Czy to policjanci – czy to przebierańcy?
Czy to policjanci – czy to przebierańcy?
Co pewien czas pojawiają się w mediach widomości o fałszywych policjantach. Wywołuje to z reguły dużą sensację. I słusznie. W końcu ktoś, kto podejmuje się takiego przedsięwzięcia, zazwyczaj nie robi tego, aby naprawdę wystawić komuś mandat. Jak zatem rozpoznać potencjalnych „przebierańców” i jak się zachować, aby nic się nam złego nie stało?
Po pierwsze trzeba sobie na wstępie powiedzieć, że tego typu wydarzenia są niesamowicie rzadkie. W mojej ponad dwudziestoletniej karierze miałem okazję spotkać się z czymś takim dwa razy. Tym niemniej – w jednym wypadku dziewczyna została wielokrotnie zgwałcona, w drugim kierowca bardzo ciężko pobity, a jego samochód – skradziony.
Fałszywi policjanci raczej nie będą inwestowali w radiowóz. Nie, że jest to niemożliwe, bo w dobie Internetu można praktycznie kupić na necie nawet nieźle wyposażony samochód policyjny. Chodzi raczej o to, że takie auto za bardzo przykuwa uwagę – jak wytłumaczyć sąsiadowi, że na weekendy jeżdżę sobie radiolą? W związku z tym, że pewna część policji jeździ nieoznakowanymi samochodami, takie właśnie są zazwyczaj używane przez przestępców. Dzięki paru dodatkom, takim jak ręcznie kierowane światło (czyli tak zwanemu spotlight), czy masywnemu zderzakowi – auto może przypominać nie oznakowany radiowóz. Wystarczy jeszcze wkręcić w dach parę antenek i już mamy niezłą kopię prawdziwego wozu policyjnego. W kodeksie ruchu drogowego stanu Illinois (i zapewne wszystkich innych stanów), jest paragraf, który oczywiście tego zabrania. Tak, jak zabrania instalowania wszelkiego rodzaju oscylujących lub migających świateł koloru niebieskiego, czerwonego lub białego. Tym niemniej, widzi się co jakiś czas takie właśnie „ornamenty”.
Policjanci jeżdżący nieoznakowanymi samochodami nie są również ubrani w normalny mundur policyjny. Zazwyczaj mają na sobie koszulkę, na którą zakładają kamizelkę kuloodporną. Na kamizelce nadal powinny być wypisane dane tego policjanta (nazwisko, numer odznaki, dystrykt), ale często jest to jakoś zasłonięte. Oczywiście każdy policjant ma przy sobie broń – na odpowiednim pasie służbowym – no i oczywiście – radio. Policjant bez radia, to tak jak, za przeproszeniem, pies bez ogona, a więc widok raczej osobliwy (z góry przepraszam właścicieli bokserów i paru innych ras).
Skąd zatem wiemy, że nie stajemy się ofiarą „przebierańców”, a mamy do czynienia z prawdziwą policją? Jeżeli zatrzymuje nas oznakowany radiowóz w biały dzień w środku miasta, to szanse są minimalne, że jest to ktoś inny, niż prawdziwy policjant. Takie sytuacje widziałem tylko w filmach, ale nigdy nie słyszałem, aby miały miejsce w prawdziwym życiu. Natomiast nocą, w jakimś zaułku, kiedy zatrzymuje nas nieoznakowany samochód – miałbym się na baczności. Ze względu właśnie na taką dwuznaczność sytuacji, zazwyczaj nieoznakowane samochody policyjne nie są używane do zatrzymywania innych za wykroczenia w ruchu drogowym. Wyjątek stanowi tu policja stanowa (ale oni operują na autostradach), no i parę ambitnych mniejszych wiosek, gdzie ktoś widocznie przekonał szefa policji, że nieoznakowane wozy są po prostu cool.
W Chicago nieoznakowanymi wozami jeżdżą policjanci z grupy taktycznej. Ich zadaniem jest głównie zwalczanie gangów i handlarzy narkotyków. Prawie nigdy nie zajmują się wykroczeniami ruchu drogowego, a jeżeli już – to jako pretekst, żeby nas zatrzymać. Jak wielokrotnie pisałem, w USA nie ma czegoś takiego jak rutynowa kontrola drogowa. Musi być jakiś konkretny powód zatrzymania. Wobec tego, kiedy zostaniemy zatrzymani przez właśnie taki radiowóz, to zapewne dlatego, że byliśmy – jak to się mówi – w niewłaściwym miejscu o niewłaściwym czasie. Albo był to rejon, gdzie działają gangi, albo kwitnie prostytucja, albo handlują narkotykami. Tak naprawdę, to jest to z reguły powiązane. W szczególności, jeżeli mamy samochód zarejestrowany na przedmieściach, możemy być prawie pewni, że będziemy zatrzymani, bo jest podejrzenie, że kupujemy narkotyki…
Jeżeli nie jesteśmy pewni, że zatrzymują nas prawdziwi policjanci, należy natychmiast zadzwonić na 911. Należy podać swoją dokładną lokalizację, kolor, markę i model swojego auta, i powiedzieć, że ma się obawy, czy aby zatrzymujący nas są prawdziwymi policjantami. Centrum komunikacji radiowej wywoła wszystkie radiowozy w tej okolicy i sprawdzi to. W tym czasie, bez gwałtownych skrętów i przyspieszania, należy udać się do pierwszego dobrze oświetlonego miejsca – na przykład stacji benzynowej – i tam czekać na rozwój sytuacji, nie wychodząc z auta. Było parę przypadków na przedmieściach, gdzie po zatrzymaniu, „policjant” złapał torebkę zatrzymanej i uciekł. Pozostanie w aucie daje nam dodatkową dozę bezpieczeństwa i z reguły jest preferowane przez policję tak czy inaczej.
Należy pozostać na telefonie z centrum komunikacji 911. Oni nam powiedzą, czy mamy do czynienia z prawdziwą policją, czy nie. Jeżeli alarm okazał się fałszywy, to odbędziemy rozmowę z policją i pojedziemy do domu (szansa dostania mandatu jest tu minimalna, bo jak powiedziałem, nie są oni zainteresowani niczym innym niż narkotyki i gangi). Jeżeli okaże się, że trafiliście na „przebierańców”, to zanim nadjadą liczne radiowozy, tych bandytów już na pewno nie będzie. Oczywiście należy wtedy pozostać na miejscu i podać prawdziwej policji jak najwięcej danych na temat tych fałszywych.
Marcin Vogel
Comments (0)