Andrzej Chyra na Festiwalu Filmu Polskiego w Ameryce
Andrzej Chyra na Festiwalu Filmu Polskiego w Ameryce
Młody milicjant mierzy się z zagadką morderstw w okolicach Krakowa. Podejrzenia padają na szanowanego obywatela – Mazurkiewicza, w którego rolę wcielił się Andrzej Chyra w filmie „Ach śpij kochanie”.
Ilona Waksmundzki: Jak to jest z tymi czarnymi charakterami w Pana karierze?
Andrzej Chyra: W swojej karierze aktorskiej nie mam wielu „łobuzów” na koncie. Ostatnio u Arka Jakubika w „Prostej historii o morderstwie”, wcześniej w „Komorniku” czy „Długu”. Lepiej jednak grać łobuzów niż wyłącznie „tatusiów”. Bo nie ma co ukrywać, że wpadłem w zaklęte koło. Mam tylko coraz starsze dzieci. W „Ach śpij kochanie” wcielam się w bardzo ciekawą i jednocześnie odrażającą postać seryjnego mordercy Władysława Mazurkiewicza, zwanego nawet, o zgrozo! „eleganckim mordercą”, czy też „pięknym Władziem”, co pewnie dla wielu z Państwa zabrzmi dziwnie…
IW: Reżyser Krzysztof Lang sięga w swoim filmie „Ach śpij kochanie” po jedną z największych kryminalnych zagadek epoki PRL-u. Historię opartą na wspomnianych faktach oglądamy oczami Karskiego – młodego śledczego milicji. Po zaginięciu kolejnej ofiary oficer Karski stawia hipotezę o „seryjnym mordercy” i tu trop prowadzi do bywalca najlepszych lokali w mieście, szanowanego obywatela, charyzmatycznego człowieka o tajemniczych powiązaniach, którego najwyraźniej „ktoś” ważny i bardzo wpływowy wydaje się kryć. Podejrzenie pada na „pięknego Władzia”, który zdaje się czarować wszystkich nieodpartym urokiem osobistym i przebiegłością godną podziwu?
A CH: Władysław Mazurkiewicz rzeczywiście był człowiekiem bardzo lubianym, można powiedzieć, że wręcz pożądanym w towarzystwie. Był dowcipny i niezwykle szarmancki. Jego elgancja stała się do tego stopnia legendarna, że Cezary Łazarewicz, autor książki o Mazurkiewiczu zatytułował ni mniej ni więcej tylko….. „Elegancki morderca”. Więc tak, przebiegłość godna podziwu, a przy tym nietuzinkowa inteligencja, która na nieszczęście dla jego ofiar przyczyniła się do tak „owocnej” kariery kryminalnej. Aż trudno uwierzyć, że w latach powojennych zbrodnia na tak dużą skalę mogła mieć miejsce, przyjmując że władza ludowa i inwigilacja środowisk przechodziła dzisiejsze wyobrażenie o kontroli społeczeństwa. Z drugiej strony, lata 50. to apogeum stalinizmu, zło było w ten system wpisane. Zasady z przykazań stosowano wybiórczo i instrumentalnie. Przedstawiciele władzy sami byli obciążeni licznymi wykroczeniami, dlatego zasady pracy i moralność młodego milicjanta nie mogły się podobać.
Kręciliśmy film w miejscach, w których Mazurkiewicz przed laty przebywał. Miałem okazję rozmawiać z ludźmi, którzy zapamiętali go jako miłego, grzecznego i uczynnego człowieka. Na planie odwiedził nas reżyser Marcin Krzyształowicz. Opowiadał, jak jego babcia spotkała „czarującego Władka” w aptece prowadzonej przez byłą żonę Mazurkiewicza. Zaproponował jej, żeby poczekała, zaparzył nawet herbaty i tak spędziła z nim kilka sympatycznych chwil. On się po prostu fantastycznie maskował. Dlatego, kiedy na jaw wychodziły kolejne zbrodnie, ludziom trudno było w nie uwierzyć.
IW: Mimo tego, że film opowiada historię mordercy jednak głównym jej bohaterem jest milicjant, wspomniany Karski, pod którego wpływem śledztwo nabiera nieoczekiwanego biegu, a sam milicjant musi zrewidować swoje poglądy, by nie popaść w niełaskę u swoich przełożonych.
