Na deskach teatru
Na deskach teatru
Czy Amerykanie wspierają dokonania artystyczne twórców? W Wietrznym Mieście funkcjonuje podobno 200 teatrów.
Jak działają artyści teatralni, którzy wykształcenie aktorskie zdobyli w polskich szkołach? W Ameryce, podejmują rozmaite prace. Raz na jakiś czas prezentują na scenie talent, urodę, wdzięk i determinację. A repertuar? Współczesność, klasyka, dramat, komedia? Z kim, gdzie wystąpić, jak zorganizować salę, promocję, bilety? Wieczorem, z kolacją czy tylko z winem?
W sercu Wietrznego Miasta stałą siedzibę ma Teatr Chopina. Natomiast większość polonijnych grup teatralnych występuje bliżej zamieszkania odbiorców sztuki. Zyskują stałych bywalców w lokalach z udziałem polonijnego kapitału. Często poza centrum aglomeracji chicagowskiej. Po pandemii otwarto restauracje, puby, kafejki. W dotychczas znanych obiektach, np. w Copernicus Center nie sposób znaleźć wolny termin i pokonać wysokie (!) wymogi biznesu. Dlatego uważnie śledzimy ogłoszenia. Gdy zaprasza Teatr Nasz pod kierownictwem Andrzeja Krukowskiego, Teatr Ad Hoc pod kierownictwem Julitty Mroczkowskiej-Brecher, Scena Polonia Kingi Modjeskiej, Warsztaty Teatralne “Little Stars” Agaty Paleczny, Studio Jump, Kabaret Niewiadomoco? albo Lira Ensemble z Lucyną Migałą to dzieje się coś ważnego, ciekawego, co warto obejrzeć na żywo.
Nie brak widzów na spektaklach, chociaż współpraca ze sponsorami do najłatwiejszych nie należy. Ani twórcy, ani eksperci teatru nie dostrzegają potrzeby grupowania się w jednym miejscu. Komu marzy się jeden wielki polonijny teatr, aby przygotowywać regularne występy? Pod jednym, prężnym kierownictwem? W ubiegłym wieku, w społeczności polonijnej działał nie jeden, a 8 stałych teatrów. Ten eksperyment nie trwał długo. Wielu artystów opuściło Wietrzne Miasto, występują poza Illinois albo w niebiańskim teatrze. Inni, przybywali tylko na koncerty, a pozostali w Wietrznym Mieście na zasadach wiecznych turystów. Czy kiedyś było stać aktorów (artystów w ogóle) na godne życie z teatralnej gaży? Melpomena, muza teatru ma charakter zaborczy. Jeśli zawładnie duszą artysty, to nikt i nic więcej nie powinno się liczyć. Dlatego porozumienie jednego wybitnego artysty z drugim o podobnym przekonaniu względem własnego talentu, nie wydaje się możliwe. Zderzenie indywidualności obfituje co jakiś czas rozpadem grupy. Wszystkiemu winna Melpomena, ewentualnie współdziałające z nią Muzy.
Niech żyją nasi artyści; w maskach czy w kostiumach scenicznych od święta i na co dzień. Są jak prezenty od Św. Mikołaja!
BMZ
Adres do korespondencji:
bmz669@juno.com
Comments (0)