Wakacje i podróże
Wakacje i podróże
Słucham polskiego radia i wiele rozumiem. Są jednak wyrazy, o których nie mam pojęcia. Ostatnio słyszę: “szafiarka”. W słowniku znalazłem wyraz “szafarz”. Czy jest to rodzaj męski od “szafiarki”? Zapytałem mamę. Szafarz szafuje tym co ma. Szafuje? Znaczy układa w szafie? Nie, śmiała się mama. Szafuje, czyli decyduje, robi to, co chce, na przykład: rozdaje bilety na imprezę. Co z tą szafiarką, dopytuję. Szafiarka trzyma w szafie modne ciuchy. Wymienia je na inne. Nagrywa i wrzuca do sieci. Gromadzi te ciuchy i chwali się. W końcu mówi, że nie ma co na siebie włożyć.
To dotyczy kobiet, zauważyłem. Nie tylko, powiedziała mama.
Mama pochwaliła mnie, że słucham radia po polsku. Są wyrazy, których nie znajdę w słowniku, ale wpadają w uszy. Łatwo je zapamiętać. Przypomniałem sobie zwrot o “wychodzeniu z szafy”. Mama mówi, że to przenośnia. Z szafy, jak ze schowka można coś wyjąć. Nie zawsze jest to ubranie, dodatki czy pieniądze.
Co można wyjąć z głowy? Myśli, pomysły, projekty. Kim jesteś, kim się czujesz, a kim chciałbyś być? Jeśli ujawniasz swój sekret, opuszczasz ten schowek, wychodzą z szafy twoje myśli. I co wtedy? Chyba wiesz co robisz, powiedziała mama. Wiem albo nie. Zależy czy i komu chcę powiedzieć, pomyślałem.
Kto słucha radia po polsku, łatwo może wygrać bilety na imprezy. Zapisałem numer i wrzuciłem hasło “festiwal”. Miło będzie wygrać bilet dla mamy a drugi kupię dla siebie, przy wejściu. W radiu wygrywa każdy, kto się zgłosił i odbiera telefon. W ubiegłym roku trzeba było powiedzieć hasłowo, że to najlepsza albo największa stacja radiowa. W tym roku wystarczy odebrać telefon i przedstawić się. Jeszcze do niedawna w radiu można było wygrać cały karnet na 3 dni imprezy w plenerze od 16 do 18 sierpnia, a nie tylko na jeden dzień.
Teraz trzeba się zająć przygotowaniem do wycieczki poza Chicago. Mam sprawdzić adresy i otwarcia punktów, które planujemy zobaczyć w Nowym Jorku. Pamiętaj o cenach biletów i rozkładzie podziemnej kolejki, podpowiada mama. Nie chciałem jej sprawić przykrości, ale według mnie wolę jechać taksówką. Przynajmniej co drugi raz. Zatrzymamy się na Brooklynie. Tam będzie nasza meta. Z okna widać słynny most.
Teraz najtrudniejszy moment: trzeba policzyć budżet. Rozstanie z częścią zasobów mojej domowej skarbonki nie należy do przyjemności. Obiecałem wyskoczyć z kasy. Muszę dołożyć się do wspólnej puli. Tymczasem sprawdzam mapy i do następnego razu.
-Ed W.-