Zalety i wady wyborów
Zalety i wady wyborów
Poza granicami Polski są placówki, które w wyborach obsługują milion lub większą ilość rodaków uprawnionych do głosowania, choć liczba zebranych poza granicami głosów nie jest imponująca. Powiedzmy z kilku lub z kilkunastu tysięcy osób zarejestrowanych, kandydatom partii X Polonia oddaje 85% głosów. Wtedy właśnie te 85% procent jaśnieje, jak podzwrotnikowe słońce. Powoduje to co najmniej zakłopotanie tych kandydatów, którym zależałoby na wyniku odwrotnym. W Polsce, dokąd spływają głosy Polonii wynik ten podawany bywa jako zdecydowane, niekwestionowane zwycięstwo owej partii X. Wyróżnia się procentowo w stosunku do wyniku osiąganego w Polsce, gdzie struktura preferencji partyjnych odmienna bywa od stanu w Wietrznym Mieście, w Nowym Jorku, Melbourne, Londynie i innych. Objaśnianie podstawy obliczeń trafia nie do każdego i nie w tym samym czasie.
Przechylający szalę na rzecz zwycięzcy wynik, osiągany np. przez partię X za granicą, jest dla organizatorów wyborów w Polsce oczywistą zawadą. Dostarcza przegranym trudności interpretacyjnych, a partię wygraną (wybraną przez elektorat Polonii) sytuuje w pozycji uprzywilejowanej. Przynajmniej propagandowo. Mało tego, wyborcom niezdecydowanym może podpowiadać komu oddać w przyszłości swoje głosy. Niezdecydowanych często jest więcej niż ustabilizowanych w przekonaniu o słuszności tej, a nie innej decyzji względem wyboru kandydata.
W marketingu politycznym, wyniki głosowania za granicą mogą wpływać na wynik głosowań krajowych. Wiadomość taka łatwiej dociera do wyborców, lepiej przebija się przez szum informacyjny. Trudno nie dostrzec, że niektórzy z wyborców wyczekują tego rodzaju przekazu. Partie, ugrupowania, które pozostają w opozycji do grupy zwycięskiej, dążą do przeciwstawienia się tendencji niweczącej, rujnującej ich wysiłki.
Podnoszą się propozycje wyłączenia obywateli żyjących poza granicami Polski, tak zwanej Polonii, z udziału w głosowaniu. Z konstytucją zgodne to jeszcze nie jest, wręcz przeciwnie. Konstytucja stanowi o tym, że obywatel przebywający poza granicami Polski ma prawo do opieki ze strony państwa. Czy chodzi wyłącznie o opiekę dyplomatyczną? Pomysł wykluczenia Polonii z kręgu uprawnionych do głosowania nie jest nowy. Od wielu lat słyszymy o tym, żeby obywatelom w kraju, nie układać życia, dlaczego mówić im jak mają się rządzić? Co my tam wiemy, jak jest w kraju; niech rządzą ci, którzy tam żyją. Oni nam nie mówią, jak my mamy żyć, dlaczego my mamy mówić im? Głosowanie za granicą to zbędne koszty. Za tymi opiniami pulsuje nieoczekiwany realizm. Czy posłowie, senatorowie mają pomysł legislacyjny wobec potrzeb społeczności polonijnej np. co do unikania podwójnego opodatkowania dochodów, co do świadczeń emerytalno-rentowych, zakresu ubezpieczeń zdrowotnych, opłat (i ulg) konsularnych lub innych za czynności urzędowe, jak oświadczenia woli, a także względem dostępu do placówek dyplomatycznych, nie mówiąc o polityce odznaczeń dla Polaków za granicą czy innych formach działalności, np: kulturalnej obywateli polskich poza granicami Polski. Jakoś nikt nie ujawnia pomysłu na relacje z mediami krajów osiedlenia Polaków w celach promocyjnych (kultura, inwestycje, etc.). Dalekie od idealnych pozostają relacje biznesowe w profesjonalnym formacie. W prywatnych kontaktach można zdobyć więcej. Mniej pośredników, mniej kosztów. Skala tych zagadnień bliska jest szczególnie tym, którzy opuścili Wietrzne Miasto, pragnąc jesień życia przeżyć w Polsce ale powrócili, bo… Nie ma jak w domu. Ameryka ma magiczną moc.
Marta Blicharska
wietrzneradio.com
mail: bmz669@juno.com