Utah – marzenie każdego podróżnika
Utah – marzenie każdego podróżnika
Czerwone piaski, formacje skalne które trudno znaleźć gdziekolwiek indziej, niezapomniane wschody i zachody słońca, niekończące się niebo z milionami gwiazd oraz tysiące mil szlaków górskich. Utah to stan do którego wielu z nas wraca przynajmniej raz w roku.
Po każdym takim wypadzie mam wrażenie, że zamiast ubywać punktów z mojej listy „miejsc do zobaczenia w Utah” to non stop do niej coś przybywa. Arches, Bryce, Zion, Canyonlands, Capitol Reef, Mesa Verde, Grand Canyon – 6 parków narodowych skupionych w jednym stanie. A to dopiero początek. Do listy „must see” trzeba dodać Goblin Valley, Grand Staircase – Escalante, Bear Lake, Antelope Island, Great Salt Lake, Snow Canyon, Goosenecks Park, Monument Valley, Hoovenweep i Lake Powell. Nie zapomnijmy o kilku czarujących miasteczkach Moab, Vernal – nazywanym potocznie Dinosaurland, St. George czy Cedar City. Lista coraz dłuższa, a tak naprawdę jest ona tylko kroplą w morzu piękna stanu Utah.
Arches National Park – „Bóg jest kamieniarzem a to jest jego warsztat” – tak mówią niektórzy o tym parku. W Arches znajduje się ponad 2000 łuków, którym nadano imię. Od 1977 roku 43 rozpadły się na kawałki. W tym wypadku ani razu człowiek, w większości przypadków sprawca wszelakich wandalizmów, nie spowodował ani jednego rozpadu.
Bryce Canyon – tam śnieg można zastać nawet w kwietniu. Niżej podpisana się o tym przekonała. Temperatura w ciągu godziny może się zmienić o 20 stopni. Formacje skalne o ciekawej nazwie „karzełków” zajmują aż 56 mil kwadratowych. Podobne formacje skalne znajdziemy na całym świecie, ale w Ameryce (oczywiście!) są największe. Bryce to największa kolekcja bajecznie wyglądających „karzełków”.
Zion National Park – tam każdy znajdzie coś dla siebie. Na wysokości i w wodzie, trasy do wspinaczki i lekkiego spacerowania. Dwie najbardziej popularne w tym czerwonym kanionie to Angel’s Landing i Narrows.
Canyonlands National Park – znajdujący się w południowo-wschodniej części Utah zajmuje obszar prawie 530 mil kwadratowych. Park jest naturalnie podzielony na trzy odrębne skalne formacje oraz dwie duże rzeki, Colorado i Green. Znany amerykański pisarz, Edward Abbey, opisując to miejsce powiedział: Jest to najdziwniejsze a zarazem najpiękniejsze i magiczne miejsce na ziemi – nie ma drugiego takiego miejsca nigdzie indziej”. Podpisuję się pod tym stwierdzeniem. Jest to jeden z najpiękniejszych parków jakie kiedykolwiek odwiedziłam.
Capitol Reef – kolorowe kaniony, monolity, wzgórza, grzbiety skalne. Miejsce to zamieszkane było przez ludność rdzenną jak i Mormonów, którzy zamieszkali tam w 1880 roku. Skrzyżowanie, na którym się osiedlili nazwali Fruitą, gdzie do dzisiaj rosną drzewa owocowe, dzięki którym łatwiej pierwszym 10 rodzinom było przeżyć.
Kto nie był, definitywnie musi ten stan dodać do swojej podróżniczej listy miejsc do zwiedzenia. Piękna i wszystkiego co ten stan oferuje nie da się zobaczyć w jedno popołudnie czy weekend. Objazdówki tutaj nie mają większego sensu. Aby chociaż trochę zobaczyć poszczególne parki narodowe, na każdy trzeba przeznaczyć przynajmniej cztery dni. Dni spędzone w parku na chodzeniu, zwiedzaniu, rozmowie z pracownikami, wzięciu udziału w pogawędkach „naukowych”.
Czasami nie warto jest być „japońskim turystą”. Znam takich co do Yellowstone na długi weekend jechali. Szkoda pieniędzy i czasu.
Siwa
Comments (0)