Wioska bałwanów zamiast nagrobka. Wzruszający hołd męża dla zmarłej żony
Wioska bałwanów zamiast nagrobka. Wzruszający hołd męża dla zmarłej żony
Kathy Allen Duncan kolekcjonowała ozdoby w kształcie bałwanów przez 50 lat, aż do śmierci we wrześniu w wieku 73 lat. Teraz cała jej kolekcja jest wystawiona w lokalnym centrum handlowym.
Kathy Allen Duncan była młodą mężatką, gdy w 1974 roku w mieszkaniu dzielonym z nowo poślubionym mężem stworzyła swoją pierwszą świąteczną „wioskę bałwanów”. Z czasem niewinna dekoracja przerodziła się w bożonarodzeniową tradycję, którą pielęgnowała przez pół wieku — aż do swojej śmierci we wrześniu tego roku. Miała 73 lata i zmarła wskutek powikłań cukrzycy.
Dziś jej mąż, Robert „Tuck” Duncan, postanowił uczcić jej pamięć w sposób, który — jak sam mówi — najlepiej oddaje to, kim była. Zebrał ponad tysiąc bałwanów, które Kathy zgromadziła przez całe życie, i stworzył z nich niezwykłą świąteczną ekspozycję w galerii handlowej West Ridge Mall w rodzinnym Topeka w stanie Kansas.
— Chcę, żeby każdy mógł zabrać ze sobą kawałek Kathy — mówi Duncan w rozmowie z CBC. — Była niezwykle hojna. Ta wystawa to kolejny dar od niej.
„Przynoszą radość”
Miłość Kathy do bałwanów — jak żartobliwie nazywa je jej mąż, „bałwanów-ludzi” — była powszechnie znana. Z biegiem lat kolekcja rosła głównie dzięki prezentom od przyjaciół i znajomych. W pewnym momencie rodzina doliczyła się aż 60 toreb pełnych figurek przechowywanych w garażu.
— Po prostu je kochała — wspomina Duncan. — Przynosiły jej radość.
Pasja Kathy została nawet wspomniana w jej nekrologu, napisanym przez jednego z trzech synów. Opisano w nim, jak co roku z wielką starannością odtwarzała swoją Wioskę Bałwanów, tworząc nowe sceny z życia „zamrożonych przyjaciół”.
„Każdego roku toczyły się poważne dyskusje, które bałwany przejdą do finału” — czytamy z przymrużeniem oka.
Duncan mówi, że ozdoby sprawiły radość jego żonie i ma nadzieję, że przyniosą radość również innym ludziom.
W tym roku jednak nie było selekcji. Po raz pierwszy cała kolekcja została pokazana publicznie. Część figurek zawisła na choince, inne stoją na stołach, ale większość tworzy rozbudowaną, ośnieżoną wioskę pośrodku sali, opatrzoną napisem: „Wioska Bałwanów Kathy Allen Duncan”.
Ekspozycja nie jest sprzedażowa. Każdy może wejść, obejrzeć ją i po prostu… poczuć świąteczną atmosferę.
— Jedni zostają na chwilę, inni rozmawiają z nami dłużej — mówi Duncan. — Ale wszyscy wychodzą z uśmiechem.
Duch Kathy zostaje
W galerii umieszczono również nekrolog Kathy oraz kody QR umożliwiające przekazywanie datków na rzecz Ballet Midwest — organizacji tanecznej, z którą była związana — oraz Cat Association of Topeka. Jak żartowano w jej nekrologu, Kathy uwielbiała też karmić wiewiórki, ale ponieważ w mieście nie ma „Stowarzyszenia Wiewiórek”, darowizny trafiają do lokalnego schroniska dla kotów.
— To niezwykły gest i ogromne wyróżnienie — mówi Debra King z Cat Association. — Dzięki tym środkom możemy kontynuować opiekę nad zwierzętami i… karmić ptaki i wiewiórki, ku uciesze naszych kotów. Dokładnie tak, jak lubiła Kathy.
Dla Roberta Duncana obserwowanie reakcji odwiedzających jest szczególnie ważne — to jego pierwsze święta bez żony.
— Mówią, że żałoba ma siedem etapów, a ostatnim jest akceptacja — przyznaje. — Nie wiem, czy kiedykolwiek do niego dojdę. Ale to bardzo pomaga.
Syn Kathy Allen Duncan, Spencer Duncan, i wnuczka Tessa Olorunfemi pomogli w budowie wioski bałwanów ku jej czci.
Po zakończeniu sezonu świątecznego mężczyzna planuje zaprosić rodzinę, by każdy mógł wybrać jednego bałwana i zabrać go do domu.
— Mam nadzieję, że przez kolejne dekady w czasie świąt będzie w nich choć odrobina ducha Kathy — mówi, ocierając łzy. — W porządku… ostatnio i tak często płaczę.
Comments (0)