Polowanie na czarownice
Polowanie na czarownice
Każdy kto śledzi życie publiczne wie, że prawda i kłamstwo przestały być głównymi wartościami wyznaczającymi oceny działań i ludzi. Ich miejsce zajmuje coraz skuteczniej ideologia tzw. poprawności politycznej. Polega ona ogólnie rzecz biorąc na kneblowaniu swobody wypowiedzi przez piętnowanie tych, którzy używają słowa i zwroty, które miałyby „naruszać uczucia” niektórych grup społecznych, etnicznych, rasowych itp.
Nie byłoby może nic w tym bardzo złego, gdyby nie fakt, iż monopol na wyznaczanie tego, co jest poprawne, a co nie ma wąska grupa ludzi o poglądach mających w pogardzie dorobek cywilizacji chrześcijańskiej, która zbudowała dobrobyt i porządek świata zachodniego.
„Poprawność polityczna” dominuje już nie tylko w życiu politycznym świata zachodniego, ale wywiera toksyczne piętno na zachowania przeciętnych ludzi. Widać to w domu, pracy, a szczególnie w internecie, na forach dyskusyjnych i portalach społecznościowych takich jak facebook. Wypowiedzi niezgodne z ideologią progresistów są tam arbitralnie, bez możliwości odwołania, usuwane, a ich autorzy są na różny sposób karani, a w skrajnych przypadkach obejmowani całkowitą blokadą możliwości wypowiedzi. Polowanie na czarownice, na myślących inaczej, odbywa się cały czas i wszędzie.
George Orwell znany wszystkim wizjoner procesów społecznych przewidywał już w połowie XX wieku, że w epoce postindustrialnej, w której żyjemy, władzę nad społeczeństwami przejmie pasożytnicza kasta, która zbuduje system autorytarnych rządów. przy których dawne monarchie czy dyktatury będą wydawały się łagodnymi systemami. Ich twórcami będą właściciele potężnych fortun, a wykonawcami armie urzędników, których nikt nie pozna z imienia i nazwiska. Politycy powoływani na wybieralne stanowiska zejdą na drugi plan, jeśli już nie zeszli.
Krytycy rodzącej się światowej dyktatury materialnej i duchowej określają to zjawisko orwellowskimi zwrotami; „Wielki Brat patrzy”, „Wszystkie zwierzęta są równe, ale niektóre są równiejsze”, „nowomowa”, „policja myśli”, „dwójmyślenie”, to tylko niektóre z nich.
Orwell przewidział powstanie totalnej inwigilacji. Dwie powieści: antyutopijna „Rok1984” i alegoria systemu totalitarnego „Folwark zwierzęcy” są cały czas wznawiane i należą do grona powieści najchętniej czytanych na świecie. Refleksje Orwella, który tworzył w latach 30 i 40 ubiegłego wieku opierały się na obserwacji komunizmu radzieckiego i lewicowych ruchów zachodnich. Do końca życia podkreślał, że przejawem tej strasznej choroby, jaką jest komunizm, jest fałsz i tyrania.
Maszyna „poprawności politycznej” polega też na piętnowaniu ludzi przez epitety, przyklejanie im łatek, które ich dyskwalifikują. Słowa wytrychy zostały utrwalone przez wieloletnią propagandę. Teraz wystarczy kogoś nazwać „rasistą”, „faszystą”, „ksenofobem” i taki człowiek jest najczęściej natychmiast wyeliminowany z życia politycznego i społecznego. Nikt nie wnika w treści tych słów.
Ostracyzm dotyczy nie tylko ludzi, ale całych państw. Ostatnio słyszymy w mediach światowych, że w „Polsce szerzy się faszyzm”. To ma być narzędzie na zniszczenie obecnej władzy. Ci którzy powtarzają te slogany nie są w większości świadomi, że piętnowanie ludzi i krajów jako „faszystowskie” wymyślił sam Józef Stalin i jego otoczenie. To właśnie oni ogłosili na zjeździe w 1937 roku, że to Związek Radziecki jako państwo demokratyczne walczy z faszyzmem zachodnim. Każdy kto używa słowo-piętno „faszysta” jest stalinowcem lub jego bezmyślnym naśladowcą. Nawiasem mówiąc faszyzm jako ustrój stworzony przez Mussoliniego nie miał cech, których mu się przypisuje. Władza tam należała do ludzi administracji państwowej i właścicieli przemysłu w warstwie ekonomicznej, a w warstwie społecznej miała charakter wodzowski, ale nie była totalitarna.
Trudno się oprzeć powołaniu na inne analogie historyczne. W średniowieczu istniała Święta Inkwizycja, której zadaniem było śledzenie niepoprawności heretyków, odszczepieńców od wiary. Dziś instytucji śledzących „poprawność” obywateli w krajach zachodu są dosłownie setki i ich istnienie odczuwa każdy człowiek zaangażowany społecznie. W przeciwieństwie jednak do średniowiecza, kiedy było dokładnie wiadomo kto stoi za Świętą Inkwizycją i kto zasiada w jej ławach, teraz generalnie „inżynierowie dusz” są nieznani. To jak ich nazwał Orwell anonimowi urzędnicy i ideolodzy stawiają sobie za cel zbudowanie takiego sytemu, w którym nikt nie będzie nawet w stanie w myślach zakwestionować ich władzy. System ten będzie generalnie oparty na utopii, która zakłada zmianę ludzi według wymyślonego nierealnego modelu, kiedyś to miał być człowiek sowiecki. Wmawianie, że czarne jest białe, 2+2=5 jest możliwe, ale na końcu nawet najlepszej propagandy opartej na fałszu jest klęska i to czeka ten system. Zanim jednak kolejny „komunizm” upadnie wielką cenę znów zapłacą przeciętni ludzie.
„Istnieje prawda i istnieje fałsz – ostrzega Orwell w swojej słynnej powieści Rok 1984 – lecz dopóki ktoś upiera się przy prawdzie, nawet wbrew całemu światu, pozostaje normalny”.
Andrzej Rogalski