Wycieczka do NYC Subway, Guggenheim i przypinki
Wycieczka do NYC Subway, Guggenheim i przypinki
Wracamy metrem z Dolnego Manhattanu do miejsca pobytu. Za bilet na tej trasie trzeba zapłacić 3 dolary. W pociągu wszystkie miejsca siedzące są zajęte. Nagle zjawia się kilka osób. Kolorowa grupa. Ustawiają nadajnik z muzyką i zaczynają tańczyć.
Wieszają się na drążku pod kopułą wagonu. Chyba są po zajęciach z akrobatyki. Śmieją się, śpiewają, zachowują się radośnie. Nikogo nie atakują, cicho nie jest. Pasażerowie wymieniają porozumiewawcze spojrzenia. Nikt nie protestuje. Przed kolejnym przystankiem podchodzi jeden z uczestników z kapeluszem i podróżni wrzucają po kilka dolarów. Ktoś włożył nawet całego Jacksona. Pociąg zatrzymuje się, a oni szybko wyskakują na peron. Zanim odjechaliśmy, cała radosna grupa wskoczyła do innego pociągu. To koloryt lokalny. Grupa tych artystów nie ma licencji na występy w nowojorskim metrze. Gdy dostrzegą ich stróże prawa, artyści ratują się ucieczką. Sprawność, spryt i rutyna ratuje ich przed mandatem. Na co dzień są grzeczni, choć jak twierdzą mieszkańcy, bywają niebezpieczni.
Dojeżdżamy do Central Park. Blisko jest Muzeum Guggenheim w kształcie rotundy. Bilet kupiłem za 18 dolarów, mama zapłaciła 25. Zatrzymałem się przy eksponatach urodzonej w Chicago, Simone Leigh. Jej rodzice pochodzą z Jamajki. Niektóre rzeźby przypominają człekokształtne hybrydy. O co tu chodzi, pytam mamę. To są wizje artystki. Rodzaj przenośni w postrzeganiu świata. Poczytaj, co ją inspiruje, jakiego materiału używa, dlaczego kształtuje takie, a nie inne bryły, powiedziała mama. W muzealnym sklepiku można kupić różne rozmiary metalowych albo plastikowych przypinek na ubranie z fotokopiami dzieł twórców. Można dostać reprodukcje słynnych malarzy. Kupiłem jedną przypinkę za 5 dolarów, rodzaj broszki ze zdjęciem rotundy. Na zakup kopii wielkich artystów można wydać więcej niż wynosi moja tygodniówka. Wewnątrz budynku było zimno. Po drugiej stronie rotundy wyszliśmy wprost do Central Park. Tu mały kubek wody gazowanej kosztuje 3 dolary. Mama też poprosiła o wodę. Mała kawa w tym miejscu uwalnia z portfela ponad 5 dolarów. Tyle wrażeń z drugiego dnia w NYC.
-Ed W.-