Dreamer Tour czyli marzenia Michała Szpaka
Dreamer Tour czyli marzenia Michała Szpaka
Fani Michała Szpaka mieli po raz kolejny okazję do wysłuchania swojego idola. Po kilku miesiącach powrócił bowiem do Chicago z nowym koncertem
będącym częścią Dreamer Tour.
Piosenki jakie mogliśmy usłyszeć w walentynkowy wieczór
w sali Copernicus Center pochodziły z drugiej studyjnej płyty
piosenkarza nazwanej „Dreamer”. I już sam ten tytuł podpowiadał
nam, co będzie naszym udziałem tego lutowego
wieczoru. Koncert Michała Szpaka jak zwykle oryginalny, a
nawet można się pokusić o stwierdzenie, że ekscentryczny,
tym razem wypełniony był utworami spokojniejszymi,
bardziej wysublimowanymi muzycznie i aranżacyjnie. Jeżeli
moglibyśmy pokusić się o scharakteryzowanie nastroju jaki
zapanował w sali koncertowej, to najbardziej adekwatny będzie
termin zapożyczony z filmoznawstwa – realizm magiczny.
Z jednej strony piosenki opowiadały o marzeniach tych
realnych, mających szanse na spełnienie, z drugiej zaś o
tych wyśnionych, które często o poranku są tylko mrzonką
lub wspomnieniem. Dreamer, odwołując się do tłumaczenia
angielskiego słowa to ktoś, kto marzy pod przykrywką ciemnej
nocy lub ktoś, kto wierzy w spełnienie się marzeń na
jawie. I takiego Michała zobaczyliśmy na scenie.
Wszystkie piosenki wykonywane były w języku angielskim, a
w warstwie lirycznej przywoływały właśnie obrazy związane
z marzeniami. Co więc usłyszeliśmy? Wyciszoną, dawkującą
emocje balladę przesiąkniętą jazzem, tak na marginesie,
nasz faworyt, „Let Me Dream”, intymny, nastrojowy utwór
zatytułowany „Rainbow”, „Stronger” czy „Dreamer (Thanks
to You My Friends)” z elementami rocka. Nastrojowo brzmiał
także „Sweet Cherry” oraz poetycki i sentymentalny „Blue
Moon”. Kontrastem dla tych piosenek mówiących o wierze
w marzenia lub wdzięczności był „King of the season”, kawałek
łączący bluesa i rocka mówiący o ulotności sławy oraz
o ludziach, którzy są przegrani i samotni w momencie, gdy
sława przemija.
Tak więc koncert ten znacząco różnił się od wcześniejszego
pod względem gatunków muzycznych wplecionych w aranże
poszczególnych piosenek. Owszem mieliśmy typowe dla
utworów z wcześniejszej płyty elementy rocka i popu. Nowością
natomiast były nastrojowe ballady wykorzystujące jazz,
blues i muzykę klasyczną. Ale marzenia wokalisty to także
wykorzystanie w jednym z utworów fragmentów piosenki Michaela
Jacksona czy pełen dynamiki duet z Karoliną Baran
Kaeyrą w piosence znanej z serii o agencie Jamesie Bondzie
„Golden Eye” w oryginale śpiewaną przez Tinę Turner.
W trasie koncertowej towarzyszyli Michałowi Szpakowi
świetni muzycy: Damian Kurasz grający na gitarze, Bartek
Skiba grający na basie, Adrian Adamski na instrumentach
klawiszowych, Rafał Inglot na perkusji i Przemek Sokół na
trąbce, który fenomenalnie wykonał znany z filmu Romana
Polańskiego a skomponowany przez Krzysztofa Komedę temat
muzyczny „Rosemary’s Baby”.
Mówiąc o występach Michała Szpaka nie można pominąć
także jego wizerunku, kostiumów i makijażu. Pozostając
wierny tamatyce utworów zaprezentował się na scenie w
przeźroczystych połyskujących materiałach przywodzących
na myśl kolory nocy lub rozgwieżdżone niebo. Dopełnieniem
zaś całego spektaklu była gra kolorów jaka spowiła scenę.
Koncert Dreamer Tour był pełen wrażeń i dramatycznych
metamorfoz wokalisty. Pokazał także nowy image piosenkarza,
który wciąż pracuje na swoim wizerunkiem, stara się
odkrywać przed publicznością nowe oblicza, a przy tym nie
jest sztuczny. Te metamorfozy wynikają z jego potrzeby i
poszukiwań wciąż nowych sposobów wyśpiewania emocji
i uczuć jakie w nim drzemią oraz odsłaniania marzeń, które
są kolejnymi krokami do realizacji na drodze obranej przez
niego kariery.
Iwona Biernacka