„Istotne jest dla mnie słowo, które ma coś do powiedzenia …” – zespół T.Love w Chicago
„Istotne jest dla mnie słowo, które ma coś do powiedzenia …” – zespół T.Love w Chicago
„Istotne jest dla mnie słowo, które ma coś do powiedzenia – dlatego też lubię piosenki z tekstem”
czyli rozmowa z Muńkiem Staszczykiem,
wokalistą T.LOVE
22 kwietnia w Copernicus Center będziemy mieć możliwość zobaczenia kultowego zespołu T. Love!
35-lecie zespołu w zasadzie wisi w powietrzu. Jak zmieniło się T.LOVE przez ten czas?
Zespół powstał w 82 roku, w zupełnie innej sytuacji społeczno-politycznej. W tamtym czasie panował w Polsce stan wojenny. Świat dzielił się na blok wschodni oraz blok zachodni. Nie było komórek, internetu oraz większości rzeczy, które są dostępne dzisiaj. Popularność zdobyliśmy na początku lat 90-tych – poprzez takie kawałki jak „Warszawa”, „King” i „Chłopaki nie płaczą”. Od tamtej pory jesteśmy pewnego rodzaju ikoną rock and rolla w Polsce, zespołem, do którego ludzie mają szacunek. Nagraliśmy 15 płyt w różnych klimatach. Mamy za sobą bardzo różne okresy, więc trudno jest mi streścić te 35 lat w jednym zdaniu. Łącznikiem tych wszystkich lat jestem ja, bo od samego początku jestem w zespole, odpowiadając za wokal i za teksty. Obecny skład zespołu bardzo długo gra ze sobą.
W jaki sposób znajdujesz złoty środek pomiędzy pokusami, które wiążą się z byciem rockmanem, a wartościami, które są dla Ciebie ważne w życiu?
Przyznam, że jestem człowiekiem wierzącym, ale T.LOVE nie gra rocka chrześcijańskiego. W tekstach są odniesienia do Biblii oraz do spraw duchowych, aczkolwiek o różnych rzeczach wczesniej śpiewałem. Grałem i gram w kapeli, którą trudno byłoby nazwać zespołem ministrantów. Myślę, że T.Love miał sporo szcześcia w tym wszystkim, bo było wiele zespołów na początku lat 90-tych, które rozpadły się z różnych względów – często przez używki i ostre chlanie. My też tego nie unikaliśmy, ale byliśmy pracowici. Robiliśmy dużo płyt, pracowaliśmy nad muzyką, w jakiś sposób pracowaliśmy też nad sobą. Fakt, że jestem wierzący w jakimś stopniu mi w tym pomaga, ale nie jestem jakiś zdewociały i daleko mi do gościa, który będzie innych nauczał. Bardzo często też wątpię w Boga, ale nigdy się go nie wyparłem. Nie wyparłem się tej drogi – mimo, że jest ona bardzo trudna w dzisiejszych czasach.
Na co zwracasz uwagę, szukając inspiracji do pisania nowych tekstów?
Jestem człowiekiem, który zawsze dużo czytał. Mój ojciec zaszczepił we mnie taką miłość do książek. Książki zostały przy mnie do dziś. Jestem chłopakiem z miasta. Miasto wkręca mnie w swoją poetykę. Na pewno Polska jest w jakiś sposób dla mnie inspiracją. Polska jest bardzo trudnym tematem, który miesza miłość z nienawiścią. Nie wyprowadziłbym się stąd nigdy. Staram się uczciwie napisać każdy album. Jeżeli mamy coś do powiedzenia to wydajemy płytę – nie dlatego, że zmusza nas do tego kontrakt. Patrzę na to, co grają inni i staram się robić swoje tak, jak mówił to śp. Wojciech Młynarski. Staram się robić swoje. Zespół wyszedł z drogi, która chciała coś wykrzyczeć, coś powiedzieć. Istotne jest dla mnie słowo, które ma coś do powiedzenia – dlatego też lubię piosenki z tekstem. Sama melodia mnie nie interesuje. Lubię muzykę ładną, popową, ale bardziej kręci mnie coś, co ma przekaz.
Chciałbym zapytać Cię o T.COVER, czyli akcję, w której inni artyści coverują Wasze utwory. Skąd taki pomysł?
Pomysł wymyśliłem z naszym adminem – z Zającem, kiedyś naszym fanem, a dziś adminem naszego profilu na facebook’u. Stwierdziliśmy, że fajnie byłoby jakby różni artyści, przynajmniej o pokolenie młodsi od nas zagrali i zaśpiewali nasze kawałki. Złożyliśmy propozycję dużej części artystów. Nikt nie odmówił – wszyscy byli wręcz zaszczyceni, mówiąc, że T.Love był zespołem, na którym się wychowywali. Są artyści z mojej półki – np. Grabaż. Jest też kilku raperów. W kwietniu będzie Tomek Organek, w maju Fisz/Emade, a w czerwcu Dawid Podsiadło. Nie mogę wszystkich dalej zdradzić, ale będzie ich sporo. Cieszy mnie fakt, że powstało to bez żadnego udziału finansów, bo wszyscy Ci artyści robią to po prostu z własnego serca i woli.
Czego możemy spodziewać się podczas Waszego koncertu w Chicago?
Bardzo się cieszę z faktu, że po raz kolejny, chyba już szósty raz będziemy w Stanach po sześcioletniej przerwie. Podoba mi się połączenie promowania nowego albumu z naszym 35-leciem. Usłyszycie trochę numerów z nowej płyty, ale tak naprawdę znajdzie się też dużo naszych największych przebojów. Tracklista zbudowana będzie z ut-
worów ważnych i z hitów – z lekkim naciskiem na nowy album. Podchodzę do tego z bananem na twarzy, ponieważ jest mi bardzo miło, że po raz kolejny uda się nam zagrać w Chicago! Od dawna chciałem wystąpić w Stanach po raz kolejny, ale to się wszystko odkładało. Fajnie, że będzie mieć to miejsce w roku naszego 35-lecia.
Dziękuję za rozmowę. Z Muńkiem Staszczykiem rozmawiał Kamil Szalewicz Zdjecia: Robert Baka