Interesujące przypadki z praktyki dra A. Gorodeckiego cz. 6
Interesujące przypadki z praktyki dra A. Gorodeckiego cz. 6
Muszę szczerze wyznać, że bardzo jestem zaskoczony, ale też cieszę się, że tak dużo osób czyta moje artykuły i że mogę w taki sposób pomagać zrozumieć trudne przypadki dotyczące zdrowia.
Po moim ostatnim artykule o dziwnych bólach w okolicach kolana, które okazały się groźnymi zakrzepami, przyszło do nas mnóstwo pacjentów z przeróżnymi symptomami, skomplikowanymi, niezrozumiałymi, zaniedbanymi. Mówili, że chcą się dowiedzieć, dlaczego to coś tak długo im dokucza i nie przechodzi i w ogóle skąd te bóle i męczarnie. Wielu przychodziło z bólem w okolicach kolana i z myślą, że to może być zakrzep. To były bardzo intensywne tygodnie i teraz mam o czym opowiadać.
Dziś omówię całkowicie odmienne przypadki pacjentów, w których postaram się zwrócić waszą uwagę na to, jak różne bywają objawy u ludzi i jak różne mogą być zakończenia tych historii.
1. Przypadek pierwszy „Skłonność genetyczna, czyli od genów nigdzie nie uciekniesz”.
Przyszła do nas bardzo młoda kobieta, lekko po trzydziestce. Mogłoby się wydawać, że tak młoda osoba nie ma żadnych problemów ze zdrowiem – powinna po porostu cieszyć się życiem. Ale ona powiedziała nam, że przypadkiem przeczytała nasz artykuł i zdecydowała, że powinna wreszcie zrobić sobie badania, ponieważ, nie patrząc na wiek, zaczęły dokuczać jej nogi – pojawiło się uczucie ciężkości, wieczorem były trochę opuchnięte, a żyły zrobiły się bardziej zauważalne. Sam myślałem, że raczej nie będzie miała żylaków, ale kiedy robiłem USG, to okazało się, że wewnątrz ma ogromne chore żyły, których nie było widać gołym okiem. To one były przyczyną tych wszystkich objawów i naprawdę wymagały leczenia. I coś takiego w wieku 30 lat z kawałkiem! Zwykle takie zmiany pojawiają się po 45-50 latach, często też z powodu porodów, a tu mamy tylko sam fakt, który pokazuje jak ważny w rozwoju żylaków jest element genetyczny i jak bardzo jesteśmy zależni od genów. Pacjentka ta powiedziała, że i jej mama i babcia miały żylaki. I to jest właśnie wpływ genetyki – jej choroba zaczęła się o 15-20 lat wcześniej, niż u innych osób. Dobrze, że nie zwlekała ona i nie znosiła dolegliwości, aż pojawią się komplikacje, które w jej przypadku też rozwinęłyby się wcześniej, tak jak i sama choroba. Dlatego pamiętajcie, drodzy czytelnicy, że jeśli w waszej rodzinie byli krewni, którzy cierpieli na niewydolność żylną, a u was pojawiły się na nogach żyły lub ich stan wyraźnie się pogorszył, jeśli macie takie objawy, jak bóle, uczucie ciężkości nóg, zmęczenie, opuchnięcia – nie ignorujcie tego. Ważne jest, żeby to sprawdzić i dowiedzieć się, czemu tak się dzieje! Pamiętajcie, jeśli macie skłonność genetyczną do żylaków, to u was choroba będzie postępować o wiele szybciej, a komplikacje pojawią się dużo wcześniej.
2. Przypadek drugi „Zaniedbane zakrzepowe zapalenie żył pod kolanem”.
Mężczyzna w średnim wieku też przyszedł do nas po przeczytaniu ostatniego artykułu o tym, jakie znaczenie ma zwracanie uwagi na wszelkie dziwne bóle dokoła kolana. Powiedział, że już prawie tydzień bardzo boli go pod kolanem i w żaden sposób mu się nie poprawia. I właśnie chce sprawdzić, czy to może być zakrzep. I jak myślicie, co się okazało? Jak tylko pokazał mi tę część nogi, od razu i bez USG zrozumiałem, co mu dolega – zakrzepowe zapalenie żył powierzchniowych w pełnym rozkwicie. Cały obszar był bardzo czuły na najdelikatniejszy nawet dotyk, a żyły całkiem twarde. Badanie ultrasonograficzne pokazało, że od dawna i na poważnie rozwijają się u niego żylaki. Sam pacjent wiedział o tym, bo w 2014 roku chodził do, jak sam się wyraził, „jakiegoś Amerykanina”. Ale potem sam bagatelizował objawy i nie stosował się do zaleceń tamtego lekarza. To szczególnie mężczyźni lubią ignorować choroby. I jeśliby nie ich kobiety, to co by było z nimi, kto zmusiłby ich do zrobienia badań? I tak oto jego zaniedbana choroba doprowadziła do rozległego zapalenia żył. Dobrze chociaż, że te zakrzepy nie zdążyły jeszcze niczego nawyprawiać, np. nie oderwały się i nie przemieściły do żył głębokich, skąd łatwo mogłyby dostać się do serca i płuc. Miał on dużo szczęścia. Wczoraj zakończyliśmy jego leczenie. Nie ma już niebezpieczeństwa i ból też prawie minął. I to, co najbardziej lubię, kiedy nasi pacjenci czują się lżej i lepiej – oni od razu są bardziej radośni i uśmiechnięci. Odbieram to zawsze jak nagrodę dla mnie. Wczoraj właśnie ten nasz chory przyszedł już z takim przyjemnym uśmiechem i powiedział, że wszystko jest dobrze i praktycznie nic mu nie dolega. Podczas badania zażartował: „Pan mi naciska nogę palcem? To nie boli. Niech pan spróbuje czymś innym!”. A przecież jak przyszedł pierwszy raz, to nawet od dmuchnięcia wzdrygał się z bólu. Z tego przypadku wynika jeden i ten sam wniosek – ignorowanie i zwlekanie prowadzi tylko do komplikacji. Bez badań nie możecie wiedzieć, kiedy coś takiego może przytrafić się i wam. A czekanie spowoduje tylko to, że leczenie będzie trudniejsze i z mniej zadowalającymi wynikami. Dlatego wsłuchujcie się w swój organizm, obserwujcie sygnały, które wysyła wam wasze ciało i nie odkładajcie badań, tylko idźcie dowiedzieć się, czemu tak się dzieje.
Jeśli zechcecie zadać swoje pytania czy też przyjść do naszej kliniki na badanie wstępne, wystarczy umówić się:
Comments (0)