Polita – rewolucja na miarę nowej ery musicalu światowego
Polita – rewolucja na miarę nowej ery musicalu światowego
Wreszcie dotarł do Chicago wspaniały musical Studia Buffo z librettem Agaty Miklaszewskiej, muzyką Janusza Stokłosy oraz w reżyserii Janusza Józefowicza. “Polita”, bo taki nosi tytuł, nawiązuje do tragicznie zakończonego hollywoodzkiego snu naszej wspaniałej polskiej gwiazdy Apolonii Chałupiec, znanej w świecie jako boska Pola Negri.
Czasy jej świetności przypadają na lata 20 ubiegłego wieku, czyli roztańczone i rozkrzyczane, kipiące feerią barw “roaring twenties”, kiedy to gwiazdy kina niczym bogowi i boginie zachwycali każdym swym pojawieniem się na ekranie rozhisteryzowaną publiczność, ich sukcesy filmowe uzależnione były od decyzji kilku znaczących szefów wytwórni, a skandale i skandaliki z bujnego życia prywatnego opisywały w swoich kolumnach bywalczynie hollywoodzkich premier i przyjęć. I właśnie taki spektakl pełen dynamicznego ruchu, przesiąknięty duchem art deco oraz pełen barw i zaskakujących efektów stworzył najlepszy polski tandem twórców – Janusz Józefowicz i Janusz Stokłosa.
Zacznijmy może od muzyki. Janusz Stokłosa skomponował muzyczną kwintesencję lat 20. XX wieku. Muzyka była dynamiczna, przebojowa, a w momentach dramatycznych przesiąknięta liryzmem. Poza tym wyraźnie nawiązywała do specyfiki epoki, czyli czasów swingu, spektakularnych widowisk muzycznych i tańczących girlasek (popularna nazwa tancerek z epoki). W spektaklu pojawiły się także piosenki, które mają potencjał zaistnienia jako samodzielne przeboje.
Przejdźmy teraz do sprawcy całego tego trójwymiarowego zamieszania, czyli Janusza Józefowicza. To on odpowiedzialny jest za inscenizację, choreografię i reżyserię spektaklu. To w jego głowie narodziła się idea, aby połączyć klasyczny sceniczny spektakl muzyczny z technologią stereoskopową, popularnie zwaną 3D. Najkrócej rzecz ujmując miał wizję i wizja to zrobiła wrażenie, ogromne wrażenie! Eksperyment ten przeniósł aktorów w wirtualną rzeczywistość, co dało nieskończone wręcz możliwości inscenizacyjne, gdyż scena zyskała głębię drugiego i trzeciego planu. Dekoracje i rekwizyty były na wyciągnięcie ręki i to w dosłownym tego słowa znaczeniu. Jakież spektakularne wrażenie robiła scena z tańczącymi wężami, które w pewnym momencie usiłowały wbić swoje jadowite zęby w widownię, a klatki z tancerkami wirującymi nad naszymi głowami sprawiały, że nagle znaleźliśmy się na haremie. Albo migoczące rozgwieżdżone niebo, które pojawiało się nad naszymi głowami lub morze kapeluszy spadających w otchłań w scenie obrazującej czasy wielkiego kryzysu. Ale cała ta technologia musiała zostać także wsparta akcją. A na warsztat wziął tym razem Józefowicz biografię jednej z największych gwiazd, symbolu Hollywood oraz ucieleśnienie mitu pochodzącego z Polski Kopciuszka, femme fatale, Polę Negri. Jej losy pełne są bajkowych wręcz sukcesów oraz tragedii na miarę Szekspira, podążamy więc z twórcami i wykonawcami drogą jej życiowych wyborów.
W rolę Poli Negri wcieliła się utalentowana żona reżysera, niekwestionowana gwiazda spektaklu, Natasza Urbańska. W ciągu prawie dwóch godzin grała, tańczyła, śpiewała, a nawet wykonywała podniebne akrobacje. Jej kreację charakteryzował ogromny dynamizm, tempo i niebywałe wręcz wyczucie sceny. I za to wykonanie należały się gromkie, owacyjne oklaski. My widzowie, widzieliśmy zapierający dech w piersiach efekt końcowy, a przecież, aby osiągnąć taką perfekcję nie wystarczą tylko godziny prób, trzeba także mieć to coś: talent i siłę, ekspresję. Natasza Urbańska króluje na scenie niemal bez przerwy. W scenach z początków kariery jest radosną marzycielką, zakochaną w znanym reżyserze, w okresie jej świetności to gwiazda największego formatu, królowa fabryki snów, która zawładnęła zachwyconymi nią widzami, oczarowała producentów i reżyserów oraz rozkochała w sobie największych amantów, a u schyłku kariery to zapomniana aktorka. Wraz z aktorką jesteśmy świadkami triumfów, rozczarowań i wielkich tragedii Polity, jak nazywali gwiazdę przyjaciele i znajomi. Mamy nawet okazję oglądać ją w momencie całkowitego załamania. Poza tym wizę reżysera i gwiazdy uzupełniają fragmenty czarno-białych filmów niemych, w których wystąpiła Pola Negri.
Należy także dodać słów kilka na temat kostiumów. Natasza – Pola zmieniała je za każdym razem, kiedy pojawiała się przed oczarowanymi widzami. Ponieważ akcja rozgrywa się w latach 20. na scenie króluje moda art deco, czyli krótka fryzurka typowa dla vampów, ubiory typowe dla tejże epoki, od sukienek, kostiumów i spodniumów typowych dla flappersów (chłopczyc) po oszałamiające kreacje, suknie i futra w stylu Coco Chanel.
Weekendowy spektakl jaki stał się naszym udziałem dzięki warszawskiemu Teatrowi Buffo i Paderewski Symphony Orchestra z jej szefostwem czyli Barbarą Bilsztą i Wojciechem Niewrzołem utwierdził chyba każdego, kto go oglądał, w przekonaniu, że sztuka to ciągłe poszukiwanie nowych form wyrazu i przekazu, że tylko całkowite oddanie i poświęcenie może zaowocować tak spektakularnym widowiskiem jakim była właśnie Polita.
No i na koniec jeszcze osobiste gratulacje dla naszej małej gwiazdy. Otóż w rolę małej Poli Negri wcieliła się Chicagowianka Zosia Szaflarska, która w niczym nie ustępowała zawodowcom z Polski. Gratulacje!
A nam wszystkim, którzy podziwialiśmy ten musical pozostają niezatarte wspomnienia po spektaklu i nadzieja, że Józefowicz, Stokłosa i Urbańska znów zachwycą nas swoimi wizjami w przyszłości.
IB