Wszystko jest na sprzedaż….
Wszystko jest na sprzedaż….
To słowa piosenki zespołu De Mono i jak prawdziwe jeśli chodzi o współczesny świat. Jeśli tylko masz pieniądze, bądź ciekawą propozycję, możesz dostać wszystko.
Ludzie przestają się liczyć sami ze sobą, ze swoim stanem ducha, ze swoim ciałem, nie widzą nic złego w sprzedawaniu siebie, swojego dobrego imienia, na które tak długo pracowali, swojego ciała. „Zeszmacić” się za pieniądze w dzisiejszym świecie jest tak prosto, coraz mniej osób potrafi odróżnić dobro od zła, mamona przysłania oczy, zaciera granice między dobrem i złem, przesuwa je… Do czego zmierza ten świat? Aż strach pomyśleć.
Ale może przejdę do sedna. Jak oceniacie wizytę byłych prezydentów RP w Chicago i ich udział w reklamie Cinkciarz.pl? Wiem, że Polonia jest podzielona w tej kwestii. Jedni nie widzą w tym nic złego, przyjechali, spotkali się poniekąd z Polonią, pokazali się na arenie międzynarodowej, pouśmiechali, powiedzieli kilka słów, dostali swoje koszulki Chicago Bulls. Super reklama, ale dla kogo, bo moim zdaniem z pewnością nie dla państwa polskiego. Dla mnie to wstyd i hańba. Jestem prostym chłopem na co dzień pracującym w budowlance, ale nigdy, za żadne pieniądze nie stanąłbym na tle baneru z napisem Cinkciarz.pl. Z czym wam się kojarzy ta nazwa? Jedno ze źródeł mówi, iż cinkciarz to człowiek handlujący obcymi walutami poza oficjalnymi kanałami wymiany dewiz. Kolejne źródło podaje taką oto regułkę – cinkciarz to potoczne określenie osoby, która za czasów PRL prowadziła nielegalny obrót walutami, tzn. skupowała i sprzedawała dolary amerykańskie, a także inne waluty wymienialne i bony dolarowe PeKaO. Samo słowo pojawiło się pod koniec lat 50 XX wieku, początkowo także w formie cinksiarz lub cynkciarz, wcześniej osoby takie bywały określane jako czarnogiełdziarz, waluciarz lub konik.
Nie mam nic do firmy, która postanowiła taką nazwę przyjąć, bo każdy ma prawo do nazwy jaką sobie obrał. Zwłaszcza, że firma zajmuje się wymianą walut. Ale jak byli prezydenci mogą fotografować się z taką nazwą w tle? W ostatnich latach pan Lech Wałęsa, człowiek, który tak wiele zrobił, aby Polska odzyskała swoją prawdziwą niepodległość i niezależność, stracił w oczach Polaków. Jego wypowiedzi, jego zachowania, wyciąganie brudów i mieszanie się do afer sprawiły, że ludzie zaczęli dokładnie przyglądać się jego osobie. Czy był Bolkiem, czy nie – on jeden zna prawdę. Z kolei pan Bronisław Komorowski – no cóż, o jego polityce można napisać wiele i to w niezbyt chlubny sposób i nie myślcie, że jestem zwolennikiem PiS. Pan Komorowski sprzedał dużą część Polski, większość niegdyś polskich biznesów z tradycją stało się częścią instytucji zagranicznych, Polska przeżyła drugi w tak krótkim czasie odpływ młodych ludzi za granicę w celach zarobkowych – szukania lepszego jutra, a na koniec wyniósł kilka rzeczy z Belwederu. Obaj jednak przyjęli propozycję firmy finansowej – ciekawi mnie ile zainkasowali za ten występ w United Center. Różne media podawały różne kwoty, ale czy nawet za milion złotych można tak sprzedać swoją osobę? Tak nisko upaść, aby reklamować swoją osobą, swoim wizerunkiem jakąś tam firmę? Dla mnie to cios poniżej pasa dla całej Polski, a dla nas Polonii wstyd. Sprzedali się za jakieś tam dobra materialne, sprzedali swój wizerunek, a tym samym wyrobili jakąś opinię dla Polski – jaką? Wszystko jest na sprzedaż…
Ryszard Barański
Comments (0)