„Cześć, tu Sławomir!” – te słowa kojarzy cała Polska!
„Cześć, tu Sławomir!” – te słowa kojarzy cała Polska!
…za sukcesem każdego wielkiego mężczyzny stoi jeszcze większa kobieta
„Cześć, tu Sławomir!” – te słowa kojarzy cała Polska! SŁAWOMIR – twórca, wokalista, wizjoner, aktor, właściciel czerwonego Golfa III znanego z telewizji oraz muzycznych video, facet z głową na karku!
Sławomir Zapała zawita
do Chicago już w kwietniu!
Jesteś aktorem, piosenkarzem, muzykiem, grasz na gitarze akustycznej i elektrycznej – WOW – czy o czymś zapomniałam?
Cześć tu Sławomir. Od wczoraj zostałem prowadzącym, znanego na całym świecie „Big Music Quiz” w TVP 2. To wielka radość i nowe wyzwanie.
Po ukończeniu Wyższej Szkoły Teatralnej wystąpiłeś w wielu przedstawieniach, filmach i serialach. I co, znudziło ci się aktorstwo?
Cały czas, razem z moją żoną Kajrą pracujemy jako aktorzy. Można nas zobaczyć na deskach Teatru Capitol w Warszawie. Będę też grał w kolejnym sezonie, lubianego w ojczyźnie serialu „Blondynka”. Im większy sukces osiąga nasz projekt muzyczny „Sławomir” tym ciekawsze propozycje aktorskie otrzymujemy.
Jak doszło do zmiany profesji? Jak zrodziła się pierwsza myśl i decyzja o zmianie kariery z aktorskiej na muzyczną?
To idzie równolegle. Pomysł przyszedł naturalnie. Rozmach i sukces Sławomira zaskoczył wszystkich. To spełnienie American Dream w Ojczyźnie. W trzy miesiące od premiery naszego pierwszego klipu „Megiera” pojawiliśmy się w Operze Leśnej. Zagraliśmy jako gwiazdy. To było spełnienie moich marzeń z dzieciństwa.
Twój debiutancki singiel „Megiera” osiągnął przeszło 38 milionów wyświetleń. „Miłość w Zakopanem” 123 miliony wyświetleń. Twój kanał na stronie YouTube ma 400 tysięcy subskrypcji. Czy rozpoczynając karierę piosenkarza spodziewałeś się takiej popularności?
Po pierwszym teledysku, wiedziałem, że będzie dobrze. Podobną radość czułem, jak usłyszałem wszystkie nagrane ścieżki „Miłości w Zakopanem”. Wszystkie wyniki i to, że jesteśmy teraz na pierwszym miejscu trzech najważniejszych radiowych list przebojów zawdzięczamy fanom. To ludzie dali mi szansę. Głosują na nas.
Nasz projekt crowdfundingowy pozwolił nagrać debiutancką płytę „The Greatest Hits”. Dzisiaj Longplay ma już status podwójnej platyny i jest najlepiej sprzedającą się płytą w Polsce. Dużo tych wszystkich sukcesów. Cieszę się bardzo. To spełnienie marzeń każdego piosenkarza.
Co daje popularność? Jaka jest największa różnica pomiędzy twoim życiem przed i po „Cześć, tu Sławomir”?
Wiesz, mam problem na stacji benzynowej czy w sklepie, bo wszyscy chcą robić ze mną zdjęcia. Nie mogę też już normalnie pójść na basen. To czasem kłopot. Z drugiej strony – ludzie się do mnie uśmiechają i kojarzę się im z czymś radosnym. To piękne uczucie. Jeśli czas pozwala to rozdaję autografy. Jestem dla ludzi. Nauczyłem się tego od Rogera Watersa z Pink Floyd.Podziękowanie każdemu, człowiekowi, który pracuje na mój sukces koncertowy, to wspaniała amerykańska tradycja.
Jest to twój pierwszy występ w Ameryce. Co zaprezentujesz, jakąś specjalną „wisienkę na torcie” dla chicagowskiej Polonii?
Oczywiście. Bardzo długo czekałem na powrót do USA, ale już z własnym muzycznym zespołem. Wiem, że mam za oceanem wielu fanów, którzy czekają na nasz koncert. Przygotowałem niespodzianki, ale pozwól, że ich tu jeszcze nie zdradzę…
Od limuzyny podobno wolisz swojego czerwonego golfa… Skąd taka miłość do tego kawałka metalu?
Limuzyna jest ok (śmiech). Mój Golf III to pierwszy samochód jaki kupiłem. Był ze mną jeszcze wtedy, kiedy nie było „Czuć piniądz”. Jest z nami do dziś. To symbol i znak rozpoznawczy Sławomira. Jeżdżę nim normalnie po Warszawie, bo jest ekonomiczny i łatwo nim zaparkować. Z Golfem jest jak z małżeństwem. Jak się coś psuje to trzeba zadbać, a nie zamieniać na nowszy model (śmiech).
Jaki jest twój przepis na sukces? Jedna rada dla borykających się młodych artystów?
Odważyć się i konsekwentnie walczyć o marzenia. Wspaniałym narzędziem jest YouTube. To tak, jakbym miał własną tv i radio w jednym. Ale i tak prawda jest jedna, że za sukcesem każdego wielkiego mężczyzny stoi jeszcze większa kobieta. W tym wypadku moja żona kościelna Kajra (śmiech).
I jeszcze jedno – masz jakieś specjalne życzenie do publiczności w USA? Mają cię witać chlebem i solą czy wolisz coś innego?
Chlebem, solą i UŚMIECHEM. To wystarczy.
Dziękujemy za rozmowę.
Materiay dzięki uprzejmości organizatorów koncertu.