„…staram się czerpać jak najwięcej z życia…”
„…staram się czerpać jak najwięcej z życia…”
Mariusz Krzysztof Kotowski – reżyser filmowy („Pola Negri: W kinie życie jest snem”, „Pamiętnik Esther”, „Niebezpieczne gry”) i teatralny, producent, scenarzysta, autor biografii Poli Negri, zdobywca nagród i wyróżnień filmowych i literackich, założyciel Polish American Actors Theater, pomysłodawca aktorskiej Nagrody im. Poli Negri.
Na stałe mieszka pan w Teksasie, ale to do Chicago skierował Pan swoje kroki artystyczne i wystawia sztuki dla polskojęzycznej publiczności. Czy nasze miasto to idealne miejsce dla polonijnego teatru?
Chicago to wspaniałe miejsce do realizacji moich artystycznych pomysłów. Pracowałem w Nowym Jorku i Los Angeles, ale to tutaj znalazłem aktorów zdyscyplinowanych, otwartych na pomysły i uwagi reżysera, którzy dzięki uporowi nadają realny kształt swoim marzeniom scenicznym. Poza tym mam tutaj okazję współpracować z wieloma profesjonalistami zajmującymi się techniczną stroną moich przedstawień – fotografami, reporterami, kamerzystami. Nie mogę także pominąć polonijnych mediów, dzięki którym kolejne przedstawienia stają się wydarzeniami artystycznymi.
Założył Pan profesjonalną grupę Polish American Actors Theater. Jak wygląda praca z aktorami?
Nasz teatr powstał dzięki utalentowanym osobom, które nie tylko chciały grać, ale także chciały się rozwijać, wzbogacać swój talent i dzielić się nim z innymi. Aktorzy, z którymi współpracuję to wspaniali ludzie pełni entuzjazmu, stawiający sobie wysoko poprzeczkę. To artyści, którzy często nosili w sobie ukrytą głęboko pasję i dopiero nasz teatr stworzył im okazję do uwolnienia czegoś co drzemało w nich. Ja pomagam im uzewnętrznić, nadać realny kształt artystycznej pasji. Kolejne sztuki i występy przed polonijną publicznością zwieńczone sukcesami scenicznymi pokazały, że kluczem do sukcesu jest nie tylko wspólny cel, ale także twórcze podejście do pracy nad rolami.
„Mężczyzna” i „Ich czworo” Gabrieli Zapolskiej, które reżyserował Pan na scenach dotyczyły skomplikowanych relacji damsko-męskich. Także w autorskiej „komedii życiowej” – „Gry miłosne” sięgnął Pan po ten temat. Skąd taka decyzja?
To bardzo uniwersalny temat, choć nie ukrywam, może nieść ze sobą ryzyko popadnięcia w pewien schematyzm w kreacji postaci. Jak ktoś powiedział, życie pisze najciekawsze scenariusze, więc staram się czerpać jak najwięcej z życia, a co za tym idzie z perypetii uczuciowych. Inspiracją dla „Gier miłosnych” były wydarzenia jakich obserwatorem byłem podczas wakacyjnego pobytu w Polsce. Poza tym relacje damsko-męskie są przecież bliskie każdemu. Nasze życie składa się z uniesień albo porażek miłosnych. I o to właśnie mi chodzi, aby oglądający „zatopili się” w akcji sztuki, utożsamili się z głównymi postaciami i znaleźli coś dla siebie, jakieś przesłanie, a może nawet podpowiedź jak postępować.
Jest Pan reżyserem, scenarzystą, dyrektorem artystycznym Polish American Actors Theater oraz pomysłodawcą pierwszej na polonijnym rynku aktorskiej Nagrody im. Poli Negri. Jak do tego doszło?
Aktorstwo to trudne rzemiosło, które nie zawsze jest odpowiednio nagradzane. Nie każdy jest artystą, więc tym bardziej należy doceniać tych, którzy nadają realny kształt swojej pasji i robią to na najwyższym poziomie. Uważam także, że to duży prestiż dla działających w Chicago aktorów, ponieważ Nagroda im. Poli Negri to pierwsze tego typu wyróżnienie na polonijnym rynku. Kiedy zacząłem współpracować z lokalnymi aktorami i zobaczyłem ich oddanie od razu wiedziałem, że należy stworzyć nagrodę, która będzie wyrazem uznania dla ich talentu oraz osiągnięć artystycznych.
Pola Negri jest bardzo ważną postacią w Pana życiu. Nakręcił Pan o niej dokument, napisał kilka biografii. Czy to tylko fascynacja czy pokrewieństwo dusz artystów działających poza granicami Polski?
Wszystko zaczęło się od uwielbienia dla tej wyjątkowej postaci, jedynej polskiej aktorki, która odniosła sukces w Krainie Snów. Zgłębianie jej życiorysu stało się inspiracją dla mojego własnego marzenia o sukcesie artystycznym. Mogę śmiało powiedzieć, że gdyby nie Pola Negri nie byłoby mnie dziś tutaj. Dlatego także nazwałem nagrodę jej imieniem. Mam nadzieję, że tak jak dla mnie była i jest ona wyjątkową postacią, będzie ona także wzorem dla naszych aktorów.
Z Mariuszem Krzysztofem Kotowskim rozmawiała Iwona Biernacka
Comments (0)