„Alkoholizm – Grzech czy Choroba”
„Alkoholizm – Grzech czy Choroba”
„Alkoholizm – Grzech czy Choroba”, tak zatytułował swoją książkę profesor Wiktor Osiatyński, który sam przebył drogę do trzeźwości, zakończoną sukcesem.
Czemu tak trudno przyznać się przed sobą, a potem przed innymi, do problemu z alkoholem? Do tego, że straciłeś kontrolę, że już nie decydujesz, kiedy i ile pijesz? Co nas powstrzymuje przed przyznaniem się do swojej bezsilności wobec alkoholu? Wstyd, czy dalsza chęć picia? Może nie jesteś w stanie wyobrazić sobie swego życia bez alkoholu, uważasz to za słabość. Jak długo jeszcze będziesz zaprzeczał, że masz problem, jakie jeszcze straty musisz ponieść? Czy zdążysz zanim ta podstępna choroba odbierze Ci to, co jeszcze dzisiaj dla Ciebie ważne: bliskich, pracę, zdrowie, a nawet życie?
Ile jeszcze będziesz siebie okłamywał, że wszystko w porządku. Być może masz jeszcze pracę i mieszkasz w swoim domu, rodzina już trochę oddalona, ale wciąż przy Tobie. To wcale nie znaczy, że jest za wcześnie na interwencję, to znaczy, że masz jeszcze większe szanse, żeby się podnieść. „Po cichu, zamykając za sobą drzwi garażowe, by sięgnąć po kolejną puszkę piwa, zamykałem się w sobie. Każdy, nawet niewielki problem, z którym nie miałem szans się zmierzyć, rósł w mojej głowie”- tak pisał jeden z pacjentów naszej poradni leczenia uzależnień prezentując swoją historię.
Garaż, jedno z najbardziej pospolitych miejsc gdzie rozwija się choroba alkoholowa, w oddaleniu od rodziny, pod pretekstem jakiejś robótki, popijając oddalamy się od siebie i od realnego świata.
Jednym z pierwszych znaków ostrzegawczych jest ukrywanie swojego picia, a po powrocie do domu, zaprzeczanie. Następnie ilość alkoholu rośnie, już nie wystarcza jedna szóstka piwa, potrzebuję coraz więcej żeby uzyskać ten sam efekt. Weekend staje się coraz dłuższy, bo przecież w tygodniu nie piję, więc z czasem zaczyna się już w piątek, a kończy w poniedziałek. Jeszcze chodzisz do pracy, ale już pojawiają się nieplanowane dni wolne. Choroba rozwija się bez naszej świadomości, czy świadomości bliskich, ale to oni pierwsi dostrzegą, że coś jest nie tak, że sposób i ilość spożywanego przez Ciebie alkoholu przekracza regularnie przyjęte normy. Czasem interwencja rodziny pomaga dość szybko podjąć decyzję o leczeniu, często jednak osoby uzależnione nadal zaprzeczają, minimalizują problem co pozwala im na kontynuację picia.
Konsekwencje medyczne są coraz poważniejsze, dochodzą problemy prawne, jazda pod wpływem alkoholu, czasem przemoc domowa i szereg innych. Niektórzy się zatrzymają, zaczną szukać pomocy. Alkoholicy mówią o dotknięciu dna, czyli sytuacji, w której już nie da się zaprzeczyć, że problem istnieje. Ale niektórzy umierają, zanim podejmą decyzję o leczeniu, czasem jest to zawał, wylew, czy niefortunny wypadek pod wpływem alkoholu. Zdarzają się też samobójstwa, ponieważ alkohol, pomimo, że pijemy go zwykle dla rozluźnienia czy rozweselenia, jest silnym depresantem systemu nerwowego.
Pułapka uzależnienia – to bardzo trafny tytuł kolejnej książki, trudno się z niej wydostać, nawet z pomocą, ale bez wsparcia jest to prawie niemożliwe. Słyszymy czasem: „będę chciał to sam przestanę”. Więc czemu tego nie robisz? Jeśli zagrożona jest Twoja rodzina, praca, a przede wszystkim Ty sam. Nie robisz, bo w tym momencie nie jesteś w stanie uznać swojej bezsilności wobec alkoholu, jeszcze walczysz, ale jak to pisał autor, wspomniany na początku, jest to walka skazana na porażkę, a cena może Cię przerosnąć.
Zawalcz o swoją trzeźwość, o Siebie, a nie o kontrolowane picie, które już być może nie jest w Twoim przypadku możliwe, co zapewne wiele razy już sprawdziłeś. Dzisiaj może być pierwszy dzień Twojego nowego życia, nie będzie łatwo, ale dasz szansę sobie i swoim bliskim, którzy czekają, żeby Cię odzyskać i przestać się bać, że Cię stracą na zawsze i bezpowrotnie. „Po wielu próbach zakończonych upadkiem, tym razem wierzę, że uda mi się przestać pić, nie jestem sam, mam grupę ludzi, którzy idą podobną drogą, mam w nich zrozumienie i wsparcie. Zdobywam wiedzę, jak radzić sobie z tą przewrotną chorobą i to mnie wzmacnia i daje nadzieję. Dzień po dniu cieszę się ze swojej trzeźwości, nie zarzekam się, że już nigdy się nie napiję, ale dziś jestem trzeźwy i w tym moja siła” – napisał Marek, alkoholik, uczestnik terapii.