Delikatesy po polsku
Delikatesy po polsku
Kilka tygodni temu mieszkańcy jednej z wielu dzielnic w Wietrznym Mieście, zamieszkałych przez naszą, polonijną społeczność przekonali się, że delikatesy prowadzone przez naszych handlowców, zamknęły podwoje.
W jednym miesiącu właściciele trzech sklepów z ulubionymi produktami żywnościowymi z Polski postanowili definitywnie zmienić miejsce sprzedaży tych specjałów. Przenoszą towary i sprzęty, aby uruchomić nowe sklepy w północnej i zachodniej stronie Wietrznego Miasta, niektórzy zastanawiają się nad otwarciem filii w południowej stronie naszej aglomeracji.
Dotychczasowi mieszkańcy będą zaopatrywać się w odległych miejscach. Nadchodzi czas przygotowań wieczerzy wigilijnej i świątecznych smakołyków na Święta Bożego Narodzenia. Podrożały produkty z grzybami, coraz trudniej o dobry susz na kompot, brakuje dodatków do makówek, nie wspominając o pierniku na miodzie, z nadzieniem i polewą z prawdziwej wedlowskiej czekolady. Ceny zwyżkują, ale na święta niczego nie może brakować.
Wyjazd w inne strony naszego miasta, gdzie znajdziemy odpowiednie produkty, to jednak wyprawa. W jedną stronę trzeba pokonać kilkanaście mil. Na północy i w południowych dzielnicach Wietrznego Miasta nasi amerykańscy sąsiedzi bardzo chwalą polonijne delikatesy. W porównaniu z typowo lokalnymi punktami zachęca cena, a jakość staje się przedmiotem zachwytu po każdej próbie. Porównania nie ma, bo takie produkty jak salceson, krupnioki, kabanos, flaczki z majerankiem czy golonka nie są powszechnie znane tubylcom rozmiłowanym w fast food.
Od pewnego czasu lokalna amerykańska telewizja poleca w soboty program kulinarny z udziałem naszych uroczych dziewcząt. To synowa z teściową przyrządzają polskie potrawy w wielu smakach. Tubylczy smakosz ma więc promocję i zachętę do zintensyfikowania poszukiwań nowych produktów. Na razie kupują gotowe zupy z garmażerki i polish sausage. Niektóre rodzaje pierogów mają też swoich zwolenników, konkurencja powinna się odezwać, aby opanować ten chłonny rynek. Na deser zawsze dobrze sprzedają się słodkie kołaczki, a w zimowym sezonie faworki i pączki. Na świąteczny stół można nabyć opłatki, stroiki, biały obrus; zamiast jednego dużego drzewka można kupić kilka gałązek albo niewielkie choinki w doniczkach, ekologiczne. Odpowiednio eksponowane piwo znajduje stałych nabywców.
Zaradni handlowcy przed świętami oferują kolorowe ozdoby choinkowe z Polski; to bombki (bańki), jako dobry pomysł na świąteczny prezent. Szklanki, kubki czy banieczki z napisami stanowią dowód szczerych życzeń; kto by nie chciał: „Wesołych Świąt” i „Szczęśliwego Nowego Roku” albo po angielsku: „Merry Christmas and Happy New Year”! Czy to dzieła sztuki, czy, jak mówią złośliwi, dowód kiczu, rozstrzyga zwykle ilość wydanego pieniądza.
Niech spełnione, także pod względem handlowym, świąteczne marzenia, wyzwolą radość z nadziei wspólnego doczekania lepszych dni.
Wesołych Świąt Bożego Narodzenia.
Adres do korespondencji:
bmz669@juno.com
Comments (0)