Covidianie, konformiści i ludzie małej wiary
Covidianie, konformiści i ludzie małej wiary
Zafundowana globalnie przez ciemne siły pod wodzą Sorosa i spółki pseudo-pandemia trzyma nas w swych szponach od ponad pół roku.
O ile można założyć, że na początku tego zjawiska rzeczywiście niewiele wiedzieliśmy o Covid-19, to już chyba najbardziej oporni umysłowo muszą przyznać, że masę dostępnych dowodów wskazuje na to, że jest to nie mniej, nie więcej tylko rodzaj zwykłej grypy. Przy tym grypy o bardzo łagodnym przebiegu i ułamkowej śmiertelności. Nawet Centrum Kontroli Chorób Zakaźnych (CDC) musiało zweryfikować swoje dane i przyznało, że 94% osób, które zakwalifikowano jako ofiary tego wirusa miały inne problemy zdrowotne, które były bezpośrednią przyczyną zgonu. Oczywiście nie przeszkadza to mediom głównego ścieku nadal trąbić o setkach tysięcy ludzi umierających na tego potwornego Covida.
Nic tak nie poróżniło społeczności świata, jak stosunek do tej pseudo pandemii. Nawet w kręgu najbliższych znajomych, z którymi mieliśmy zasadniczo podobne spojrzenie na rzeczywistość, odkrywamy co chwilę – ku naszemu zdumieniu – jak bardzo różnimy się w naszym stosunku do zagadnienia. Po ogłoszeniu nakazu noszenia masek w Illinois wyszedłem z domu i zdałem sobie sprawę, jak wielu jest zamaskowanych ludzi. Ja podzieliłem ich na trzy kategorie: Covidian, konformistów i ludzi małej wiary.
Covidianie to ludzie szczerze wierzący w zagrożenie spowodowane wirusem. Traktują go jako śmiertelne zagrożenie i stosują się religijnie, do wszelkich restrykcji i zaleceń jakie ktokolwiek i gdziekolwiek ogłasza. Nigdy nie kwestionują ani prawomocności, ani zasadniczości takich restrykcji. Wszyscy widzieliśmy takie wpisy na Facebooku lub mieliśmy przyjemność usłyszeć to na własne uszy: “Takie są przepisy, więc trzeba je przestrzegać”. Nie docierają do nich żadne argumenty, żadne autorytety, żadne fakty. Ich bogami są gadające głowy w telewizorze lub artykuły w lewackich gazetach. Covidianie dzielą się na mniej i bardziej agresywnych w stosunku do nie-Covidian. Mniej agresywni noszą maski, przyłbice, rękawiczki, itd., itd. jako oznakę moralnej wyższości na resztą ciemnej społeczności. Ci bardziej agresywni prowadzą krucjatę przeciwko “ciemnocie” i domagają się dostosowania się do ich reguł. Bezdyskusyjnym sygnałem przynależności do grupy Covidian jest jechanie samochodem samemu i w masce.
Konformiści to grupa, która zasadniczo nie wierzy w zagrożenie spowodowane wirusem, ale dla świętego spokoju robi tak, jak im się każe. Noszą tą samą maseczkę już od maja, czasami im się nawet pomyli i wezmą cudzą, zakładają ją tylko jak już trzeba i też tylko do nosa. Są to ludzie, którzy nie mają ochoty, czasu lub potrzeby walczyć z głupotą i pseudoautorytetami. Nie uważają, że okazjonalne założenie maseczki na “odpiórkuj się” to wielka sprawa. Konformiści nie będą pouczać innych, co najwyżej mogą być sfrustrowani, że jakiś bez-maskowiec blokuje kolejkę, bo kłóci się z kasjerką, która odmawia jego obsługi. Ich charakterystyczną cechą jest noszenie masek jednorazowego użytku od miesięcy i zawsze bez zakrywania nosa.
Osobną grupę stanowią ludzie małej wiary. To wszyscy ci, którzy twierdzą, że wierzą w Boga, ale jak potulne owieczki zakładają maski do kościoła. Ostatnio byłem na niedzielnej mszy w jednym z bardziej tradycyjnych kościołów w Chicago. Ewidentnie jego ekscelencja kardynał Cupich wydał kolejny ze swoich cesarskich dekretów, nakazujący owieczkom noszenie namordników. Prawie wszyscy wierni zastosowali się do nakazu bez mruczenia. Poza tym, że Cupich jest powszechnie uznawany za modernistę i Masona, a co za tym idzie ma za zadanie zniszczenie Kościoła Katolickiego od środka – wystarczy pobieżna lektura jego wypowiedzi na tematy wiary lub układów społecznych – jest on też człowiekiem małej wiary. To znaczy – żadnej. Przynajmniej katolickiej. To w końcu on sam powiedział, że: “Bóg nie pozwala nam zamienić religię w magiczną formułkę, gdzie, jak powiemy modlitwę to problem zniknie” (ABC News, 8 kwietnia 2020). Czyżby??? Czyli te wszystkie modlitwy, przepraszam – magiczne formułki – to strata czasu? Ale takich liderów Kościoła teraz mamy, więc mnie już nie dziwi to histeryczne trzymanie się życia, ta nieufność wobec Boga, to zapatrzenie w tu i teraz, to absurdalne dążenie do jak najdłuższego życia na tym świecie. Co dziwi to jakże znikoma wiara tak zwanych wiernych. Co dziwi, to bezdyskusyjne i totalne poddanie się woli zwierzchników poprzez kapłanów. O tak, ja wiem – zasłaniacie się obowiązkiem posłuszeństwa. Ale dobrze wiece, że kiedyś przyjdzie wam się z tego rozliczyć. Nie przed władzami administracyjnymi, nie przed skorumpowaną hierarchią. Przed Bogiem. A pamiętajcie co jest napisane: “Nikt nie może dwóm panom służyć” Mat. 6-24.
Marcin Vogel
Comments (0)