Najdziwniejsze prośby testamentowe
Najdziwniejsze prośby testamentowe
Zazwyczaj testament służy uporządkowaniu spraw majątkowych. Ostatnia wola zmarłego bywa jednak również wielką niespodzianką.
I to jest wasz poszukiwany skarb…
Starszy pan znany był w rodzinie z poczucia humoru i wspierał krewnych finansowo. Rodzina wierzyła, że posiada ukryte skarby, a on sam powtarzał, że po śmierci przekaże je temu, kto rozwiąże jego zagadkę. Po odczytaniu testamentu okazało się, że znajduje się ona w bankowym depozycie. Rozwiązanie wymagało, by poszczególni krewni ujawniali coś, czego pozostali nie mogli wiedzieć. Zabawa trwała ponad rok. Koniec końców, gdy już zburzono doszczętnie starą, walącą się ruinę szopy-stodoły, wycięto parę spróchniałych drzew, wywalono starą, cieknącą instalację C.O., wymieniono okna w domu i wykonano jeszcze parę pomniejszych prac porządkowych, natrafiono na „skarb”. Był to ostatni list dziadka-kawalarza o mniej więcej takiej treści: „Jeśli dotarliście do tego etapu poszukiwań, to zapewne nareszcie zrobiliście trochę porządku wokół domu. I to jest wasz poszukiwany skarb, koniec zabawy, dalej nie szukajcie”.
Synku, rzuć palenie…
Pewien młody człowiek był bardzo zdziwiony, gdy usłyszał ostatnią wolę swojego krewnego. W testamencie sporządzonym w formie aktu notarialnego zapisane było, iż „zmarły życzy sobie, aby zaczął uprawiać sport i dbać bardziej o swoją dietę”. Czy taką prośbę można traktować jako polecenie, a jeśli tak, to czy jest się zobowiązanym do jej wykonania?
Wszystko zapisuję Maoistycznej Partii Indii
Często treść testamentu jest jednak dla rodziny przykrym zaskoczeniem. Pewien prominentny aparatczyk PZPR o poglądach walczącego ateisty (tzw. twardy beton) zapisał cały swój majątek na rzecz Maoistowskiej Partii Indii, tym samym wydziedziczając swoją córkę.
Trup w słonecznych okularach
Ostatnie życzenia mogą być naprawdę makabryczne. Pewien Portorykańczyk został znaleziony martwy pod jednym z mostów w mieście San Juan. Policja rozpoczęła śledztwo, tymczasem rodzina zajęła się pogrzebem. Angel jakiś czas przed śmiercią zażyczył sobie, żeby na trzy dni ustawiono go w salonie w pozycji pionowej, ubranego w czapkę drużyny New York Yankees i okulary słoneczne. Tak też się stało.
Kolacja dla zmarłych
John Bowman wcześnie stracił żonę i ukochaną córkę. Zaczął szukać nadziei w reinkarnacji i w testamencie zapisał 50 tysięcy dolarów na nietypowy cel – pensje dla służby, która co wieczór przygotowywała kolację w jego 21-pokojowej posiadłości. Posiłek czekał na Bowmana i jego rodzinę, którzy mieli spotkać się w następnym wcieleniu. Co ciekawe, przygotowywano go przez prawie 60 lat.
Biblioteka bez kobiet
T.M. Zink, zmarły w 1930 roku amerykański prawnik postanowił umieścić na lokacie 50 tysięcy dolarów. Liczył, że po 75 latach suma wzrośnie do 3 milionów, które będzie można przeznaczyć na realizację jego marzenia – „Bezkobiecej” Biblioteki Zinka. Na wszystkich wejściach miał być umieszczony napis: „Kobietom wstęp wzbroniony”.
Kochanie, zacznij palić…
Do czego jest zdolny mężczyzna, któremu żona przez lata odmawiała przyjemności palenia cygara? Niejaki Samuel Bratt zapisał małżonce 330 000 funtów, ale postawił warunek. Żona, zdeklarowana przeciwniczka tytoniu miała obowiązek wypalania 5 papierosów dziennie.
Ferrari to najlepszy przyjaciel dziewczyny
Sandra Ilene West była piękną kobietą i dziedziczką naftowej fortuny. Mając zaledwie 37 lat, spisała testament, w którym przekazała swojemu bratu 2 miliony dolarów pod warunkiem, że pochowają ją w jej błękitnym Ferrari. Chciała być ubrana w koronkowy szlafrok. Gdyby brat nie spełnił prośby, dostałby jedynie 17 tysięcy. Dziś Sandra spoczywa obok męża na cmentarzu w San Antonio. Jej ciało rzeczywiście umieszczono w błękitnym Ferrari, to zaś zamknięto w skrzyni i zalano betonem dla ochrony przed złodziejami.
Trzydzieści tysięcy gwoździ
Czasem autorzy testamentów wykazują się zgryźliwym poczuciem humoru. Pewien właściciel hurtowni żelaznej zapisał nielubianemu kuzynowi „30 tysięcy”. Tu trzeba było przerzucić kartkę i oczom ukazywało się: „gwoździ w skrzyniach”. Notariusz jak to czytał, to aż sprawdził, czy się nie skleiły kartki, albo coś.
Oprac. Pelagia
Comments (0)