłużej już nie może czekać. Kiedy wszedł do gabinetu zauważyłem, że wyraźnie kuleje i jakby trzymał nogę podwiniętą. Na moje pytanie, co się dzieje z tą nogą, odpowiedział krótko, że to staw biodrowy szwankuje. Pomyślałem, że jeszcze go potem wypytam. Już wielokrotnie wspominałem, że zawsze dużo czasu poświęcam pacjentom i chcę bardzo szczegółowo poznać wszystkie dolegliwości chorego, jego historię choroby, bieg wydarzeń, który doprowadził do rozwoju stanu patologicznego – uważam, że jest to niezmiernie ważne dla prawidłowej i precyzyjnej diagnozy.
Ten pacjent przyszedł, bo bolała go noga i skóra na niej bardzo pociemniała – i to wszystko, na co się uskarżał! Mnie jednak niepokoiło to jego silne utykanie i podwijanie nogi przy chodzeniu. I jeśli jakiś inny lekarz na tym zakończyłby swój wywiad, to ja nie wiem, do czego by to mogło ostatecznie doprowadzić. Zacząłem więc powoli, krok za krokiem, wyciągać z niego wszelką potrzebną informację o jego stanie zdrowia i oto co się okazało. Z tym utykaniem i zawijaniem lewej nogi z powodu problemów ze stawem biodrowym pacjent boryka się już około roku. Staw go bolał i bolał, dlatego poszedł do jakiegoś lekarza – nie potrafił powiedzieć od czego. Ten oglądał nogę, badał tak i tak – i nie wyleczył. Potem udał się do innego doktora, który z kolei nakłuwał mu to miejsce igłami. I wszystkim mężczyzna ten płacił gotówką, bo nie jest ubezpieczony. A z biodrem było coraz gorzej. Wtedy zalecili mu zrobić rezonans magnetyczny, a dalsza historia jest już całkiem niezrozumiała. Jak bym nie pytał, pacjent nie potrafił powiedzieć ani co mu robili, ani jakie były tego rezultaty i najważniejsze, jak postępować dalej. I ten jego akupunkturzysta też niczego szczególnego o tym, co się dzieje z nogą i jak ma zamiar to leczyć nie powiedział. Chory nie wie zupełnie nic. Czas płynął i jakieś pół roku temu zaczęła się i inna choroba w nodze, tylko poniżej kolana.
Za radą kolegi, mężczyzna pojechał tym razem do bezpłatnego szpitala w Chicago, gdzie zrobili mu USG. Znaleźli u niego zakrzep w żyle głębokiej, wypisali mu tabletki rozrzedzające krew i wypuścili do domu. Po upływie 6 miesięcy (!!!) pobrali mu krew, żeby sprawdzić, jak działają te tabletki. Powiedzieli, że trzeba to kontrolować i przyjść za jakiś czas. Większość z tych lekarzy, lub jak ja ich nazywam „okołomedyków” niczego mu nie wyjaśniło. Powiedzieć, że byłem w szoku – to mało. Przecież jeśli w żyle głębokiej tworzy się zakrzep lub jest tylko podejrzenie zakrzepu, to taki stan wymaga szczególnej obserwacji specjalisty (a nie jakiegoś tam sobie doktora), należy też przeprowadzać badania USG i testy laboratoryjne. I proszę pamiętać, że za te wszystkie „bezużyteczne” wizyty pacjent płacił gotówką. Oczywiście, wielu powie, że tutaj każdy co do jednego, czy ma czy nie ma amerykański stopień lekarza medycyny, nazywa siebie lekarzem i że szczególnie w dzisiejszych czasach medycyna stała się poniekąd biznesem. Ale tak nie można. Zawód lekarza to przede wszystkim szlachetne zajęcie człowieka, który umie pomóc choremu i który, jak jeszcze 2000 lat temu mówił Hipokrates: „wiem, kiedy należy się zatrzymać, żeby nie zaszkodzić”. Ale to jeszcze nie koniec tej historii. Zacząłem badać jego żyły aparatem USG: w żyle podkolanowej zauważyłem chroniczny zakrzep. To właśnie on powoduje ból w nodze i pociemnienie skóry poniżej łydki. Wielkie szczęście, że ten zakrzep się nie oderwał i nie zatkał najważniejszych naczyń krwionośnych. A najważniejsze, że pacjent w ogóle nie jest świadomy swojego stanu i tylko szczerze odpowiada: „Już chodzę do doktora (ale nie potrafi powiedzieć, czy to prawdziwy lekarz medycyny), on coś mi tam bada. I myślałem, że wszystko jest normalnie. Ale teraz zaczęło mnie bardzo mocno boleć i znajomi polecili mi przyjść do pana. Dlatego tu jestem.” Powiem to raz jeszcze, nie zwracając uwagi na to, że pewnie się powtarzam – używajcie rozsądku: jeśli chodzicie ze swoim problemem do lekarza, ale wasz stan się nie poprawia, a wy nie wiecie, co się dzieje, ponieważ nikt nie odpowiada na wasze pytania i niczego szczegółowo nie wyjaśnia – uciekajcie od takiego doktora, żeby później nie było nieszczęścia i żeby nie przydarzyło się wam to, co temu opisanemu wyżej pacjentowi. Teraz przyszedł do mnie, ze swoim bólem, wołaniem „Proszę mi pomóc, doktorze!” i z taką smutną historią. Kiedy zacząłem go badać, to zauważyłem, że jego noga ma bardzo ograniczone ruchy w stawie biodrowym i że jest krótsza od drugiej nogi o 5 cm. W takiej sytuacji należy brać pod uwagę możliwość nieleczonej martwicy głowy kości udowej. To był finał tych wszystkich wizyt w wielu miejscach: w jednej nodze pacjent ma i zakrzep w żyle głębokiej i prawdopodobnie poważny problem ze stawem. Tylu specjalistów go leczy, a on czuje się coraz gorzej.
Nie przypadkowo opowiadam tę historię ze szczegółami, chcę żebyście dobrze zrozumieli. Pamiętajcie, że reklamy mogą w podobny sobie sposób obiecywać, że wyleczą ból czy jeszcze jakieś inne dolegliwości w nogach, w plecach, czy w kolanie, ale za tymi reklamami stoją bardzo różni specjaliści. Bądźcie dociekliwi i sprawdzajcie, kim on jest i co to za specjalista, ponieważ niestety są i tacy, u których lepiej nie leczyć swoich nóg czy innych problemów. Pomyślcie, czy warto iść do lekarza, który ma kiepską opinię wśród chorych, czy dobrze jest wciąż się tam leczyć, jeśli to nie pomaga lub z jakichś powodów dany lekarz was nie zadowala. Przecież to wasze zdrowie! Ufajcie tylko dobrze wyszkolonym specjalistom. Pytajcie innych o lekarza, do którego chcecie się wybrać. Nie wierzcie nigdy jaskrawym reklamom, wątpliwym promocjom, bezpłatnym ofertom i nawołującym frazom. Zdrowie to nie żarty. A prawdziwy doktor to połączenie rozumu, wykształcenia, wiedzy, zdolnych rąk i współczującego serca. Jeżeli znaleźliście takiego lekarza, to się już go trzymajcie.
Takich historii znam wiele i o kolejnej opowiem w następnym numerze.
Zapraszam do mnie na wizytę, na której możecie też zadawać mi swoje pytania.
Comments (0)