Widmo komunizmu krąży po Europie!
Widmo komunizmu krąży po Europie!
Leonid Breżniew przywódca Związku Sowieckiego w 1968 roku ogłosił słynną doktrynę o „ograniczonej suwerenności” państw należących do Bloku Wschodniego.
Wspólnota socjalistyczna jako całość ma prawo do interwencji na terytorium każdego państwa członkowskiego bloku w sytuacji, gdy wewnętrzne lub zewnętrzne siły, wrogie wobec socjalizmu, usiłują zakłócić rozwój tego kraju – tak brzmiało jedno z najważniejszych jej postanowień. To oznaczało, że ingerencja w sprawy każdego państwa bloku nie przestrzegającego „zasad socjalistycznych” nie jest agresją lecz samoobroną przed ingerencją wrogiej ideologii.
Historia jak wiadomo lubi się powtarzać. Zmieniają się tylko nazwy i miejsca, Polacy muszą się znów podporządkować narzucanym z zewnątrz bliżej nie określonym „zasadom i wartościom” tym razem nazywanymi „europejskimi”. Prawie codziennie pojawiają się wiadomości o ingerencjach Unii Europejskiej w sprawy Polski. Wytaczane są armaty różnego kalibru: od ideologicznych i gospodarczych po nakazy jak ma wyglądać prawidłowy kształt banana do sprzedaży detalicznej. To jest śmieszne, ale też nie jest! Świadczy dobitnie, że Polska już nie jest państwem suwerennym. Ma jednak pewien margines niezależności, którego teraz trzeba bronić jak niepodległości. Atak na nią jest zmasowany i wielostronny. Przykładów można mnożyć dziesiątki. Dochodzi nawet do tego, że panowie w czarnych frakach decydują czy można w Polsce wycinać drzewa czy nie! Jak nazwać bowiem interwencje brukselskiego Trybunału Sprawiedliwości w polską gospodarkę leśną? Trybunał Sprawiedliwości UE orzekł w ostatnich dniach, że Polska musi natychmiast zaprzestać wyrębu w Puszczy Białowieskiej dokonywanego z powodu plagi kornika. Za złamanie tego zakazu grozi 100 tys. euro kary dziennie.
Bezprecedensowa była jednak ostatnia debata na „temat Polski” w Parlamencie Europejskim. Odbiła się ona szerokim echem nie tylko w kraju, ale na całym świecie. Media zachodnie przyłączyły się do nagonki na Warszawę. W tym jazgocie łatwo stracić rozeznanie o co w tym wszystkim tak naprawdę chodzi. Ktoś może powiedzieć, że wyzywanie Polaków od faszystów, klepanie na okrągło tego, że Polska łamie jakieś tajemnicze „wartości europejskie”, że w Warszawie panoszy się dyktatura i zamordyzm to objaw choroby psychicznej europosłów i różnych funkcyjnych w Parlamencie Europejskim. Jednak jak ktoś kiedyś powiedział w każdym szaleństwie jest metoda, a często i ukryty cel. Wygląda na to, że wkroczyliśmy w fazę, której stawką jest niepodległość Polski. Unia Europejska i stojące za nią siły wkroczyły w fazę likwidacji suwerennych państw.
W przypadku środowisk lewicy europejskiej, która niepodzielnie rządzi na zachodzie i w strukturach brukselskich cel jest jasny od lat. Formułuje go najwyraźniej szef frakcji liberałów w PE, były premier Belgii Guy Verhofstadt. Deklaruje się jako zwolennik koncepcji powołania Stanów Zjednoczonych Europy, co przedstawił w opublikowanej w 2005 książce „Verenigde Staten van Europa”. Bezsprzecznym celem sił reprezentowanych przez Verhofstadta jest zniszczenie suwerennych państw europejskich, ich rządów, narodowych armii i w to miejsce powołanie jednego organizmu terytorialnego zarządzanego centralnie z Brukseli. Z czasem języki narodowe i ich spuścizna kulturowa zostałyby zamknięte w skansenach i pokazywane na festiwalach folklorystycznych. Fikcja? Nie, to jest konkretny plan realizowany od lat.
Polska, o czym mało ludzi już pamięta, nie wstępowała w 2004 roku do Unii Europejskiej tylko do Wspólnoty Europejskiej, a raczej zgłaszała akces do „zachodu”. Polacy głosowali za wspólnotą suwerennych państw narodowych, a nie likwidacją swojej Ojczyzny. Unia Europejska w obecnym agresywnym wymiarze dążąc do zniszczenia suwerennych państw powstała dopiero w 2009 r. w wyniku traktatu Lizbońskiego. Tendencje federalistyczne istniały w Unii od początku, ale były skutecznie blokowane. Teraz stoją za nimi potężne siły, który budują nowy Kraj Rad z ideologią, polityką i obyczajowością lewicową.
Guy Verhofstadt z frakcji europejskich liberałów podczas opisywanej wcześniej debaty w PE zaproponował, aby ukarać rząd polski.
W jego ocenie to dość proste. Trzeba tylko unijne pieniądze przekazywać bezpośrednio samorządom, a nie władzom centralnym. To jest okrężny atak mający na celu pozbawienie Polski samodzielnej władzy.
Wobec wszystkich tych faktów „doktryna ograniczonej suwerenności” Leonida Breżniewa była wydaje się zabawą w przedszkole. W tej chwili największym zagrożeniem dla Polski nie są decyzje Komisji Europejskiej lecz inwazja przybyszów z Afryki, Azji, która nie uległa zahamowaniu i trwa nadal. Siły stojące za planem stworzenia z Europy jednego państwa z jednym rządem, armią, polityką zagraniczną, walutą itd. mają nadzieję, że najeźdźcy z innych kontynentów zmiotą „wrogie wobec socjalizmu europejskiego siły”. Na szczęście główny gracz światowy z prezydentem Trumpem zmienił zdanie na temat budowy Europy socjalistycznej pod zarządem niemieckim z siedzibą w Brukseli. Na razie chyba niebezpieczeństwo Europejskiego Kraju Rad zostało oddalone.
„Widmo krąży po Europie – widmo komunizmu” pisał Karol Marks w swoim manifeście z 1848 roku. Ten plan jest implantowany od ponad stu lat w Europie i nic nie wskazuje, aby poszedł on do lamusa.
Andrzej Rogalski