Niewygodny prezydent – Trump kontra media
Niewygodny prezydent – Trump kontra media
Niedługo minie miesiąc od objęcia fotela prezydenckiego przez Donalda Trumpa. W tym czasie odbyło się prawdziwe tsunami polityczne. Lewica amerykańska i światowa spodziewała się sporych zmian, ale szybkość z jaką nowy prezydent zaczął działać wprawiła opozycję niemalże w osłupienie.
Od Honolulu na Hawajach do Brześcia nad Bugiem media, które są w rękach globalnej oligarchii, dosłownie zawyły z bólu. W dużo mniejszej skali coś podobnego działo się w Polsce po wyborze prezydenta Andrzeja Dudy i rządu PiS-u.
Mamy do czynienia z prawdziwą, ponadnarodową elitą, która nie akceptuje wyników wyborczych na świecie, które nie są po jej myśli. Współczesna demokracja zachodnia jest zagrożona.
Tytuły z prasy amerykańskiej: „Every Terrifying Thing That Donald Trump Has Done” (New York Magazine), „Resistance to President Donald Trump’s travel ban mounts” (CNN), „You Can’t Declare a President or a Hitler a success in Three Weeks” (Wall Street Journal).
Polskojęzyczne media, które są w większości w rękach tych samych, co amerykańskie, grają z tej samej partytury: „Chaos z Trumpem w tle” (Puls Biznesu), „Donald Trump a Unia Europejska. Koniec polityki USA jaką znamy” (Polskie Radio), „Tajny plan Trumpa to wielki blef?” (Wirtualna Polska) „USA: Donald Trump otoczył się prawicowymi doradcami” (Rzeczpospolita), „Rekordowo droga inauguracja prezydenta USA” (TVN), „Kolejny rekord Trumpa. Ponad 50 proc. negatywnego elektoratu” (Newsweek Polska).
Totalna negacja nie przeszkodziła nowemu prezydentowi w szybkim spełnieniu części obietnic, które składał wyborcom. To wielka różnica w stosunku do poprzednich mieszkańców Białego Domu, którzy bez żadnych wyrzutów sumienia zapominali o tym, co mówili podczas kampanii wyborczych. Ostatnim, wręcz klinicznym przykładem był Barak Obama, który deklarował m.in., że natychmiast zamknie więzienie w Guantanamo i nie zrobił tego przez następne 8 lat. Takich oszustw propagandowych prezydentów na użytek naiwnych wyborców można mnożyć w nieskończoność.
Politycy z partii demokratycznej, a także, o dziwo z republikańskiej, posuwają się do niebywałych ataków. Od dawna nie słyszano podobnych słów pod adresem prezydenta USA. Trump wyzywany jest od dyktatora, tyrana, nieudacznika, awanturnika, itd. Tym wystąpieniom towarzyszą inspirowane demonstracje. W dzień po wyborze przeszła fala marszów kobiet, tydzień później przeciwników ograniczenia wjazdu do USA osób z krajów terrorystycznych. Miały miejsce zamieszki na uniwersytetach. Każdy powód był dobry do burd i wykrzykiwania nienawiści przeciwko prezydentowi.
„Rzeź Ameryki dobiega końca.
Tutaj i dzisiaj” –
powiedział na drugi dzień po inauguracji Donald Trump i natychmiast podpisał kilkanaście dekretów z mocą prawa. Już pierwszego dnia pozbawił funduszy federalnych szereg problematycznych organizacji. Od kasy zostały odcięte na przykład te, które zajmowały się promowaniem aborcji w innych krajach. Zamroził tworzenie etatów w biurokracji federalnej z wyjątkiem wojska. Następnie prezydent „poprosił” Agencję Ochrony Środowiska (EPA), aby zawiesiła wszystkie będące w załatwianiu kontrakty, przyznawane granty, subwencje itd. W ten sposób zablokował rozkradanie kasy państwa pod chwytliwymi hasłami ochrony środowiska. Trzeba przypomnieć, że rekordzistą w tej branży jest pewna firma, która produkowała panele słoneczne. Od administracji Baraka Obamy dostała miliard dolarów subwencji i splajtowała po pół roku!
„Nie ma państwa, jeżeli nie ma bezpiecznych granic” –
zadeklarował Donald Trump i zarządził zgodnie z obietnicami wyborczymi wybudowanie struktury zabezpieczającej granicę z Meksykiem. Do jej ochrony zostanie przyjęte dodatkowo ponad 5 tys. nowych strażników granicznych i kilka tysięcy agentów. Ogłosił koniec z polityką łapania i puszczania tych, którzy bez wizy przeszli granicę. Nielegalni będą permanentnie deportowani do krajów, z których przybyli. Oznajmił, że ochroni granicę z Meksykiem, ale nie za pieniądze podatników. Prezydent Meksyku odmówił udziału w sfinansowaniu przedsięwzięcia. Nowa administracja zagroziła południowemu sąsiadowi obłożeniem 20. procentowym cłem sprowadzanych stamtąd towarów! W następnych dniach Trump zajął się miastami, które tworzyły azyl i bezkarność dla nielegalnych wchodzących w kolizję z prawem, czyli tak zwanymi „Sanctuary cities”.
Kolejnym dekretem Donalda Trumpa był zakaz wjazdu do USA na trzy miesiące dla obywateli – Iraku, Syrii, Iranu, Sudanu, Libii, Somalii i Jemenu – państw, gdzie działają terroryści. Tym razem sabotażu dekretu podjęli się sędziowie i zawiesili rozporządzenie. Przepychanki sądowe trwają. Następne rozporządzenie było ciosem w biurokrację. Od lutego 2017 roku każda nowa rządowa regulacja prawa będzie mogła być wprowadzona w życie tylko wtedy, gdy zostaną zniesione (anulowane) dwie już istniejące.
Tymczasem w Waszyngtonie odbył się „Marsz dla życia”. Po raz pierwszy w jego historii przemawiał wiceprezydent USA. Media zrobiły wszystko, aby zminimalizować znaczenie tej kilkusettysięcznej demonstracji, która była także poparciem dla Donalda Trumpa. W Europie trwa antytrumpowska histeria, której liderem są Niemcy. Jeden z dziennikarzy w telewizji posunął się nawet do „propozycji” zabicia nowego prezydenta!
Przeglądając wiadomości można odnieść wrażenie, że Amerykanie są przeciw Trumpowi, mało tego, że zaraz wybuchnie jakaś rewolta! Tymczasem sondaże pokazują mocne poparcie Amerykanów dla tego co robi! Główne media światowe dawno przestały być źródłem informacji, a stały się tubą propagandową lewicowych idei.
Andrzej Rogalski