Pocieszenie w Święto Zmarłych
Pocieszenie w Święto Zmarłych
Wszyscy ludzie doświadczają żałoby, jest to nieunikniona część naszej ziemskiej wędrówki, pomimo tego, że przecież dusza osoby, która utraciła ciało fizyczne istnieje nadal.
Większość ludzi unika rozmów o żałobie, a nawet obcowania z człowiekiem, który przez nią przechodzi. Jednak żałoba przeżyta w niewłaściwy sposób albo ucieczka przed nią może mieć bardzo negatywny wpływ na resztę życia.
Wydaje się, że najtrudniej jest przeżyć pierwsze Święto Zmarłych następujące po odejściu bliskiej osoby, ponieważ nasze wspomnienia są nadal bardzo żywe. Jednak zgłaszają się do mnie po pomoc osoby, które bardzo intensywnie przeżywają śmierć bliskiego, mimo że upłynęło już dziesięć, czy dwadzieścia lat.
Dlaczego? Ludzie nie lubią rozmawiać o śmierci i nie wiedzą, jak się zachować, gdy ktoś przeżywa żałobę.
Najczęściej doradzają, by szybko wziąć się w garść, oferują tabletki na uspokojenie albo co gorsza, podsuwają drinka. Wtedy rana pozostaje nieuleczona i daje o sobie ciągle znać, bez znaczenie jak bardzo staramy się o niej zapomnieć – np. gdy rzucamy się w wir pracy. Wcześniej ludziom było łatwiej, gdyż rodzina, przyjaciele, czy sąsiedzi byli blisko umierającego i siebie nawzajem. Palili świece, dużo się modlili, zasuwali kotarami okna i zasłaniali lustra. Sytuacja wygląda dzisiaj całkowicie inaczej, szczególnie wtedy, gdy część rodziny znajduje się po drugiej stronie Atlantyku. Nierzadko mamy wyrzuty sumienia lub poczucie winy, że nie byliśmy obok bliskich, gdy umierali lub nie uczestniczyliśmy w pogrzebie.
Jak zatem prawidłowo odbyć żałobę?
Pozwól sobie na płacz, rozpacz, wściekłość, żal tak wielkie, jakie tylko potrafisz wyrazić. Im głębiej przeżyjesz te emocje, tym szybciej powrócisz do równowagi psychicznej. Gdy zdusisz w sobie rozpacz czy smutek, nie będziesz już taki, jak dawniej. Nie należy zostawiać osoby przeżywającej żałobę samej sobie. Nawet nie musimy nic mówić, nasza obecność czy przytulenie jest wystarczające. Pozwólmy jej na lament, niekończący się monolog, płacz, żal, a tym szybciej powróci do „życia”.
Tutaj muszę poruszyć jeszcze jedną bardzo ważną kwestię, o ile nie najważniejszą. Często zdarza się, że po śmierci bliskiej osoby, wołamy do niej:
„Nie odchodź…! Zostań…!
Jak ja sobie bez ciebie poradzę…!”
Jest to bardzo egoistyczne zachowanie, które wkrótce może obrócić się przeciwko nam. Odchodząca dusza bliskiej osoby czuje, że nie pozwalamy jej odejść, cierpi z tego powodu i zdarza się, że wtedy faktycznie postanawia pozostać wśród swojej rodziny lub w domu, zamiast przejść na drugą stronę kurtyny śmierci.
Wtedy zdarza się, że po pogrzebie zaczynamy w domu słyszeć dziwne odgłosy, czujemy czyjąś obecność lub dotyk, jest nam zimno, ciągle coś się psuje. Jeżeli taka dusza pozostanie przy nas, to przejawiać się to może brakiem energii lub ciągłym zmęczeniem, migrenami, bólami brzucha, zmianami nastroju, brakiem kontroli nad emocjami, stanami lękowymi, depresją, negatywnymi emocjami, agresją lub autoagresją, myślami samobójczymi, uzależnieniami, nadwagą, niedowagą, zaburzeniami osobowości, czy wręcz chorobami fizycznymi.
Od ponad 45-ciu lat badam takie przypadki i pomagam ludziom, którzy znaleźli się w takiej sytuacji, a których zebrały się już dziesiątki tysięcy, napisałam też na ten temat kilka książek. Stąd wiem, że fenomen ten jest powszechny i że nie dotyczy odosobnionych przypadków. Zawsze warto zatem sprawdzić, czy zmiana w zachowaniu, naszym lub ukochanego bliskiego (włącznie z dziećmi), nie pochodzi od pozostałej przy nas duszy osoby zmarłej. Wtedy żadne tabletki, czy terapie nie będą skuteczne, ponieważ nie leczymy prawdziwej przyczyny problemu.
Tekst i zdjęcia: Wanda Prątnicka
Wanda Prątnicka
jest doktorem psychologii, licencjonowanym parapsychologiem, autorką best-
sellerów przetłumaczonych na wiele języków. Najbardziej znana jest jako uzdrowicielka, jej pomocy doświadczyły dziesiątki tysięcy ludzi na całej ziemi. Wykłada na największych konferencjach rozwoju duchowego w USA i na świecie. W ubiegłym roku amerykańskie gazety określiły ją mianem „Terapeutki zagubionych dusz” (Therapist for Lost Souls), ponieważ na odległość pomaga ludziom żywym, jak i duszom, które już odeszły.