„Ach, co to był za ślub…”
„Ach, co to był za ślub…”
Sezon przygotowań do ślubów i wesel w pełni. Każdy przygotowujący się do tej uroczystości pragnie, by była ona niezapomniana zarówno dla Młodej Pary, jak i gości.
Aby to pragnienie ziściło się, należy pamiętać, by uniknąć kilku gaf i błędów, które psują humor biesiadującym.
Organizowanie przyjęcia wiąże się z wieloma, niezależnymi od naszej woli, aspektami, ale jeżeli to możliwe unikajmy wesel w środku tygodnia. To bardzo zły pomysł – goście nie będą się dobrze bawić, bo na drugi dzień trzeba jakoś „funkcjonować” w pracy, no i może się okazać, że wielu z nich po prostu nam odmówi.
Starajmy się również unikać wesel tematycznych (chyba, że wszyscy zaakceptowali ten pomysł) lub „przearanżowanych”. Uczestnicy będą zagubieni, kiedy okaże się, że kostium nie współgra tematycznie lub że stając z innej strony zburzyli misterną wizję koordynatora weselnego.
To oczywiste, że jesteśmy zajęci poważniejszymi sprawami jak aranżacja miejsc, ale postarajmy się ustalić miejsca przynajmniej większości biesiadników. Unikniemy wtedy niezadowolonych min ludzi, którzy siedzą obok nieznajomych lub osób, za którymi nie przepadają. Zwróćmy też uwagę na pisownię imion i nazwisk gości na wizytówkach i prezencikach-pamiątkach – nie ma mowy o literówkach lub błędach.
A skoro mowa o pamiątkach. Raczej unikajmy umieszczania naszych twarzy na nich. Nie jesteśmy królewską parą i chyba nikt poza najbliższą rodziną nie zachwyci się naszymi podobiznami na prezencie.
Przejdźmy teraz do mowy weselnej. Wprawdzie nie możemy decydować co powie wyznaczona do tego osoba, ale postarajmy się podpowiedzieć, aby unikała zbyt wielu żartów, które nie są kompletnie zrozumiałe dla pozostałych biesiadników, albo z których śmiejemy się tylko my oraz aby mowa nie trwała wieczność. Nie muszę chyba wspominać o mowach wygłaszanych pod wpływem. OK, może są śmieszne na początku, ale po chwili stają się po prostu żenujące.
Droga Młoda Paro twoim obowiązkiem w tym dniu jest być w centrum uwagi, ale również do dobrego tonu należy, abyś dopełniła jednego z obowiązków czyli przywitała, pożegnała i podziękowała, jeżeli to możliwe, każdemu odchodzącemu gościowi.
Kolejny ważny element udanej „hulanki do białego rana” to muzyka. DJ jest po to, by bawić, a nie nudzić gości – swoje talenty oratorskie niech zachowa raczej na inną okazję. Natomiast jeżeli chodzi o dobór muzyki powinna być zróżnicowana, obejmująca przekrój demograficzny uczestników. O weselu bez tańców zapomnijcie – ileż radości sprawia potem oglądanie wygibasów „królów i królowych parkietu”.
Nie zmuszajmy też każdej nieszczęsnej panny do łapania bukietu. Jeżeli nie chce uczestniczyć w tym rytuale, dajmy jej spokój, wyciąganie na środek, na siłę nie zmieni jej niechęci.
Nie przesadzajmy też z uwiecznianiem tej chwili. Fotograf czy kamerzysta, który ustawia nasze pozy i każe powtarzać nam te same gesty w nadziei na najlepsze ujęcie… Nie dziękujemy. Postawmy na większy luz i spontaniczność, może nie będą to idealne zdjęcia, ale przynajmniej uchwycą magię chwili.
I jeszcze kilka uwag na temat ślubów na łonie natury. Nad pogodą nie zapanujemy do końca, nie przewidzimy, czy aura nie spłata nam niemiłego figla, ale jeżeli ślub jest późną jesienią nie zmuszajmy naszych bliskich i znajomych do odmrażania sobie różnych części ciała. Jeżeli jest w lecie postarajmy się zadbać o zapewnienie cienia lub chłodzących wiatraków. Unikniemy wysłania połowy uczestników do szpitali z powodu przegrzania lub poparzenia słonecznego.
Zamówmy też wystarczającą ilość przenośnych ubikacji. Spędzanie wesela w kolejce do ubikacji to niekoniecznie to, co biesiadnicy mają na myśli.
Organizując przyjęcie na świeżym powietrzu pamiętajmy także o parkingu. Wszyscy muszą jakoś dojechać na miejsce i zaparkować samochód, a po przyjęciu móc opuścić miejsce parkingowe w miarę sprawnie.
Życzymy wszystkim udanej i hucznej zabawy!!!
IB
Comments (0)