Psi los prawdziwego przyjaciela
Psi los prawdziwego przyjaciela
W Dniu Ziemi przypominamy sobie, że obok nas, ludzi istnieją na naszej planecie inne, często także kochane stworzenia.
Oto mała refleksja. Para młodych ludzi postanowiła rozstać się, ale największą przeszkodą było pożegnanie z Joe. Był piękny, wdzięczny i mądry i nie trzymał jednej rasy. Natomiast był członkiem rodziny. Znaleźli go w pobliżu campusu, niedaleko Garden Shakespeare w Evanston, gdzie oboje jeszcze niedawno studiowali. Kiedy On zabierał swoją walizkę i rakiety do tenisa, Joe stał przy drzwiach. Skomlał, poszczekiwał, w końcu stanął przy bramie, a potem nie chciał usunąć się spod auta. Wieczorem na kanapie, którą dotychczas zajmowali we troje, usiadła Ona i Joe. Joe nie chciał nawet kropli wody do picia. Na spacerze nie biegał, nie aportował, nie interesowały go liczne psie liściki pozostawione pod drzewami, które zwykle odkrywał i na które odpisywał w swoim języku. Kiedy pewnego poranka nie podał jej łapy na powitanie, zatelefonowała do lekarza. Po badaniu, lekarz tylko potwierdził jej obawy. Joe tęsknił za panem.
Minęło kilka miesięcy. Kanapa została odświeżona. Joe nie czuł się dobrze. Kolejna wizyta u lekarza, badanie i prześwietlenie nie wykazały zmian chorobowych. Joe jednak nie był sobą. Nie jadł, popadał w melancholię. Jeszcze niedawno budził się rześki i radosny. Jednak i w jego w przypadku było tak, jak z każdą, inną chorobą. Najpierw zmiana nastroju, potem nasilenie niepokojących objawów, a w końcu, cóż, zwykła kolej rzeczy, odejście na tzw. drugi brzeg. Joe gasł w oczach. Trzeba było zaprosić przyjaciół i pożegnać wiernego przyjaciela. Joe nie podnosił głowy, ale ogonkiem poruszał kilka razy. Goście usiedli na kanapie. Były filmiki z pierwszych dni, kiedy Joe był tak mały, że mógł zmieścić się w męskiej dłoni. Wszyscy podziwiali, jak dorastał i piękniał. Każdy gość opowiadał o swoim kudłatym albo o upierzonym, albo o innym przyjacielu świata zwierząt. Były kanapki, napoje, trochę reagge. Co chwilę ktoś z gości podchodził, głaskał Joe, ujmował jego łapę, robił selfie. To ostatnie pożegnanie przygotowali jej latynoscy przyjaciele. Pielęgnują zwyczaj uroczystego rozstawania się ze swoimi najlepszymi przyjaciółmi…
Trzeba pożegnać smutek aby w sercu zatrzymać najmilsze wspomnienia. Szczątki Joe zostały złożone w pięknym kolumbarium na zachodniej stronie Wietrznego Miasta. Można tam spotkać ozdobne figurki z napisami polskich imion wiernych przyjaciół, np.: Piorun, Misia, Giewont. Latynoscy sąsiedzi poświęcają swoim zwierzętom dużo czasu i uwagi, jak to u przyjaciół.
bmz
adres do korespondencji: bmz669@juno.com
Comments (0)