Indyk z uczuciem
Indyk z uczuciem
Nadchodzi, zbliża się, jest … amerykański Dzień Dziękczynienia. Zastanawiamy się czy Prezydent tego kraju ułaskawi chociaż jednego indyka. Życzenia „Happy Thanksgiving” otrzymujemy od dłuższego czasu.
Po przybyciu do tej naszej AMERYKI przyglądaliśmy się dziękczynnej tradycji, aby wiedzieć komu dziękować. Umawialiśmy się na kolację w gronie rodziny, przyjaciół i znajomych. W ubiegłych latach bywało, że pracodawca darował członkom swojej załogi po indyku. Był to przeważnie ogromny, zamrożony ptak, bez piór i korali, każdy egzemplarz ważył zwykle więcej niż 20 funtów. Wewnątrz korpusu ptaka znajdowała się paczuszka z podrobami. Trzeba było usunąć ją przed włożeniem do pieca. Podroby można było wykorzystać do nadzienia albo do pasztetu, pod warunkiem wielu dodatków. Jeśli ktoś zapomniał wyjąć podroby to indyk został upieczony wraz z pakunkiem, a całość stawała się niekoniecznie ekologiczna.
Przed kilku laty samotny kawaler zaprosił gości na spotkanie w dzień dziękczynienia. Uważał, że sam upiecze indyka. Przekonał się, że to niełatwa praca. Gdy goście przybyli z załącznikami, gospodarz zajął się serwowaniem drinków, a indyk spokojnie siedział w piekarniku. Po godzinie, czy dwóch okazało się, że gospodarz zapomniał włączyć piekarnik, więc ktoś z gości wpadł na pomysł, aby zamówić pizzę. Nie jako główne danie, ale przystawkę, aby opanować pierwszy głód zanim indyk upiecze się i będzie można podać go na gorąco. Dostawa włoskiego specjału tak pochłonęła gości, że ktoś z nich wyłączył piekarnik, aby nie zawracać głowy gospodarzowi.
Kiedy po północy padło pytanie: „co z indykiem”, gospodarz rzucił się do kuchni, zdziwiony brakiem zapachu pieczonego mięsa. Zakłopotany zaproponował poprawkę spotkania za tydzień. Dlaczego nie w najbliższy weekend, pytali. Niestety, gospodarz miał dyżur w szpitalu, więc goście zaproponowali, że podzielą ptaka, niezależnie od tego w jakim jest stanie i każdy sobie upiecze we własnym piekarniku. Jakież było zaskoczenie, gdy z wnętrza ptaszyska wypadł pakiet z podrobami. Komu się chciało dzielić tę niewielką ilość… Drogą losowania podroby przypadły jednemu z gości, który obiecał przygotować pasztet albo nadzienie. Aby wynagrodzić gościom trud oczekiwania i w końcu brak pieczystego w tym uroczystym Dniu Dziękczynienia, gospodarz został zobowiązany, że za rok spotkamy się u niego, a on zamówi gotowe danie z pieczonym indykiem w roli głównej.
Nie minął rok, gdy goście otrzymali zaproszenie na kolację z niespodzianką. Nie był to upieczony indyk, ani żywy, ani pieczony lecz dziewczyna! Osobista narzeczona gospodarza. Obiecała przygotować eskalopki jako wspomnienie z indyka po kaszubsku. Były to kotleciki w aksamitnym, śmietanowo musztardowym sosie. Lepszego w życiu nie jedliśmy.
Happy Thanksgiving!
Marta Blicharska
mail: bmz669@juno.com
Comments (0)