Co mi zrobiłeś Stefanie? czyli zemsta na wazie
Co mi zrobiłeś Stefanie? czyli zemsta na wazie
W niedzielę, 13 listopada w gościnnych progach Stahl Family Theatre grupa naszych chicagowskich aktorek pod wodzą Agaty Paleczny zaprezentowała sztukę autorstwa Piotra Kukuły, pod znamiennym tytułem, ”Co mi zrobiłeś Stefanie?”.
Ale zanim przejdziemy do samego przedstawienia, kilka słów wyjaśnienia. Aktorki występujące na scenie wchodzą w skład grupy o nazwie „Ryczące Czterdziestki” i nazwa ta brzmiała wyjątkowo adekwatnie, zwłaszcza w nawiązaniu do tematu sztuki.
Otóż według słownika ryczeć oznacza „huknąć, zagrzmieć, rozbrzmieć” i rzeczywiście aktorki od czasu do czasu huknęły, zagrzmiały w swej złości, a nawet rozbrzmiały donośnie w śpiewanych piosenkach. Ale ryczeć oznacza także „głośno, przeraźliwie krzyknąć, zaśpiewać, roześmiać się lub zapłakać” i dla tego wyjaśnienia również nie zabrakło poparcia w odgrywanych scenkach.
Nasze bohaterki złościły się na niewiernych mężczyzn, złorzeczyły im, ale i użalały nad swą niedolą zdradzanej kobiety i złamanym bezlitośnie przez okropnych facetów sercem, a czasem nawet zapłakały nad kieliszkiem wina, rozczulając się nad sobą i własną „głupotą i naiwnością”.
Jednak najdokładniej atmosferę, jaka panowała na scenie Stahl Theatre wyjaśnia chyba żeglarska definicja „ryczących czterdziestek”. To pas wód oceanicznych, biegnących nieprzerwanie wokół południowej półkuli ziemskiej (pomiedzy 40° i 50° szerokości geograficznej południowej) charakteryzujący się stałymi wiatrami zachodnimi o dużej prędkości, będącymi powodem częstych sztormów, przez co akwen ten jest niebezpieczny i trudny nawigacyjnie dla statków. Tak właśnie, niczym wichury, po scenie szalały uczestniczki spektaklu, a zagubiony mężczyzna nie potrafił znaleźć prostej drogi do domowej przystani.
Przejdźmy zatem do treści. Nasze bohaterki to właśnie panie około 40., które opowiadają o swoich damsko-męskich perypetiach i zawodach miłosnych podczas spotkania u jednej z nich. Impreza odbywa się w mieszkaniu prawie już samotnej, prawie już rozwiedzionej koleżanki, która właśnie odkryła, że prawie już były mąż, tytułowy Stefan, ją zdradził i jak to kobieta, zaczyna od szlochów, potem grozi niewiernemu, następnie użala się nad swoją dolą, a na koniec wraz z koleżankami knuje plan odwetu. A że impreza jest zakrapiana, więc pomysły są przeróżne np. w ramach zemsty z balkonu na bruku ląduje niczemu niewinna waza, prezent ślubny, o mało co zaraz za nią ten sam los nie spotyka kanapy, a nawet kota, ale panie na szczęście oszczędziły biedaka.
Cały ten wieczór zorganizowany pod hasłem wolności, swobody „dzieci kwiatów” był rówinież pretekstem do zwierzeń, wspomnień, westchnień i opowieści o facetach. Facetach niewiernych, nieczułych i niedoceniających kobiety. Komentarzami do kolejnych historyjek z życia były piosenki, znane przeboje w nowych aranżacjach i z nowymi, dopasowanymi do kontekstu tekstami. Nie mogło oczywiście zabraknąć klasycznego przeboju Danuty Rinn „Gdzie Ci mężczyźni?” czy przeróbki tytułowej piosenki z filmu „Vabank”, bo w końcu brak jest prawdziwych mężczyzn na miarę czasów, a o szczęście trzeba grać vabank, vabank.
Musimy jednak pamiętać, że niedzielny spektakl był komedią i jak to zwykle bywa, wszystko zakończyło się dobrze. Otóż niewierność Stefana była tylko pozorna, małżeństwo zostało uratowane, a jedynym śladem po awanturach były skorupy wspomnianej wcześniej wazy.
Na koniec jeszcze coś o publiczności. Bawiła się świetnie, co rusz słychać było głośne śmiechy na widowni, a niektóre panie na bieżąco komentowały teksty padające ze sceny. Pokazuje nam to, że takich właśnie spotkań i spektakli potrzeba nam więcej pani Agato.
IB