Wywiad z Jarosławem Kisińskim – liderem, gitarzystą, autorem tekstów zespołu
Wywiad z Jarosławem Kisińskim – liderem, gitarzystą, autorem tekstów zespołu
Jesteście zespołem, który na polskiej scenie muzycznej istnieje z przerwami kilkadziesiąt lat. Wiele osób, które słucha Waszej muzyki, to także młodzież, studenci, którzy nie mogą pamiętać narodzin kapeli. Jakie były początki Sztywnego Pala Azji?
Rok 1986, zaproponowałem kolegom, że zrobimy zespół akustyczny i w wakacje pojedziemy do Sopotu grać na ulicach, ale nie covery, tylko własne piosenki. Ja zgłaszałem do festiwalu w Jarocinie swój zespół „Woyzeck”, więc niejako przy okazji zrobiliśmy demo pierwszych piosenek i Sztywnego Pala zgłosiliśmy również… Piosenki tak bardzo spodobały się jarocińskiej publiczności, że zdobyliśmy 2 miejsce, za Kobranocką. Do Sopotu grać na ulicach już nie pojechaliśmy, zaczęły się propozycje koncertów, a w 1987 nagraliśmy pierwszą płytę, nasze piosenki zaczęły grać stacje radiowe. W ciągu kilku miesięcy staliśmy się jednym z najpopularniejszych polskich zespołów…
Kto jest w tej chwili słuchaczem, fanem Waszego zespołu?
Na pewno nasi rówieśnicy, ale na koncerty przychodzą też ludzie młodsi. Rodzice przyprowadzają swoje dzieci, albo dzieci w wieku 16-18 lat przychodzą same, bo piosenki znają z płyt swoich rodziców… i to jest piękne, że już kolejne pokolenie słucha naszych piosenek i bardzo często śpiewa je razem z nami.
Kobiety w waszych tekstach. Jakie one są i dlaczego są tak ważne?
Kobiety w naszym życiu są bardzo ważne, bez nich nie byłoby naszych piosenek, koncertów, płyt… wiedzą, że mamy marzenia, pozwalają je nam realizować i za to chciałbym im podziękować. Teksty z naszej ostatniej płyty „Szara” są o mojej żonie.
Lata 1986-1988 to czas największej popularności grupy. Jak je wspominacie?
Wtedy to było szaleństwo. Nasze piosenki pojawiły się na listach przebojów, ludzie zabijali się o płyty, na koncertach mieliśmy tłumy. To wszystko stało się tak szybko, byliśmy za młodzi, żeby to docenić i utrzymać, popularność nas przerosła, ale teraz po latach wracamy do gry, od paru lat gramy w pierwszym składzie. Jesteśmy poważnymi facetami, gramy coraz więcej koncertów. Granie cały czas sprawia nam przyjemność, zyskujemy nowych fanów, piszemy nowe piosenki – jesteśmy w najlepszym okresie naszej pracy i życia.
W kilku starych piosenkach odnosiliście się do młodości i siły, która w niej tkwi – jak to wygląda po tylu latach?
Ja myślę, że nie ma co o tym pisać, trzeba to zobaczyć. Zapraszam pod scenę w Golf Mill Park podczas Festivalu Polonaise!
Czy macie jakieś marzenie związane z zespołem, którego jak do tej pory nie udało się zrealizować?
Chcielibyśmy zagrać naszą nową płytę „Szara”, tak jak została nagrana: z Mirosławem Baką, kwartetem smyczkowym, z sekcją dętą, itp., w całości, może w teatrach, może w filharmoniach, ale na to potrzebny jest sponsor, którego na razie nie mamy…
Na Festiwalu Polonaise w Chicago wystąpicie pierwszy raz – czego możemy się spodziewać na Waszym koncercie?
Tak, to będzie nasz pierwszy raz na Festivalu Polonaise. Nie będziemy kombinować. Dla Polonii zagramy to, czego oczekują – nasze największe hity, ale będą też piosenki – niespodzianki. Zapraszamy serdecznie 16 sierpnia! Do zobaczenia w sierpniu!
Z Jarosławem Kisińskim
rozmawiał Bodek Kwaśny.