I nastała ciemność…
I nastała ciemność…
O tym, że natura jest potężna i niezbadane są jej zachowania w dziejach historii przekonaliśmy się wiele razy. Powodzie, tsunami, trzęsienia ziemi, pożary, tornada i inne kataklizmy nawiedzają różne zakątki tego świata co jakiś czas. Mimo starań naukowców wciąż giną ludzie, wciąż nie jesteśmy w stanie pokonać Matki Natury, a nawet jej się skutecznie przeciwstawić.
Jedną z jej broni są także wulkany, które co jakiś czas o sobie przypominają, co jakiś czas straszą erupcją.
10 kwietnia 1815 roku doszło do największego wybuchu wulkanu, a w sumie, jak ludzie myśleli – góry Tambora. Wybuch był tak potężny, że skutki jego odczuła cała planeta. Według naukowców wybuch był 60000 razy mocniejszy niż zrzucenie bomby na Hiroszimę. W wyniku wybuchu szczątki wyrwanych drzew utworzyły na oceanie tratwę o długości prawie 5 kilometrów. Życie, w wyniku wybuchu i jego skutków, straciło blisko 90000 osób.
Jeśli chodzi o sam wybuch, to z pewnością był on ogromną niespodzianką dla mieszkańców indonezyjskiej wyspy Sumbawa. Wielu z nich nie zdawało sobie sprawy, że mieszka przy wulkanie. Góra Tambora, bo tak mówili o wulkanie, pewnego dnia się przebudziła i dała się we znaki mieszkańcom wyspy i całemu światu. Do pierwszego, słyszalnego w odległości do 1400 km wybuchu doszło 5 kwietnia 1815 roku. Była to tylko zapowiedź zagłady, która nastąpiła 5 dni później. Wieczorem 10 kwietnia góra Tambora ze spokojnej, zielonej góry przemieniła sie w ognisty stożek, z którego płynęło morze lawy rozlewającej się na wszystkie strony, niszczącej wszystko, co napotka na swojej drodze.
Tylko możemy sobie wyobrazić jak to wszystko dokładnie wyglądało, gdyż mieszkańcy Sumbawa nie mieli najmniejszych szans na przeżycie wybuchu i opowiedzenie tego, co widzieli. W górę wystrzeliły trzy potężne kolumny promieni, które łączyły się w jedność. W sumie płomień mógł mieć wysokośc nawet 50 km. Wulkan wyrzucił ze swojego wnętrza olbrzymią ilość gazów, bomb wulkanicznych i popiołów. Badacze szacują, że nawet 150 km sześciennych popiołów wydobyło się z wnętrza tej góry. Przełożyło się to na ciemność, która panowała na wyspie i terenach znajdujących się nawet do kilkuset kilometrów przez kolejne 3 dni. Popiół pokrył wszystko w promieniu nawet do 1300 km. Na Jawie i Borneo, a więc w miejscach oddalonych o jakieś 900 km warstwa popiołu miała 1 cm grubości. W centrum wybuchu wartstwa ta sięgała nawet 1,5 m.
A mieszkańcy wyspy? Nie mieli najmniejszych szans na przeżycie. Część zginęła od uderzeń kamieni, które spadały w wyniku wybuchu. Największa jednak zagłada nastąpiła w 4-5 godzin po erupcji, kiedy to zaczął opadać gorący popiół i gazy. Wywołało to spływy piroklastyczne, którym towarzyszyła bardzo wysoka temperatura – nawet do 1000 stopni Celsjusza. Wywołały one także gwałtowne trąby powietrzne, które wyrywały drzewa z korzeniami, a nawet „podrzucały” w powietrze całe domy. Ludzie dosłownie fruwali w powietrzu. Wiele osób spłonęło żywcem w wyniku kontaktu z popiołem czy lawiną przemieszczającą się z prędkością nawet do 150 km/h. Ich ciał nigdy nie odnaleziono – wiele spoczęło pod lawiną kamieni i popiołu. Powstało także tsunami, którego wysokość sięgała nawet do 10 m.
O skutkach wybuchu wulkanu Tambora można napisać wiele. Zdecydowanie miał on wpływ na cały świat. Po pierwsze zginął cały lud Tambora zamieszkujący wyspę Sumbawa. Szacuje się, że bezpośrednio w wyniku wybuchu zginęło ok 10000 ludzi. W niektórych miejscach „zgasło” słońce na 3 dni. Jest to wynik popiołów, które unosiły się w trakcie i po wybuchu. Z czasem gazy i popiół przemieściły się na cały świat. Zmienił się klimat. Przykładowo w Irlandii na skutek głodu i związanej z nim epidemii tyfusu zmarło 65000 ludzi. W Ameryce, a dokładnie w Nowej Anglii w czerwcu pojawiły się w nocy przymrozki, a w niektórych miejscach spadł śnieg, co spowodowało zniszczenie plonów, śmierć zwierzyny domowej. W Europie, a dokładnie we Francji, Holandii i Szwajcarii wybuchły rozruchy głodowe. W Niemczech zakazano destylacji alkoholu, by w ten sposób zachować skąpe zapasy jako żywność. Na całym świecie wybuchły epidemie. Wszystko to doprowadziło do śmierci około 90 tys. osób. Rok 1816 zapisał się w kronikach jako „rok bez lata”.
Wybuch wulkanu Tambora w 1815 r. zaliczany jest przez wulkanologów do największych wybuchów wulkanicznych w ciągu ostatnich 10 000 lat. Czy powinniśmy się obawiać góry Tambora? Od 1815 roku góra zachowywała się spokojnie, ale według naukowców jest już gotowa do kolejnej erupcji.
Ruda
Comments (0)