Chicago z budżetem, ale weto burmistrza wciąż możliwe
Chicago z budżetem, ale weto burmistrza wciąż możliwe
Chicago jest o jeden krok bliżej uniknięcia bezprecedensowego zamknięcia administracji miejskiej, po tym jak Rada Miasta przegłosowała w sobotę ostateczną wersję budżetu po wielogodzinnej, napiętej sesji. To jednak nie koniec kryzysu – wszystko zależy teraz od decyzji burmistrza Brandona Johnsona.

Budżet został przyjęty stosunkiem głosów 30–18, ale nie zawiera podatku od dużych korporacji (tzw. head tax), który był kluczowym elementem planu burmistrza i główną osią sporu z radnymi. Choć Rada Miasta przegłosowała budżet, ryzyko paraliżu miasta nadal istnieje. Jeśli burmistrz Johnson zdecyduje się zawetować dokument, Chicago może stanąć w obliczu zamknięcia rządu miejskiego, jeśli budżet nie zostanie podpisany do 30 grudnia. Burmistrz unikał jednoznacznej odpowiedzi na pytanie o weto. Jego biuro zapowiedziało, że decyzja zapadnie najpóźniej w poniedziałek. Do odrzucenia ewentualnego weta potrzeba 34 głosów, a więc o cztery więcej niż uzyskał obecny budżet.
Johnson przyznał, że zgadza się z 98% zapisów budżetu, jednak pozostałe 2% – jego zdaniem – mogą mieć poważne konsekwencje, zwłaszcza dla najuboższych mieszkańców miasta. Radni, którzy przygotowali alternatywny projekt, twierdzą, że obejmuje on 46,6 mln dolarów oszczędności i usprawnień, jednak zespół burmistrza ocenia realne oszczędności na zaledwie 6 mln dolarów, argumentując, że część propozycji była już uwzględniona w pierwotnym planie lub jest niewykonalna.
Ostatnim burmistrzem Chicago, który zawetował budżet, był Harold Washington – 41 lat temu, w czasie tzw. Council Wars. Wówczas kompromis osiągnięto dosłownie w ostatnich godzinach przed końcem roku.
Co zawiera nowy budżet?
Wśród kluczowych zmian znalazły się m.in.:
- podniesienie podatku od plastikowych toreb z 10 do 15 centów,
- reforma podatku od sprzedaży alkoholu poza lokalem,
- legalizacja automatów do gier (video gambling) w Chicago,
- sprzedaż długu miasta z tytułu nieopłaconych mandatów i opłat.
To właśnie te elementy budzą największy sprzeciw burmistrza i jego zaplecza.
Według zespołu burmistrza:
- legalizacja video gamingu może przynieść stratę 3 mln dolarów w 2026 roku (m.in. przez utratę części wpływów z kasyna Bally’s),
- podwyżka podatku od toreb przyniesie mniej dochodów niż zakładają radni,
- nowy podatek od sprzedaży alkoholu może oznaczać spadek wpływów o 4,2 mln dolarów,
- sprzedaż długu za 89,6 mln dolarów jest – zdaniem ratusza – nierealna, ponieważ miasto nie ma skutecznych narzędzi egzekucyjnych wobec dłużników.
– To nie jest idealny budżet – przyznała radna Pat Dowell (3. Okręg) – ale musimy iść dalej.
Radni ostrzegają, że zamknięcie miasta byłoby katastrofą.
– Jeśli burmistrz to zawetuje, odpowiedzialność spadnie wyłącznie na niego – powiedział Bill Conway (34. Okręg).
– Na shutdown nikt nie może sobie pozwolić – dodała Samantha Nugent (39. Okręg).
Co dalej?
Burmistrz ma dwie opcje:
- podpisać budżet,
- albo doprowadzić do sesji w sprawie weta 29 grudnia.
Jeśli budżet zostanie zatwierdzony, pierwsze automaty do gier mogą pojawić się w Chicago w ciągu 3–6 miesięcy. Na razie jednak miasto wciąż balansuje na granicy administracyjnego paraliżu.
Comments (0)