Klasyka wciąż kryje w sobie tajemnicę
Klasyka wciąż kryje w sobie tajemnicę
Czy klasyka wciąż kryje w sobie tajemnicę? Ależ oczywiście, że tak. A jaką, mogliśmy się dowiedzieć w niedzielne popołudnie, 21 maja w Irish American Heritage Center podczas spektaklu Teatru Scena Polonia i Studia Teatralnego Modjeska zatytułowanego „W zaczarowanym lesie Czerwonego Kapturka”.
Zacznijmy od tego, że Kinga Modjeska wraz ze swoimi małymi i tymi dużymi i dorosłymi aktorami bajkowym musicalem rozpoczęła obchody 5-lecia działalności Teatru Scena Polonia. Tak więc cyfra pięć ma zapewne dla niej symboliczne, a może wręcz magiczne znaczenie, gdyż na pięciolatkę przygotowała 5 różnorakich pod względem formalnym spektakli, a pierwszy z nich składała się z 5 bajek, najważniejszych i najpopularniejszych produkcji jakie miała okazję opracować, przygotować i wystawić ze swoimi aktorami.
Zaletą przedstawień Kingi jest z jednej strony niekonwencjonalne podejście do znanego lub popularnego tematu, a z drugiej świetne wyczucie możliwości małych artystów. Zwłaszcza maluszki są przeurocze, często trochę niezdarnie tańczące i śpiewające na scenie przed wpatrzoną w nie publicznością i machającymi dumnie rodzicami, dziadkami i rodzeństwem. Oprócz tego jej repertuar spełnia oczekiwania rodziców, którzy bardzo często sami znają na pamięć piosenki i choreografię i siedząc na widowni śpiewają, wymachują rękami lub przebierają nogami, jakby sami chcieli wystąpić ze swoim maluchem na scenie. A pozostali, którzy przychodzą na przedstawienie także świetnie się bawią, gdyż feeria barw i kolorowych świateł, ciekawe rozwiązania choreograficzne, aranżacja ruchu scenicznego oraz piosenki np. „Czarne jagódki”, którą mogliśmy usłyszeć w minioną niedzielę, z sentymentem i nostalgią przenosi ich w zapomniany świat dzieciństwa.
Jednak czas przejść do detali. Scenarzystki tego oryginalnego musicalu, Kinga Modjeska i Anna Radzikowska osią akcji uczyniły popularną i zapewne znaną każdemu dziecku i dorosłemu bajkę o Czerwonym Kapturku. Dziewczynka ubrana w czerwoną pelerynkę z kapturkiem z koszyczkiem pełnym lekarstw i smakołyków idzie do chorej babci, jednak aby trafić do jej chatki musi przejść przez tajemniczy las. I tu okazuje się, że ten las jest nie tylko tajemniczy ale także zaczarowany i zanim dotrze do celu spotka w nim groźnego wilka, lodowatą Królową Śniegu z baśni o rodzeństwie Kaju i Gerdzie, złośliwą Królową Kier i Białego Królika z fantastycznej opowieści o Alicji, drewnianego pajacyka Pinokia, którego marzeniem było stać się prawdziwym chłopcem oraz figlarkę i psotnicę, rudowłosą sierotkę o nieposkromionej wyobraźni Pippi. Ukryli się tam też piraci, rozśpiewane jagódki i jeżyki. Musical był pełen magii i fantazji, niezwykłych i nieoczekiwanych przygód, a jak to w bajkach bywa przygody uwieńczyło szczęśliwe zakończenie.
Ale magię spektaklu tworzy nie tylko scenariusz i reżyseria. Na nią składa się także gra poszczególnych aktorów oraz tzw. ekipa techniczna. I tak Królową Śniegu w całej jej mroźnej okazałości i lodowatej dostojności grała Anna Dolecki, Królową Kier, złośliwą, a zarazem śmieszną karykaturą władczyni była Kinga Modjeska (także reżyserka spektaklu), Czerwonego Kapturka z wdziękiem zagrała Aleksandra Mierzejewska. To przecież na niej spoczywało najważniejsze zadanie, jako głównej postaci, z czym poradziła sobie świetnie. Grzegorz Chiliński wcielał się w kilka ról, był narratorem, groźnym i przebiegłym wilkiem oraz usłużnym Królem Kier, Dariusz Borysiewicz odtwarzał rolę dzielnego gajowego, Grażyna Gospodarska Kwintal była matką i babcią, Arletta Gromek i Ashley Ptak natomiast pomagały małym jeżykom i najmłodszym jagódkom w ich aranżacjach choreograficzno-wokalnych.
Na wyróżnienie zasługują także nastoletnie aktorki: Veronica Run grająca Pinokia, Maya Mendez odtwarzająca Pippi oraz Nicole Figlewicz pojawiająca się w roli przestraszonego Białego Królika.
Za kostiumy odpowiedzialne były Joanna Kapuścieńska, Nevena Todorovic, Patricia Stepniak, natomiast scenografię opracowali Joanna Kapuścieńska, Steve Olivieri, Małgorzata Smutek.
Wielkie brawa należą się zwłaszcza za pomył na kostium jagódek, które prezentowały się spektakularnie. Wspomnieć należy także, że był to musical, w którym akcja działa się nie tylko na scenie ale także na widowni i na balkonie. Poza tym było to także kolejne multimedialne przedstawienie, gdyż na ekranie wyświetlano tło będące ekwiwalentem mnogości rekwizytów scenicznych. A skoro mowa o multimediach to zaciekawienie i rozbawienie widzów wywołały inspiracje komediami slapstickowymi, zwłaszcza finałowa scena przepychanek między Królową Śniegu i Królową Kier. Był to świetny pomysł, ponieważ już od dawna wiadomo, że śmieszy on każdego niezależnie od wieku.
No i jeszcze taka mała osobista uwaga. Wszelkiego rodzaju fuzje są ostatnio bardzo modne. Wkradają się one do wielu różnorodnych dziedzin życia i jak mogliśmy się przekonać dotarły także do Teatru Scena Polonia. Gratulujemy więc świetnego pomysłu i życzymy dalszych sukcesów i kolejnych 5 latek wypełnionych nie tylko pracą, ale także satysfakcją i uznaniem.
IB
Zdj. Andrzej Brach