A CH: Choć Mazurkiewicz prowokuje i niejako ustawia film, rzeczywiście nie jest tu głównym bohaterem. „Ach śpij kochanie” to historia milicjanta, którego możliwości rozgryzienia postaci Mazurkiewicza były z wielu powodów bardzo ograniczone. Na potrzeby filmu została wymyślona sytuacja, która daje motyw, ale chyba nie jest prawdziwa choć mocno prawdopodobna, co potwierdza bardzo dobrze napisana wspomniana już książka Cezarego Łazarewicza, do której przeczytania bardzo Państwa zachęcam. Tak naprawdę o Mazurkiewiczu wiemy tyle, że zabijał dla kasy. Potrzebował tej kasy na wystawne życie, jakie chciał wieść. Myślę, że duży wpływ na jego historię miała wojna. W trakcie wojny życie ludzkie przestało właściwie cokolwiek znaczyć. Zresztą Mazurkiewicz mówi w pewnym momencie funkcjonariuszom, że czepiają się go o zbrodnie, a sami – w sensie systemu, który reprezentują – mają na sumieniu wiele ofiar, za które nikt ich nie rozliczy.
IW: Zwykle aktor utożsamia się z graną przez siebie postacią. Czy i tym razem tak było?
A CH: Najczęściej widz utożsamia się z bohaterem pozytywnym, ale za to pilnie przygląda się jego przeciwnikowi. Obserwuje go z napięciem i dlatego zapamiętuje z łatwością łajdaków, nawet jeśli nie są to pierwszoplanowe role.
Aktorstwo to specyficzny zawód: pozwala robić różne rzeczy bez ponoszenia za nie odpowiedzialności, co w życiu wymagałoby odwagi, a czasami szaleństwa. Przekonanie o tym, że aktor zawsze wchodzi w czyjeś buty, by zagrać rolę nie zawsze jest prawdziwe. To jeszcze jeden z aktorskich mitów.
Wracając do czarnych charakterów, to przyznam, że zawsze staram się, żeby ich osąd nie był jednoznaczny. Nie bronię nikogo, pozwalam by każdy widz decydował sam. Nikt z nas ani nie jest dobry, ani do końca zły. Mazurkiewicz w gruncie rzeczy był zaskakująco miłym gościem; wiódł życie doktora Jekylla i pana Hyde’a. Złożoność postaci zawsze łatwiej pokazać dzięki opozycji. Inaczej konstruuje się tego „dobrego”, gdy nie ma żadnego „złego”, ani czarno-białych podziałów. Milicjant Karski ulega urokowi Mazurkiewicza, który reprezentuje zło, i dopiero to zło inicjuje w nim pozytywną przemianę. I tak to w życiu zwykle bywa, ale o tym będziecie mogli się Państwo sami przekonać na Fesiwalu Filmu Polskiego w Ameryce 4 listopada tego roku.
Do zobaczenia na otwarciu.
ACH ŚPIJ KOCHANIE
2017, 100 min, Polska – w języku polskim z ang. napisami
Reżyseria: KRZYSZTOF LANG, Scenariusz: ANDRZEJ GOŁDA
Obsada: Andrzej Chyra (Władysław Mazurkiewicz), Tomasz Schuchardt (Jan Karski), Bogusław Linda (Major Olszowy), Andrzej Grabowski (Prokurator Wasko), Karolina Gruszka (Anna),
Dramat kryminalny w stylu „Milczenie owiec” inspirowany losami jednego z najbardziej znanych polskich seryjnych morderców. Film oparty jest na prawdziwych wydarzeniach z lat pięćdziesiątych, kiedy to seryjny zabójca Władysław Mazurkiewicz terroryzował Kraków. Ten przystojny, elegancki kobieciarz nazywany „Pięknym Władziem” – przez długi czas pozostawał bezkarny. Dopiero młody milicjant, detektyw Karski, doprowadził do wymierzenia sprawiedliwości.
Reżyser Krzysztof Lang: Dla nas historia Władysława Mazurkiewicza, w powojennej kryminalistyce bodaj jedynego tak słynnego seryjnego mordercy, który był podejrzewany o blisko 30 zabójstw, jest wehikułem do opowiedzenia o tamtych czasach i o człowieku, który go tropi, a pod wpływem śledztwa zmienia się: dojrzewa i inaczej patrzy na rzeczywistość”.
Materiały dzięki uprzejmości PFFA
Opracowała Ilona Waksmundzki Materiały i zdjęcia dzięki organizatorom PFFA