„Darmowy ser”, czyli o istocie bezpłatnego badania żylaków
„Darmowy ser”, czyli o istocie bezpłatnego badania żylaków
Jak zwykle w swoich artykułach chcę przekazać to, co trudno jest znaleźć w innych ogólnodostępnych źródłach. Robię to po to, żeby ludzie byli bardziej świadomi w kwestii swojego zdrowia. Chcę, żeby każdy, kto będzie potrzebował pomocy w leczeniu żylaków mógł używać zdrowego rozsądku, a nie dawał się wciągnąć przez głośne reklamy w gazetach i radio czy przez wystąpienia „specjalistów” z dziedzin okołomedycznych.
W ostatnim czasie przyszło do naszej kliniki kilku pacjentów z bardzo podobną historią ich przypadku. Opowiadali, że przeczytali w gazecie, w Internecie lub jeszcze gdzie indziej, że są kliniki, które przeprowadzają BEZPŁATNE badanie żył u osób, które przyjdą do nich w określonym konkretnie czasie, np. od 14:00 do 16:00 w czwartek. W skrócie brzmi to mniej więcej tak: „Przyjdźcie do nas a my za darmo was zbadamy i dokładnie wyjaśnimy to, co dotyczy waszej choroby!”. Kluczowym elementem w kuszących reklamach takich klinik jest wyrażenie „za darmo”. Kto nie lubi mieć czegoś za darmochę, a tu akurat proponują bezpłatne badanie medyczne.
Pewnie zapytacie: W czym problem? Co złego się stanie, jeśli pójdę na bezpłatne badanie? To teraz ja zadam kilka pytań: A czy wy wiecie, jakie to badanie? Jesteście pewni, że będzie ono na wysokim poziomie? Jaki specjalista je przeprowadzi? I kto „dokładnie wyjaśni to, co dotyczy waszej choroby”? Mógłbym tak pytać dalej.
Chodzi o to, że moi wspomniani już pacjenci opowiedzieli mi, jakie to są te „darmowe badania”. Polegają one na tym, że osoba idzie do takiej kliniki. Tam proszą, żeby przejść do pokoju, przebrać się i poczekać. Po pewnym czasie jakiś technik, czasem nawet student, ale z pewnością nie lekarz, bez przeprowadzenia wywiadu, dotyczącego dolegliwości i historii choroby, używając aparatu USG ogląda jego żyły przez kilka minut. I często po takim badaniu mówią ludziom: „Tak, ma pan żylaki, i to poważne. Trzeba je szybko leczyć. Proszę koniecznie zapisać się na leczenie”. Postawili poważną diagnozę bez rozmowy z pacjentem na temat jego samopoczucia i możliwych chorób, które dają podobne objawy w nogach, jak żylaki (a wiele osób ma takie). Po prostu „idź i się zapisuj”.
W tym miejscu muszę powiedzieć STOP! Czyżby nikt nie pamiętał, że za darmo to jest tylko ser w pułapce na myszy? Przecież za reklamę, a także za czas i pracę specjalisty trzeba zapłacić. A jeśli taki pacjent jest ubezpieczony, to praktycznie zawsze rachunek za badanie wysyłany jest do ubezpieczyciela, który opłaca go zgodnie z zawartą z pacjentem umową.
Jak myślicie, po co kliniki organizują te „bezpłatne badania”?
Odpowiedź jest prosta: trzeba jakoś przyciągnąć do siebie pacjenta-klienta, a co się do tego nadaje najlepiej, jeśli nie „darmowy ser”? To bardzo prosty sposób. O wiele trudniej jest wypracować sobie szanowaną reputację – trzeba mieć dobre wyniki i wkładać w pracę serce, żeby ludzie polecali ciebie jeden drugiemu. Wtedy nie potrzebne są już żadne „bezpłatne wybiegi”.
Niestety, są osoby, które dają się złapać na ten haczyk, a skutki takiego podejścia nie są pozytywne. Potem przychodzą do mnie i pytają, czy da się coś jeszcze naprawić po tamtym leczeniu. Z przykrością muszę stwierdzić, że nie jest to łatwe.
Wszystko to bardzo mnie martwi. Mogę porównać to do takiej sytuacji: chodzicie po jakimś mall i nagle wśród kiosków z tanimi chińskimi etui na telefony, zauważacie stoisko, w którym oferują bezpłatne badania medyczne. Jeśli tam wam powiedzą, że macie poważne problemy z sercem, to zgodzicie się na operację na podstawie takiej diagnozy? Czy może jednak pójdziecie do prawdziwego kardiologa na prawdziwe badanie? Zdrowie mamy w jednym egzemplarzu na całe życie, dlatego nie warto powierzać go niewiadomo jakim niesprawdzonym osobom.
Dlatego nie dajcie się złapać na ten „darmowy ser” – na te bezpłatne, ale potencjalnie niebezpieczne badania. Bądźcie rozważni, wsłuchujcie się w zdrowy rozsądek i pamiętajcie, że profesjonalna diagnostyka jest kluczem do waszego zdrowia.
A teraz przypomnę, jak przebiega badanie w mojej klinice:
1. Na samym początku, jeszcze przed badaniem USG, pacjent obowiązkowo odbywa rozmowę z lekarzem na temat jego dolegliwości, historii tej choroby ale i innych również, a nawet o tym, czy babcia przypadkiem nie miała żylaków.
2. Badanie USG przeprowadzam sam osobiście! Nie wystarczy wiedzieć, jak posługiwać się aparatem USG. Trzeba umieć uwzględniać całe mnóstwo detali medycznych, żeby porównać wynik badania z dolegliwościami pacjenta. A do tego nie można być tylko dobrym lekarzem, ale też świetnym diagnostą. Czujecie różnicę?
3. Kiedy pacjent się przebierze, jeszcze raz rozmawiam z nim osobiście przez ok. 20 minut i ponownie wypytuję o każdą najmniejszą dolegliwość oraz wyjaśniam otrzymane wyniki – czy rzeczywiście objawy dotyczą żylaków czy mają inne przyczyny i co wtedy zrobić i gdzie się udać. Zawsze tłumaczę pacjentowi, jakie możemy osiągnąć rezultaty w jego konkretnym przypadku i jaki sposób leczenia będzie najlepszy.
I właśnie to nazywam prawdziwym badaniem osoby z dolegliwościami w nogach. Pomyślcie jeszcze raz o „darmowym serze” i swoje zdrowie powierzajcie tylko prawdziwym specjalistom.
W przypadku pytań zapraszamy do kontaktu telefonicznego z naszą kliniką 847-298-2200 – postaramy się pomóc wam jak najlepiej!
Rady dra Gorodeckiego
Comments (0)